Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

DKK dla dorosłych (spotk. 12)

Dnia 24 marca br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dwunaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym miałyśmy przyjemność gościć 17 osób. Było nam ogromnie miło, że mimo naprawdę pięknej pogody – słońce i nareszcie ciepło, tak wiele osób dobrowolnie z niej zrezygnowało na rzecz klubowego spotkania, na którym rozmawialiśmy o książce Simona Becketta - „Zapisane w kościach”.
Wszystkim naszym klubowiczom powieść angielskiego pisarza o anatomopatologu doktorze Davidzie Hunterze, odczytującym historię zbrodni z pozostałych po niej ludzkich szczątków, na szczęście przypadła do gustu, więc każdy z obecnych na spotkaniu gości miał o niej do powiedzenia choć kilka słów, w związku z czym, ku mojej wielkiej uldze, ciszy na „klubie książki” nie było. Wprawdzie dyskusja nt. książki Becketta była krótka i treściwa, ale przynajmniej 
nie napotykaliśmy na „dziury” w rozmowie, której w związku z tym nie trzeba było „ciągnąć za włosy”, by jakoś się toczyła.
Wspomniałam, że omawianie klubowej lektury było raczej krótkie, ale nie należy sądzić, że powodem było to, iż nie podobała się naszym klubowiczom. Na szczęście nic z tych rzeczy. Po prostu nasi goście stwierdzili, że powieść Becketta zwyczajnie im się podobała, jako swego rodzaju „przerywnik” przy omawianiu na DKK nieco trudniejszej literatury, ale nie jest to tytuł nad którym byłby sens jakoś szczególnie się rozwodzić, ponieważ „Zapisane w kościach” kojarzy im się „raczej z literaturą komercyjną, niż taką, która ma szanse „wejść” do klasyki”. Szczęśliwie, mimo tej konkluzji nie odrzucili powieści Becketta li tylko dlatego, że chyba jednak nie stanie się jedną z pozycji literatury wysokich lotów.
A ponieważ mimo wszystko byli raczej zadowoleni z tej lektury, więc nasze spotkanie nadal pozostało w „kręgu medycznym”, jako że nasi klubowi goście przytaczali wiele innych przypadków związanych ze sprawami medycyny sądowej i kryminalnej, o których czytali bądź słyszeli, a w których, jak w książce Becketta, główne role grali, tzw. „zimni chirurdzy”. Mieliśmy nawet i to szczęście, by posłuchać takich historii niejako „z pierwszej ręki”, bowiem jedna z naszych „klubowiczek” jest lekarzem w stanie spoczynku. Wprawdzie nie była anatomopatologiem, ale uczestniczyła, jak wszyscy studenci medycyny, w zajęciach w prosektorium, w związku z czym wysłuchaliśmy kilku historii, które zdarzyły się właśnie w tym zdecydowanie nieprzyjemnym miejscu. Pani doktor opowiedziała, m. in. o sekcji zwłok znanego, łódzkiego muzyka, Edwarda Ciukszy i innych, w których brała udział. 
Temat okazał się, podobnie jak w klubowej książce absolutnie... nieapetyczny, ale na szczęście nasi klubowicze podeszli do niego bardzo profesjonalnie, stwierdziwszy na koniec, że „i tak ktoś to musi robić, więc lepiej, że przynajmniej są takie osoby, dla których ta praca po prostu jest pasją i nie cierpią przy jej wykonywaniu”. Na bazie tego ostatniego stwierdzenia porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o innych „pasjonatach”, tym razem z zupełnie odmiennych zawodów. 
Nasi goście opowiadali o zafascynowanych swoją pracą geniuszach, m. in. matematycznych, informatycznych czy chemicznych. Przywołali nawet w opowieściach naszą rodaczkę, zdobywczynię Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i chemii – Marię Skłodowską – Curie, która także wg ich opinii „zalicza się do kategorii pasjonatów”.
I tak nasze klubowe spotkanie z kręgów literackich przeniosło się w rejony przedmiotów nieco bardziej ścisłych. Ale myślę, że to chyba dobrze, że nie trzymaliśmy się „jak tapeta ściany” tylko i wyłącznie omawianej klubowej lektury, bo dzięki tej naszej rozmowie gros osób obecnych na spotkaniu stwierdziło, że dowiedzieli się wielu nader ciekawych rzeczy, o których dotąd właściwie nie mieli pojęcia.
Tak, więc w sumie nasz klubowy „spęd” był chyba udany, a przynajmniej żadna z osób na nim obecnych nie wyszła niezadowolona. To już coś !
W końcu się rozstaliśmy, życząc sobie wszystkiego dobrego na Święta Wielkanocne, przypadające już w przyszłym tygodniu. Zaś na następne klubowe spotkanie umówiliśmy się 21 kwietnia, jak zwykle o godz. 17.00. A porozmawiamy wtedy o książce Jodi Picoult - „Dziewiętnaście minut”.



Zobacz zdjęcia ze spotkania:
  • 181 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • 184 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • 186 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • 191 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • 193 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • 194 DKK dla dorosych (spotk. 12)
  • P1010179
  • P1010180
  • P1010181
  • P1010182
  • P1010183
  • P1010184
  • P1010185
  • P1010186
  • P1010187
  • P1010188
  • P1010189
  • P1010190
  • P1010191
  • P1010192
  • P1010193
  • P1010194
  • P1010195
  • P1010196
  • P1010197
  • P1010198

DKK dla dorosłych (spotk. 11)

Dnia 17 lutego br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się jedenaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościłyśmy 15 pań. Rozmawiałyśmy o dwóch, „zadanych” do przeczytania przed miesiącem, książkach, a były to - „Kamienie przodków” Aminatty Forny i „Późny Gomułka, wczesny Gierek” p. Andrzeja Dziurawca. Jako pierwsza na nasz „klubowy warsztat” trafiła powieść, autorki afrykańskiego po -
chodzenia, pt. „Kamienie przodków”, składająca się z opowiadanych przez cztery Afrykanki, losów ich i ich rodzin. Temat poruszony przez Aminattę Fornę okazał się, zdaniem naszych „klubowi - czek”, trudny do odbioru przez osoby spoza tamtych obszarów kulturowych, bowiem nawet sama narracja, sposób w jaki w książce, historie wybranych kobiet zostały opowiedziane, właściwie na tyle mocno „kłóci się” z naszą kulturą, że dla naszych klubowych pań był tak obcy, że wręcz nie do pojęcia. Zgodnie stwierdziły, że zwyczaje, kultura, obyczajowość tamtych terenów są 
dla nas, Europejczyków, kompletnie niezrozumiałe. Panie nie mogły pogodzić się z większością spraw, o których pisze autorka, choćby z całkowitym właściwie, podporządkowaniem kobiet tamtej kultury, ich wręcz, poddaństwem i ubezwłasnowolnieniem, które obecne na spotkaniu panie, w rozmowie, porównały do losów innych kobiecych bohaterek, z książek typu „Biała Masajka”. 
Nasze „klubowiczki”, choć starały się do omawianej na spotkaniu książki Forny podejść z chłod - nym dystansem, to jednak uznały tę powieść za zbyt okrutną, ciężką, bolesną i dla osób z kręgu kultury europejskiej, obcą i nie do przyjęcia. Na tle takich wypowiedzi trudno nawet mówić, czy „Kamienie przodków” im się podobały. Jakkolwiek panie obecne na spotkaniu były, mimo wszystko, raczej pozytywnego zdania na temat prozy Forny, ale o zachwycie nie było nawet mowy.
Drugim tytułem omawianym na lutowym spotkaniu naszego DKK „dla dużych ludzi”, była książka p. Andrzeja Dziurawca - „Późny Gomułka, wczesny Gierek”, wspominająca, ze sporą dawką humoru, polskie lata 60 i 70 – te, które upłynęły nam pod znakiem rządów tych dwóch, właśnie, wymienionych w tytule „władców”. Ponieważ większość pań obecnych na spotkaniu naszego klubu doskonale pamiętała czasy, o których pisze p. Andrzej, więc rozmowa o jego książce potoczyła nam się „o niebo” płynniej niż wcześniej dyskusja o „Kamieniach przodków”. Jak już wspomniałam, szczęśliwie się złożyło, że p. Dziurawiec napisał swoją książkę z poczuciem humoru, w lekkiej formie przedstawiając, w sumie dość ciężkie, trudne i smutne czasy z naszej historii. Proszę jednak nie sądzić, że „Późny Gomułka, wczesny Gierek” jest tylko i wyłącznie płytką, głupawą satyrą na PRL - nic z tych rzeczy, nie wszystkie historie opowiedziane w niej przez autora są lekkie i zabawne. Nie należy, więc sądzić, że na tę książkę szkoda czasu. Nic bardziej mylnego - naszym „klubowiczkom” bardzo się podobała. Z sentymentem, trochę nostalgicznie, ale także 
na wesoło wspominały tamte lata, dokładając do opowieści p. Dziurawca, swoje własne.
A w ogóle sympatycznie i wesoło zrobiło się nam na naszym klubowym spotkaniu, gdyż panie poczuły taki „zew” tamtych czasów, że zaczęły nawet opowiadać dowcipy, które wtedy powstały, one zaś okazały się do dziś szalenie zabawne i ciągle „na czasie”.
Gdyby, więc trzeba było powiedzieć, która z omawianych na DKK dla dorosłych książek była bardziej „trafioną” w gusta naszych „klubowiczek”, to okazałoby się, że jednak panie zdecydowanie lepiej czuły się w „klimatach peerelowskich”, niż w tych egzotycznych, które były dla nich zbyt męczące, trudne i na tyle obce, że nie mogły się poczuć, przy ich omawianiu, swojsko, komfortowo i swobodnie. Nie należy jednak sądzić, że nasze „klubowiczki” zlekceważyły powieść Forny – nic podobnego, podeszły do jej omówienia bardzo profesjonalnie, ale mimo to nie udało się nam na spotkaniu wykrzesać zbytniego entuzjazmu dla tego tytułu. Ale, że nadrobiła to, przynajmniej częściowo, druga klubowa lektura, więc na szczęście „klub książkowy” nam się udał.
Kolejny zaplanowałyśmy sobie na 24 marca br., jak zwykle o godz. 17.00, a porozmawiamy wtedy o powieści sensacyjnej Simona Becketta - „Zapisane w kościach”.

Zobacz zdjęcia ze spotkania:
  • P1010116
  • P1010118

DKK dla dorosłych (spotk. 10)

Dnia 20 stycznia br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dziesiąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościłyśmy 16 osób. Rozmawialiśmy o książce p. Jacka Dehnela „Balzakiana”. Był to już drugi tytuł jego autorstwa, który omawialiśmy na klubowym spotkaniu. Pierwszą książką tego pisarza, z którą zetknęli się nasi klubowicze, była omawiana w marcu ubiegłego roku - „Lala”. Ponieważ już wtedy proza p. Dehnela zyskała aprobatę i przychylne recenzje naszych klubowiczów, więc zdecydowaliśmy wspólnie o „wzięciu na warsztat” kolejnej pozycji literackiej młodego autora.
Wszystkie osoby obecne na spotkaniu naszego dorosłego DKK zgodnie uznały „Balzakianę” za „bardzo wartościową literaturę, lepszą nawet od „Lali”, z całą pewnością godną polecenia czytelnikom, którzy w książkach cenią piękny język oraz wszelkie przymioty dobrej prozy”.
Przez całe, trwające ponad dwie godziny, spotkanie nasi klubowicze nieustannie podkreślali genialny zmysł obserwacji życia i świetne wyczucie ludzkiej psychiki, zawarte w czterech opowiadaniach, z których składa się „Balzakiana”. Zastanawiali się także, skąd pomysł na taki tytuł książki, ale że autor właściwie jasno sugeruje nim podobieństwo do twórczości francuskiego romantyka, wobec tego „rozpracowaliśmy” poszczególne opowiadania w kontekście odpowiadającym im (wg naszego odczucia) tytułom prozy Honore de Balzaca. 
I tak, np. opowiadanie „Tońcia Zarębska”, to zdaniem naszych klubowiczów z całą pewnością „Kuzynka Bietka”, zaś ostatnie w zbiorze opowiadanie „Blaski i nędze życia artystki estrady na zasłużonej emeryturze”, znakomicie odzwierciedla, nawet już samym, niemal bliźniaczym tytułem, powieść „Blaski i nędze życia kurtyzany”, francuskiego pisarza. Niewielkie różnice zdań zaznaczyły się, jeśli chodzi o opowiadanie „Miłość korepetytora”. Niektóre osoby obecne na naszym spotkaniu porównały je bowiem, tak jak pozostałe zawarte w książce p. Dehnela, 
do prozy Balzaca, inne zaś upatrywały w nim raczej „przemycone” do zbioru opowiadanie, którego bohaterem jest sam autor, czy może raczej „alter ego” autora. To ostatnie stwierdzenie wydaje mi się zresztą bardzo interesujące i kto wie, czy nie odpowiadające prawdzie.
Poza wszystkim nasi klubowicze podkreślali, podobnie jak przy omawianiu „Lali”, piękny, bogaty język, którym autor posługuje się tak swobodnie i naturalnie, jak nie zdarza się to innym współcześnie piszącym. W związku z tym mówiliśmy o niechlujnym, byle jakim, często zawierającym sporą dawkę wulgaryzmów, (co się naszym klubowiczom zdecydowanie nie podobało), stylu (jeśli można go tak nazwać) preferowanym, na ogół, przez obecnych na polskim „rynku literackim” autorów, tzw. młodego pokolenia. Wobec powyższego zgodni byliśmy co do tego, że na ich tle proza p. Dehnela, mimo nieco zbyt kwiecistego, barokowego stylu, wyróżnia się zdecydowanie „in plus”. Warte podkreślenia jest także i to, że młody autor „Balzakiany”, „Lali”, „Fotoplastikonu”,„Rynku w Smyrnie” wyrobił sobie już u czytelników własną i, co ważniejsze, dobrą markę.
Wprawdzie jego książki nie należą do literatury leciutkiej, prościutkiej i rozrywkowej, wymagają skupienia i w związku z tym nie u każdego będą budziły zachwyt, ale są na tyle wartościowe, że chyba śmiało można je rekomendować osobom, które jeszcze się z jego prozą nie zetknęły.
Tak, więc podsumowując to nasze pierwsze w nowym roku spotkanie DKK dla dorosłych, można chyba z czystym sumieniem stwierdzić, że się udało, a klubowicze byli z wyboru omawianej na nim lektury, zadowoleni. Wobec czego zdecydowaliśmy wspólnie, że spróbujemy wykonać mały eksperyment i na następnym klubowym spotkaniu, na które umówiliśmy się 17 lutego, jak zwykle o 17.00, omówimy dwie książki : „Kamienie przodków” Aminatty Forny i „Późny Gomułka, wczesny Gierek” Andrzeja Dziurawca. Wprawdzie z naszych „wstępnych ustaleń śledztwa” wynika, że oba tytuły są kompletnie różne od książek „przerobionych” przez nas do tej pory na klubowych spotkaniach, ale że nasi klubowicze niczego się nie boją (przynajmniej, jeśli chodzi o literaturę), więc chętnie i uprzejmie zgodzili się na tę próbę. A już na lutowym spotkaniu naszego DKK „dla dużych”, zobaczymy, co z tego wyniknie.  



Zobacz zdjęcia ze spotkania:
{yoogallery src=[/images/dkk/pabianice-2/2010-01-20/] width=[100]}

DKK dla dorosłych (spotk. 6)

Dnia 17 czerwca br. o godz. 17.00 w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się szóste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościliśmy 14 pań. Rozmawiałyśmy sobie wakacyjnie o książce   p. Moniki Szwai „Stateczna i postrzelona”, którą nasze „klubowiczki” miały „zadaną” do przeczytania przed miesiącem. Panie zgodnie uznały, że powieść p. Szwai, to „bajka”, sprawnie napisana, z poczuciem humoru, ale jednak tylko „bajka” i chociaż podobały im się przedstawione w niej - świat, sytuacje i sylwetki tytułowych bohaterek (zwłaszcza postać poważnej i odpowiedzialnej Ludwiki, zwanej Lulą i jej perypetie sercowe, którym nasze czytelniczki od początku lektury wiernie kibicowały), to jednak trzeźwo oceniły, że nijak mają się one do rzeczywistości. Jednocześnie jednak uznały, że dobrze czasem przeczytać taką „bajkową historyjkę”, po prostu dla odpoczynku od innych, trudniejszych w odbiorze książek, że będą polecać ten tytuł innym, bo wg nich bardzo fajnie komponuje się z latem. Z kolei niektóre z pań posunęły się nawet do stwierdzenia, że jest to „bajka” naiwna i płytka, książka, która nie po - zostawia po sobie żadnego śladu w pamięci czytającego. Pozostałe „klubowiczki” doszukiwały się w tej leciutkiej opowieści podobieństwa do pierwszej „przerabianej” na DKK dla dorosłych lektury, którą był „Dom nad rozlewiskiem” p. Małgorzaty Kalicińskiej. Chociaż jednocześnie stwierdziły, że jednak powieść p. Kalicińskiej zdecydowanie bardziej je urzekła, jako dużo staranniej dopracowana przez autorkę, niż książka p. Szwai. 
Niemniej nie należy, uchowaj Boże, sądzić, że całe nasze spotkanie poświęciłyśmy „biczowaniu” omawianej na nim powieści. Jako, że wszystkie panie bywające na spotkaniach naszego „dorosłego klubu” mają „wysoko rozwinięte poczucie humoru”, więc i tym razem „klubowe rendez – vous” przebiegło nam na wesoło, a wszystkie „klubowiczki” dobrze się bawiły, życzliwie obgadując bohaterów i treść książki p. Szwai. 
Panie były poza tym tak miłe, że oświadczyły zgodnie, iż najchętniej kontynuowałyby spotkania naszego DKK w czasie wakacji, bo jak to ujęły „będzie im brakowało miłych spotkań w „naszej bibliotece”, w gronie koleżanek”. To była najmilsza „recenzja” jaką moglibyśmy sobie wymarzyć, zarówno dla naszej filii, jak i dla półrocznej działalności DKK przy niej. Myślę, że chyba można wierzyć naszym przemiłym „klubowiczkom”, bowiem zaczynamy bić rekordy, jeśli chodzi o długo- ść spotkań naszego DKK – tym razem rozstałyśmy się po niemal trzech godzinach. Oczywiście nie należy sądzić, że cały ten czas poświęciłyśmy omawianiu „Statecznej i postrzelonej”, chociaż jako pilne „uczennice” starałyśmy się wywiązać, jak najlepiej z „przerabiania zadanej lektury”. 
Ale niemal połowę naszego spotkania przegadałyśmy na tematy z książką p. Szwai raczej luźno związane. Myślę jednak, że chyba nikt nam za to „uszu nie natrze”, bo przecież chodzi przede wszystkim o to by „klubowiczki” dobrze się na spotkaniach DKK czuły, no i bawiły, a tak się szczęśliwie składa, że ten cel (przynajmniej na razie), udało się nam osiągnąć. Wprawdzie, jak dotąd, jeszcze nigdy liczba osób uczestniczących w spotkaniu nie przekroczyła kilkunastu 
i oczywiście nie jest także normą ten sam skład na każdym naszym „zlocie”, ale na ile poważnie panie zapisane do klubu podchodzą do spotkań może świadczyć fakt, iż jeśli którejś wypadnie coś ważnego i nie może w tym dniu przyjść do biblioteki – dzwoni i wyjaśnia powód, dla którego nie będzie obecna, prosząc jednocześnie o przekazanie na spotkaniu DKK, jej zdania nt. „zadanej” lektury. Na naszym ostatnim, przedwakacyjnym „spędzie” rozmawiałyśmy także o spotkaniach autorskich – z p. Izabelą Sową i z p. Małgorzatą Kalicińską, które w ramach działalności DKK przy bibliotekach naszej sieci, odbyły się w ubiegłym miesiącu. Pierwsze z nich – 22 maja, z p. Sową w naszej placówce, natomiast – 28 maja, z p. Kalicińską w Filii nr 4 MBP. Kilkanaście pań z naszego DKK uczestniczyło w spotkaniu z p. Kalicińską, więc opowiedziały pokrótce swoje wrażenia ze spotkania z autorką serii „Rozlewiska”, tym „klubowym koleżankom”, które wówczas nie mogły przyjechać do Filii nr 4. 
Wspominałyśmy także, naturalnie, spotkanie z p. Izą Sową, którą miałyśmy przyjemność gościć w naszej filii, a która zapisała się we wdzięcznej pamięci naszych „klubowiczek” swoją naturalnością i serdecznością, jak to ujęły „normalna, ciepła, sympatyczna, fajna dziewczyna, nie żadna gwiazda zadzierająca nosa”. Podobnie zresztą „zrecenzowały” osobę p. Kalicińskiej, dodając, że tego właśnie się spodziewały, wyobrażając sobie autorkę podczas lektury jej książek. 
Myślę, że wobec takiej opinii osób zainteresowanych, oba spotkania z pisarkami można uznać za „strzał w 10 – kę”. 
Teraz naszym „klubowiczkom” marzy się spotkanie z p. Jackiem Dehnelem, autorem „Lali”, którą omawiałyśmy sobie na marcowym DKK. Ponieważ jednak w tym roku z pewnością już nie będzie to możliwe, panie mają nadzieję, że może uda się nam w ramach naszych klubowych „nasiadówek” przeczytać jeszcze inne jego publikacje, np. nominowaną do tegorocznej Nagrody Literackiej „Nike” - „Balzakianę” lub „Rynek w Smyrnie”, a wtedy, jeśli powiedzmy w przyszłym roku udałoby się autora zaprosić do Pabianic, zarzucą go pytaniami w ilościach „hurtowych”. Brzmi to nieco niepokojąco, bo jeśli spotkanie z p. Izą Sową trwało niemal trzy godziny, to wobec tego co mówią nasze klubowe panie, p. Dehnel pewnie już powinien zacząć się bać, ile godzin przyjdzie mu spędzić w naszym mieście – niemniej serdecznie zapraszamy.  
Wracając do spotkań autorskich z p. Sową i z p. Kalicińską, oglądałyśmy także na DKK zdjęcia z obu imprez – paniom bardzo się podobały, przywołały bowiem wiele, nieco już zatartych wrażeń, omawianiu których poświęciłyśmy także nieco czasu.
Po czym „wycałowałyśmy się”, serdecznie życząc sobie miłych, słonecznych (z czym, z uwagi na dotychczasową pogodę, może być lekki problem), udanych wakacji i nasze „klubowiczki” roz - stały się, unosząc do domów książkę   p. Moniki Rakusy „39,9”, którą omówimy sobie, spotykając się 23 września, jak zwykle o godz. 17.00.

DKK dla dorosłych (spotk. 19)

Dnia 26 stycznia 2011 r. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dziewiętnaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościłyśmy tuzin klubowiczów.

Rozmawialiśmy o nominowanej w 2008 r. do Nagrody Literackiej NIKE, książce p. Małgorzaty Szejnert „Czarny ogród”. Pochodzący ze Śląska, znany i ceniony polski reżyser p. Kazimierz Kutz, który ten region naszego kraju uczynił bohaterem wielu swoich filmów, m. in. „Sól ziemi czarnej” czy „Perła w koronie”, nazwał tę monumentalną monografię Górnego Śląska : „Książką życia Małgorzaty Szejnert [...]” i przyznać trzeba, że... coś w tym jest. Jak inaczej, bowiem powinno się „zaklasyfikować” ogromną, ponad 20-letnią pracę autorki, która swoją pasję, a zarazem potrzebę napisania tegoż dzieła, doprowadziła do chlubnego końca, na którym czekało na nią bardzo wiele wyróżnień i zaszczytów. Książka zdobyła bowiem, oprócz wspomnianej wcześniej nominacji do NIKE, także inne nagrody, m. in. uhonorowano ją Nagrodą Mediów Publicznych COGITO w dziedzinie literatury pięknej, została ponad to finalistką Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” oraz Nagrody Literackiej Gdynia, za rok 2008.

Zaszczyty i nagrody, szczególnie zaś te nader prestiżowe, za którymi stoją całkiem pokaźne apanaże, to z całą pewnością rzeczy ogromnie dla twórcy ważne, ale po lekturze „Czarnego ogrodu” chyba każdy czytelnik odnosi wrażenie, że p. Szejnert pisała tę książkę nie dla nagród i rozgłosu. Podobnego zdania byli i nasi klubowi goście, którzy odebrali pracę autorki, jako bardzo osobistą, wykraczającą daleko poza ramy studiów nad tematem, w związku z czym, zgodnie przyznali, że z całą pewnością, wszystkie honory, nagrody, wyróżnienia i zaszczyty autorce się należały. Bo „Czarny ogród”, to nie tylko, naprawdę ogrom pracy, ale przede wszystkim pasja i tak wielkie zaangażowanie p. Szejnert, że właśnie to sprawia, iż książka przedstawia sobą ponadczasową wartość.

Zdaniem naszych klubowiczów nie jest to „literatura dla każdego”, mało tego, byli zgodni także, co do tego, iż niewielu „zwykłych” czytelników będzie nią zauroczonych, tak jak p. Kutz czy jury konkursów literackich, jednakże jest ona „przedstawicielką” tak dobrej literatury, że z pewnością warto sięgnąć po ten tytuł.

Praca p. Szejnert liczy sobie ponad 500 stron, co także, zdaniem naszych klubowiczów, działa lekko zniechęcająco na potencjalnego odbiorcę, ale za to wszyscy uważali za bardzo ważny atut jej swobodny, gawędziarski styl. Jedna z pań, obecnych na spotkaniu DKK, stwierdziła nawet, że „choć jest to właściwie praca historyczna, to literacka narracja została przez autorkę, tak zręcznie i leciutko poprowadzona, że gdyby taki styl stosowano w szkolnych podręcznikach do historii, to nauka tegoż przedmiotu byłaby dla uczniów samą przyjemnością”. Myślę, że to bardzo udana i pochlebna, a co najważniejsze zgodna z prawdą, recenzja książki p. Szejnert. Wszyscy obecni na klubie byli podobnego zdania, podkreślając dodatkowo, że lektura „Czarnego ogrodu” przybliżyła im wiele, do tej pory, nieznanych faktów z historii tego regionu Polski, a zatem czas poświęcony temu tytułowi z całą pewnością nie był czasem straconym.

Mimo, że nasi klubowicze dobrze przyjęli „Czarny ogród”, to celem zapobieżenia ewentualnej rutynie, a co za tym idzie nudzie, zdecydowaliśmy się na lekką zmianę klubowego klimatu i na następnym spotkaniu naszego DKK dla „dużych ludzi”, które wyznaczyliśmy sobie na 23 lutego, jak zwykle o godz. 17.00, porozmawiamy o pozycji z klasyki literatury, którą będzie „Sto lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza.

DKK dla dorosłych (spotk. 9)

Dnia 18 listopada br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej odbyło się dziewiąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym miałyśmy przyjemność gościć 18 pań. Był to już, ku naszej radości, drugi raz, kiedy to odnotowałyśmy tak dużą frekwencję na spotkaniu naszego klubu „dla dużych”, (poprzednio 18 gości zdarzyło się nam na spotkaniu wrześniowym). Na naszym listopadowym spotkaniu wzięłyśmy „na warsztat” zbiór opowiadań Francisa Scotta Fitzgeralda - „Ciekawy przypadek Beniamina Buttona”. „I stał się cud” - wszystkie obecne na spotkaniu panie, wg ich zgodnej opinii, zauroczyła wybrana klubowa lektura, a nie zawsze, niestety, można mieć taki luksus zadowolenia klubowiczów, więc tym bardziej cieszy nas, że tym razem się to udało.

Jak już wspomniałam, omawiana przez nas na klubowym spotkaniu książka Fitzgeralda, to zbiór ośmiu opowiadań i jakkolwiek podobała się naszym miłym „klubowiczkom” jako całość, to różnice zdań zaznaczyły się, jeśli chodzi o poszczególne tytuły w zbiorku. Wprawdzie najwięcej czasu poświęciłyśmy na rozmowę o „przypadku (i to wg autora, ciekawym) Beniamina Buttona”, bowiem wszystkie panie refleksyjnie podeszły do pomysłu pisarza, aby życie człowieka zaczynać niejako „od końca” i młodniejąc z każdym rokiem, stać się... noworodkiem. Ale, że zawsze wszystko na świecie się kończy, więc i ten stan – końcowy ?... początkowy ?... nie może trwać wiecznie. Być może dlatego nasze „klubowiczki” długo rozprawiały nt. tego akurat opowiadania. I nie chodzi o fakt, że było tym, które najbardziej się wszystkim podobało, ale raczej o to, że okazało się najbardziej zapadającym w pamięć i działającym na wyobraźnię. Przecież „podróż przez życie” i fakt, że wszystko przemija dotyczy nas wszystkich. Podsumowaniem dyskusji nt. opowieści o, zdecydowanie, nieszczęśliwym Beniaminie Buttonie, była opinia naszych klubowych pań, że jednak są za tym, by zachować porządek świata, takim jaki jest, nie odwracać wszystkiego „do góry nogami”, bo nic dobrego z tego nie wynika, co widać na przykładzie wymyślonym przez Fitzgeralda.

Rozmawiałyśmy także, naturalnie i o pozostałych opowiadaniach zbioru. Tu właśnie zaznaczyły się leciutkie różnice, jeśli chodzi o to, co podobało się poszczególnym paniom. Najwięcej entuzjastycznych głosów „fanek” zebrało sympatyczne, z humorem napisane opowiada - nie „Tył wielbłąda”, traktujące o tym, jak przewrotny bywa los „mieszający” w uczuciach ludzi, którzy, jak się na końcu okazuje są dla siebie stworzeni. Temat poważny, ale szczęśliwym trafem bardzo przystępnie i z poczuciem humoru potraktowany przez amerykańskiego pisarza.

Właściwie wszystkie opowiadania z tego zbioru cechuje podobny klimat i sposób ujęcia tematów w nich przedstawionych i pewnie, m. in. dlatego proza Fitzgeralda tak bardzo „trafiła w kolor” naszym paniom. „Perełkami”, które, jak to ujęły, „chętnie zachowają w pamięci”, były także, oprócz wspomnianego już „wielbłądziego tyłu” : „Cztery razy w gębę”, „Śpiąca królewna”, „Przybrzeżny pirat”, „Bez namysłu...” czy bardzo piękne, wzruszające, nostalgiczne i, być może dlatego, uznane przez nasze „klubowiczki” za jedno z najlepszych - „Zasadzki szczęścia”. Najmniej oczarowane były natomiast opowiadaniem o „Rudej Czarodziejce”, w którym tytułowa bohaterka przedstawiona została w sposób niespecjalnie, wg nich, sympatyczny, a nawet, dla niektórych, wręcz odpychający. Ale to był właściwie jedyny wyjątek od reguły, bowiem pozostałe opowieści spotkały się z jak najlepszą opinią pań obecnych tego dnia w naszej placówce. Ogólna konkluzja zaś była taka, że właśnie o taki dobór klubowych lektur im chodziło. Zresztą nawet nie musiały zbyt dosłownie ubierać swojej opinii w nader przychylne słowa, bowiem dyskusja była tak żywiołowa, entuzjastyczna i radosna, że na dobrą sprawę ogólne zadowolenie było doskonale widoczne (i słyszalne) gołym okiem (i uchem), co ogromnie nas, jako gospodarzy podejmujących klubowych gości, cieszy. Miejmy nadzieję, że „klubowe zasoby ludzkie” nie zniechęcą się do dalszych spotkań w naszej bibliotece i również w przyszłym roku będą nas zaszczycać swoją obecnością, nawet, jeśli „nie co dzień św. Michał” i niekoniecznie zawsze uda się nam „wcelować” z udanym doborem klubowej lektury.

W każdym razie podsumowując nasze ostatnie w tym roku spotkanie, przyznać należy, że było udane, co potwierdziły obecne na nim panie, którym, aby się choć trochę odwdzięczyć za po - święcony nam czas, uroczyście wręczyłyśmy dyplomy, (jako podziękowanie za udział w spotka - niach naszego DKK dla dorosłych).

Rozstałyśmy się po przeszło dwóch godzinach, po części być może dlatego, (o czym wcześniej wspomniałam), że nasza „nasiadówka” była ostatnią w tym roku, a to z uwagi na fakt, iż niestety żadna z naszych „klubowych osób” nie posiada na stanie służby, a przygotowania do grudniowych świąt na łonie rodziny wykonać trzeba, (w końcu, jak w „Skrzypku na dachu” - „tradycja !”). Dlatego na następne „zgrupowanie” klubu dla dorosłych umówiłyśmy się 20 stycznia już przyszłe - go 2010 roku, jak zwykle o godz. 17.00, kiedy to porozmawiamy o książce p. Jacka Dehnela - „Balzakiana”, nominowanej w tym roku do najważniejszej polskiej Nagrody Literackiej „NIKE”.

Ewelina Piwińska Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

DKK dla dorosłych (spotk. 8)

Dnia 21 października br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się ósme spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościłyśmy 11 pań. Rozmawiałyśmy o książce p. Barbary Kosmowskiej, pt. „Hermańce”. Niestety większość naszych „klubowiczek” nie była oczarowana tą powieścią, tłumacząc to tematem jaki wybrała autorka. Bowiem tytułowe Hermańce, to wieś, smutna wieś, bez optymistycznych perspektyw na przyszłość.

Wieś, którą zamieszkują równie smutni, w różnym stopniu ułomni ludzie, w znakomitej większości topiący swoje przygnębienie, żal i niemoc wyrwania się z tego „przeklętego” miejsca, w „morzu alkoholu”. W Hermańcach życie, jeśli w ogóle można to smutne, beznadziejne bytowanie, wegetację określić mianem życia, koncentruje się w trzech głównych punktach – kościele, klinice psychiatrycznej oraz w, dla wielu mieszkańców najważniejszej „instytucji”, knajpie o nazwie „Malczik”. To w niej spędzają niemal cały swój czas hermańscy mężczyźni – mężowie, ojcowie, synowie, których „przynależne” do nich kobiety – żony, matki, córki nie są w stanie zatrzymać w domach, z dala od knajpianego życia, dla wielu prawdziwego, jedynego jakie znają i, co waż - niejsze, chcą znać i... mieć. I to także, niestety, zdecydowanie nie przypadło naszym klubowym paniom do gustu. Denerwujące w odbiorze okazało się dla nich także i to, że w Hermańcach ludzie są, może nie tyle źli, co raczej bierni, zbyt słabi i zniechęceni, by coś w swoim byciu na świecie zmienić. Ale okazało się, że jest też, na szczęście, w książce postać, która podobała się obecnym na spotkaniu paniom, być może zresztą powołana przez autorkę do życia na kartach powieści tylko po to, by zrównoważyć „ciężar gatunkowy” wszystkich tych niezbyt pozytywnych bohaterów, jedna osoba na wskroś dobra, swoją dobrocią pretendująca właściwie, bez mała, do roli świętej. Bo Antosiowa jest po prostu, po ludzku, (a może właśnie wcale nie po ludzku, bo nawet ludzie dobrzy zawsze jednak mają w sobie, oprócz dobroci, choćby szczyptę przekory, egoizmu, samolubstwa, złośliwości, czy jakkolwiek inaczej można by to nazwać, po prostu coś w rodzaju „łyżki dziegciu w beczce miodu”), dobra. Jest dobra dobrocią pokorną, która „uważa”, że wszystko co robi dla innych, to taka zwykła, normalna oczywistość, a jeśli za tę dobroć ma odpłacane złem, to pewnie na to zasłużyła. Jest w Hermańcach jeszcze jedna postać pozytywna, obdarzona przez panie ciepłymi uczuciami – stara Janowa, która ratując swojego starego psiego przyjaciela ginie wraz z nim pod kołami ciągnika. Ale właściwie to i wszystko, jeśli mówimy, zdaniem obecnych na spotkaniu pań, o jakichkolwiek pozytywnych akcentach w powieści p. Kosmowskiej, a całość jednak, jak to określiły, „jest przygnębiająca, szara, dołująca”, jakkolwiek niektóre z nich chwaliły barwny, bogaty, plastyczny i soczysty język „Hermańców”, choć była to na dobrą sprawę jedyna rzecz, którą zaliczyły na plus tej opowieści.

Wszystko to zapewne sprawiło, że nasze klubowe panie zgodnie właściwie stwierdziły, że książka p. Kosmowskiej nie dała im tego, czego oczekiwałyby po lekturze pióra autorki – zdobywczyni wielu nagród i wyróżnień. Wobec tego, celem poprawienia nastroju zwróciłyśmy się w stronę nieco bardziej klasyczną i na następnym spotkaniu naszego klubu, na które umówiłyśmy się 18 listopada br., jak zwykle o godz. 17.00, porozmawiamy o książce F. Scotta Fitzgeralda - „Ciekawy przypadek Beniamina Buttona”.

Ewelina Piwińska Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

DKK dla dorosłych (spotk. 7)

Dnia 23 września br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej odbyło się pierwsze po wakacyjnej przerwie, choć już siódme od stycznia br., kiedy to klub powstał, spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym, ku naszej wielkiej radości, gościliśmy rekordową, jak do tej pory, liczbę 18 klubowiczów. Byłyśmy naprawdę mile zaskoczone, że tak wiele osób poświęciło swój czas, żeby przyjść na klubowe spotkanie, na którym rozmawialiśmy sobie o „zadanej” do prze - czytania na wakacje, książce p. Moniki Rakusy „39,9”. Zdania na jej temat były mocno zróżnicowane, bowiem część naszych klubowiczów uważała bohaterkę powieści za przewrażliwioną histeryczkę, która po prostu „lubi mieć depresję” i afiszuje się, wręcz na wyrost swoimi niepowodzeniami i cierpieniem. Wiele osób, a szczególnie pań, obecnych na spotkaniu uznało problemy głównej bohaterki za egzaltowane i wydumane, a samą książkę za trudną w odbiorze, napisaną w sposób wymagający dużej dozy cierpliwości przy jej czytaniu. Stwierdziły także, iż szalenie trudno było im identyfikować się z postacią bohaterki i wzbudzić w sobie uczucie współczucia dla jej losów i że gdyby nie była to lektura na klub, to z pewnością by jej nie przeczytały. Drugi „obóz” klubowiczów z kolei bronił postaci powołanej do życia, na kartach książki przez p. Rakusę, argumentując to następująco : ”Wiele jest, zwłaszcza w dzisiejszym, zbyt szybkim świecie, osób, a głównie kobiet, cierpiących na depresję i choroby o podłożu psychicznym, więc należy im bardzo współczuć i starać się je zrozumieć, a nie potępiać, lekceważyć czy wyśmiewać”. I pewnie jest to jeden z powodów, dla których odnotowaliśmy na naszym spotkaniu, oczywiście oprócz dużej frekwencji, tak burzliwą, gorącą dyskusję wśród klubowiczów. Obyło się wprawdzie „bez rozlewu krwi”, ale zapewne tylko dlatego, że nasi klubowicze odznaczają się wysokim poziomem kultury i w związku z tym spory klubowe rozstrzygane są bez pomocy „noża i siekiery”.

Mimo że spieraliśmy się mocno, to i tak myślę, że to nasze spotkanie można uznać za udane, w końcu kluby książki mają w nazwie „dyskusyjne”, a nie „kontemplacyjne”, więc dostosowaliśmy się po prostu do profilu DKK, zaś rozmowa o tej książce była dużo bardziej żywiołowa, niż powiedzmy nt. „przerabianej” na spotkaniu czerwcowym „Statecznej i postrzelonej” p. Moniki Szwai, z którą „załatwiłyśmy się” dosłownie w kilku zdaniach, bo najzwyczajniej w niej nie było materiału na zapalczywą dysputę.

Tak, więc podsumowując nasze klubowe „rendez – vous”, niemal zgodnie stwierdziliśmy, że lektura książki p. Rakusy, jakkolwiek zdecydowanie nielekka, była wręcz wskazana, choćby tylko jako „płodozmian” z czerwcową. Następne spotkanie naszego DKK dla dorosłych wyznaczyliśmy sobie 21 października, jak zwykle o g. 17.00, a porozmawiamy wtedy o książce p. Barbary Kosmowskiej - „Hermańce”.

Ewelina Piwińska Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

DKK dla dorosłych (spotk. 5)

Dnia 20 maja br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się piąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościliśmy 12 osób, (właśnie osób, a nie jak dotychczas pań, było to bowiem pierwsze spotkanie "dorosłego klubu", istniejącego w naszej placówce od stycznia tego roku, w którym wziął udział jeden, przynajmniej na razie, przedstawiciel "męskiego rodu"). Omawialiśmy sobie "zadane"do czytania przed miesiącem  - "Pachnidło" Patricka Suskinda, książkę o strasznie okaleczonym (psychicznie i fizycznie), przez los, człowieku obdarzonym genialnym powonieniem, który to dar stał się jego przekleństwem i zgubą.

I natychmiast okazało się, że męski punkt widzenia, (nawet "widzenia literatury"), nader różni się od postrzegania, w sumie tych samych spraw, przez panie. Nasi "klubowicze" na całkiem inne kwestie, poruszone w powieści, zwrócili uwagę, czytając "pachnącą" książkę Suskinda. Panie uznały "Pachnidło" za wręcz odrażające, podobnie jak i głównego bohatera powieści, choć niektóre z nich były dla niego pełne współczucia, (lekko zmąconego wstrętem). Stwierdziły nawet, że opisany przez autora człowiek kojarzy im się z Hitlerem, bo podobnie jak wódz Trzeciej Rzeszy, potrafił stać się "bożyszczem tłumów", z czym mamy do czynienia w scenie prowadzenia bohatera książki na miejsce egzekucji, która w związku z jego, powyżej opisanymi umiejętnościami manipulowania ludźmi, (w tym przypadku za pomocą właściwie jedynego talentu, jaki posiada główny bohater powieści - tworzenia zniewalających na różne sposoby zapachów), nie dochodzi  do skutku. Nasze "klubowiczki" zwróciły też uwagę na drobiazgowo opisane przez autora ówczesne techniki wyrobu perfum oraz życia codziennego epoki Oświecenia we Francji, które to szczegóły bardzo je zainteresowały. Poza tym opowiadały, w nawiązaniu do opisów z książki, o różnych sytuacjach ze swojego życia, które wiążą się w ich wspomnieniach ściśle, właśnie  z określonymi zapachami, np. zapach metra z wycieczki do Paryża czy zapach przedszkola tuż przed świętami Bożego Narodzenia - bardzo się przecież różnią, ale dla osób, które je pamiętają
jako przyjemne do dziś pozostają wzruszającym wspomnieniem z przeszłości.

Natomiast nasz nowy "klubowicz" bardziej skupił się na, o dziwo czymś, co panie raczej przeoczy - ły w swoich rozważaniach, a mianowicie podobieństwie utworu Patricka Suskinda do... baśni, (nie bajki, ale właśnie baśni, z uwagi na "krwiożerczość" głównej postaci "złego bohatera") oraz technologii i nazwach chemicznych substancji używanych w tamtej epoce do wyrobu tytułowych pachnideł. Porównał także "Pachnidło" do muzyki Bacha, z czym panie jednak mimo wszystko raczej nie były skłonne się zgodzić.
Nasz świeżo upieczony "klubowicz" przybył na spotkanie klubu bardzo skrupulatnie przygotowany, więc "klubowa narada" nabrała takiego wigoru, że skończyła się po przeszło dwóch godzinach.

Jak dotąd było to najdłuższe klubowe spotkanie i chyba najbardziej ognista dyskusja nad "przerabianą" książką. Ale nie wiadomo, co przyniesie przyszłe "życie" DKK - może taka forma naszych comiesięcznych spotkań okaże się normą. Przekonamy się już 17 czerwca o godz. 17.00, kiedy to na ostatnim przedwakacyjnym spotkaniu DKK dla dorosłych "obgadamy" sobie powieść Moniki Szwai - "Stateczna i postrzelona", nieco "luźniejszą" niż dotychczasowe "przerabiane" na "klubach", bowiem wszystkie panie chciały trochę odpocząć od poważniejszych pozycji książkowych, a i nasz nowy "klubowicz" chętnie się do ich zdania przychylił, zabierając do domu ten "zadany" na czerwcowe spotkanie DKK, tytuł.

Zobacz zdjęcia ze spotkania:
  • 1
Ewelina Piwińska
Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

DKK dla dorosłych (spotk. 4)

Dnia 22 kwietnia 2009 r. w Filii nr Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się czwarte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym gościliśmy 8 pań, nato - miast 6 z naszych "klubowiczek zadzwoniło do biblioteki, aby poinformować, że zmogło je przeziębienie i przekazać choć przez telefon swoje wrażenia po przeczytaniu "zadanej przed miesiącem książki p. Marii Nurowskiej - "Mój przyjaciel zdrajca". Jednocześnie zobligowały mnie do przekazania ich zdania nt. tej "lektury", na spotkaniu klubu.

Niemal wszystkie nasze "klubowiczki" - i te, które na spotkanie DKK przyszły i te, które prze - kazały swoje zdanie przez telefon  optowały raczej za zrehabilitowaniem tragicznej postaci, jaką jawił im się, bohater książki p. Nurowskiej - pułkownik Ryszard Kukliński. Uważały bowiem, że najgorszą pokutę wyznaczyło mu życie i nie leży zupełnie w interesie nikogo z nas potępianie jego poczynań. Wprawdzie kilka pań nader podejrzliwie podeszło do motywów, którymi kierował się bohater książki nawiązując współpracę z wywiadem amerykańskim, uważały bowiem, że nie był tylko i wyłącznie "czystym jak łza" patriotą zakochanym w Polsce, ale miał także na względzie korzyści materialne oraz, w przyszłości, prestiżowe. Zarzuty ze strony pań "spotkały" także Kuklińskiego w kwestii potraktowania przez niego rodziny oraz kobiet, które wg naszych "klubowiczek" traktował po prostu przedmiotowo, jako kamuflaż przy swojej działalności szpiegowskiej. Tylko jedna z obecnych na spotkaniu pań, odważnie i wbrew pozostałym ogłosiła pułkownika Kuklińskiego  zdrajcą, oświadczając, że w jej oczach nikt i nic nie jest w stanie zrehabilitować tego, jak to ujęła, "wstrętnego szpiega", choćby "wszyscy inni rodacy wybaczyli mu jego postępowanie, rzekomo dla dobra Polski i Polaków".

Pozostałe panie broniły bohatera książki p. Nurowskiej, dowodząc, że nigdy nie wolno osądzać nikogo, bo nie wiadomo jak zachowałby się każdy z nas w tak dramatycznych okolicznościach. Mimo wszystko każda ze stron pozostała przy swoim zdaniu, ale chociaż dyskusja była tak żywiołowa i gorąca, "wojna o pułkownika Kuklińskiego", na szczęście, w bibliotece nie wybuchła.

Panie zainteresowane były za to, co się stało z żoną pułkownika i nim samym, bo książka tych informacji nie zawierała. Przynajmniej częściowo zaspokoiłyśmy tę ciekawość, znajdując informacje o śmierci i miejscu spoczynku kontrowersyjnej postaci z książki p. Nurowskiej oraz  o losach jego żony Hanki, której, wg źródeł, umożliwiono powrót do Polski i podarowano mieszkanie w Wałbrzychu, gdzie ponoć chciała zamieszkać, jako że pochodzi ze Śląska, a mimo wielu lat pobytu w Stanach Zjednoczonych, nigdy się tam nie umiała odnaleźć. Wszystkie "klubowiczki" bardzo zgodnie ogłosiły, mając przy tym różne zdania nt. Kuklińskiego,  że zdecydowanym bohaterem w całej tej dramatycznej kwestii jest właśnie jego żona, która  dla męża i rodziny poświęciła swoje życie i swój świat. I chyba z tym poglądem zgodzą się wszyscy, bo choć p. Hanna Kuklińska żyje i wróciła do Polski, to straciła całą rodzinę  męża i obu synów, a po takiej tragedii życie właściwie nie jest życiem.

Nasze "klubowiczki" uznały książkę "Mój przyjaciel zdrajca" za "przygnębiającą i smutną lekturę  o przegranym życiu", ale jednocześnie stwierdziły, że była potrzebna i dobrze, że ją przeczytały.
Zgłosiły tylko lekką pretensję do samej autorki, uważały bowiem, że ma na swoim "koncie" zdecydowanie lepiej napisane książki i, że gdyby "Mój przyjaciel zdrajca" był pierwszą powieścią p. Nurowskiej, z którą się zetknęły, to po inne pozycje tej autorki raczej by nie sięgnęły.

Mamy zatem nadzieję, że może kolejna "zadana" lektura - "Pachnidło" Patricka Suskinda, o której porozmawiamy sobie w środę  20 maja br., także o godz. 17.00, spotka się z lepszym przyjęciem wśród naszych "klubowiczek", aczkolwiek i wtedy liczymy na ożywioną dyskusję.

Zobacz zdjęcia ze spotkania:
  • 1
Ewelina Piwińska
Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi