Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

DKK dla dzieci (spotk. 13)

Dnia 9 czerwca br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się trzynaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym „stawiło się” 11 naszych młodych klubowiczów oraz pani bibliotekarka ze Szkoły Podstawowej nr 14.
Nasz ostatni, przed wakacjami, klub książki dla „małych ludzi” był, być może z uwagi na wręcz ogłuszający upał, który tego dnia „nawiedził” Pabianice, zdecydowanie „luźniejszy” niż niemal wszystkie wcześniejsze. Dzieci, bowiem bardziej myślały o wakacjach niż o książce p. Agnieszki Tyszki „Róże w garażu”, o której na spotkaniu rozmawialiśmy. Jednak mimo, że bardzo trudno było skierować ich uwagę na omawianą klubową lekturę, to w końcu na tyle się to udało, że choć pokrótce, ale jednak „obgadaliśmy” powieść p. Tyszki.
Właściwie nie było ani jednej osoby, której „Róże w garażu” się nie podobały. Trudno wprawdzie mówić o jakimś szczególnym zauroczeniu tym tytułem, ale specjalnego wstrętu przy czytaniu, dzieciaki nie odczuwały, co w rozmowie kilkakrotnie wszyscy nasi młodzi klubowicze podkreślili.
W rankingu na najfajniejszą z tegorocznych klubowych lektur „Róże w garażu” uplasowały się na trzecim bądź czwartym miejscu (zdania były nieco podzielone), więc nie było aż tak źle.
Co poniektóre osoby stwierdziły nawet, że chętnie przeczytałyby kontynuację przygód szóstki młodych przyjaciół z książki p. Tyszki, jeśli takowa zostanie wydana. Naszym klubowiczom podobał się np. pomysł autorki by tę samą historię opowiadali równolegle wszyscy książkowi bohaterowie, bowiem okazało się, że każdy z nich, w tych samych sytuacjach odnalazł przeważnie kompletnie różne rzeczy i na zupełnie inne sprawy zwrócił uwagę, co zdaniem naszych klubowych dzieci sprawiło, że „książkę fajnie się czytało, bo nie była nudna”. Poza tym podobały się im także dowcipne rysunki, w tym ten na okładce oraz, w przypadku opowiadania książkowej historii przez niektórych młodych narratorów powieści, humorystyczne dialogi, które bardzo ubawiły nasze klubowe dzieciaki.
W związku z tym można chyba całkiem bezpiecznie uznać, że spotkanie naszego DKK dla „małych klubowiczów”, mimo pewnego rozprzężenia atmosfery, było całkiem udane. Wprawdzie z omawianiem klubowej książki uwinęliśmy się „raz, dwa”, ale i tak całe „zgrupowanie” trwało niemal dwie godziny. Po prostu dlatego, że „musieliśmy” pogadać jeszcze „obowiązkowo” o wakacyjnych planach każdego klubowicza, no i „wycałować się” na zapas, żeby starczyło na dwa wakacyjne miesiące. Następny klubowy „spęd” wyznaczyliśmy sobie bowiem 8 września, na razie tak jak do tej pory o godz. 15.00 (chyba, że nasi młodzi klubowicze będą mieli bardzo niekorzystnie, dla klubu, ułożony plan lekcji, a takim przypadku termin i godzina pewnie ulegną zmianie), a porozmawiamy wtedy o książce p. Rafała Kosika - „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”.
Mam tylko nadzieję, że nasze powakacyjne spotkanie dojdzie do skutku w, przynajmniej zbliżonym do dotychczasowych składzie, a to z uwagi na fakt, iż znakomita większość naszych klubowych dzieciaków od września idzie do gimnazjum, a zmiana szkoły na taką bardziej „dorosłą” może się okazać dla nich na tyle ważna, że nie będą już chcieli przychodzić do biblioteki na klub książki dla dzieci.  



DKK dla dzieci (spotk. 12)

Dnia 5 maja br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dwunaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym „odliczyło się”ośmioro młodych klubowiczów oraz pani z biblioteki Szkoły Podstawowej nr 14.
Tym razem na klubowy „warsztat” wzięliśmy książkę p. Ireny Landau - „Jest O.K. !”.
Niestety, wbrew optymistycznemu skądinąd tytułowi, książka nie zyskała uznania naszych klubowych dzieciaków. Najpoważniejszym zarzutem z ich strony było to, że narratorką tej opowieści jest nauczycielka, a przecież „jak świat, światem” wiadomo, że młodzież za „ciałami pedagogicznymi” nie przepada. Poza tym nasze klubowe dzieci miały także zastrzeżenia do zbyt poważnego tonu, w jakim autorka książkę napisała. Zgodnie oświadczyły, że zdecydowanie wolą, gdy tematy ważne i... poważne przedstawione są w książkach w sposób, w miarę możliwości, lekki i dowcipny, a nie „tak drętwy i napuszony, że po prostu trudno się to czyta”.
Brzmi to wszystko niezbyt przyjemnie i z całą pewnością nieoptymistycznie ale, choć to niewielka pociecha, przynajmniej tym razem nasi młodzi klubowicze „zwarli szeregi” i przy omawianiu powieści p. Landau zaprezentowali jednomyślną opinię nt. tejże książki, tyle tylko że ta, jednaka u wszystkich klubowiczów, nieprzychylna opinia powinna raczej zmartwić pisarkę. Mnie z kolei, oprócz zmartwienia faktem nieudanego doboru klubowej lektury, dała sporo do myślenia nt. spraw (i sposobu, w jaki należy je przedstawić, by trafiły do młodego odbiorcy), którymi interesuje się współczesne młode pokolenie. 
Myślę, że nie chodzi o to, iż nasze dzieci (nie tylko klubowe) są pozbawione uczuć, chociaż takie stwierdzenie byłoby oczywiście najprostsze (aczkolwiek także najbardziej krzywdzące i niesprawiedliwe), ale raczej o to w jaki sposób dorośli te uczucia „uruchomią”, a w tym konkretnym przypadku po prostu się to nie udało. I to właściwie cała „diagnoza” klubowej lektury. Pewnie gdyby książka „Jest O.K. !”, poruszająca przecież wiele spraw naprawdę ważnych, była napisana w nieco lżejszym tonie, bardziej zrozumiałym dla młodego czytelnika, to nasze klubowe dzieciaki nie wystawiłyby jej, tak „na biegu”, oceny niedostatecznej. 
Trudno jednak prognozować, czy jakaś książka jest udana czy też nie i oceniać opinie czytelników, (w myśl złotej zasady : „Nie sądźmy, nie będziemy sądzeni”), więc i ja nie mam do tego prawa. Podsumowując – choć to przykre, tym razem klubowa lektura okazała się, dla naszych młodych klubowiczów, wyborem zdecydowanie nietrafionym. 
Mam tylko cichą nadzieję, że może tytuł wybrany przez nas do omówienia na następnym spotkaniu DKK dla dzieci, które umówiliśmy sobie na 9 czerwca (nasz ostatni przed wakacjami klubowy „spęd”), jak zwykle o godz. 15.00, a tym razem będzie to książka p. Agnieszki Tyszki - „Róże w garażu”, doczeka się nieco bardziej przychylnej oceny ze strony naszego młodego „klubu książkowego”.  

DKK dla dzieci (spotk. 11)

Dnia 7 kwietnia br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się jedenaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym „odliczyło się” siedmioro naszych młodych klubowiczów. A ponieważ zapanowała ostatnimi czasy „moda na wampiry”, więc i my, idąc tym tropem, rozmawialiśmy o książce, opowiadającej o takich to właśnie „fanach” napoju znanego jako... krew, o wdzięcznym tytule „Wampirek”, autorstwa Angeli Sommer – Bodenburg.
Powieść niemieckiej autorki opowiada o, raczej dość niezwykłej, przyjaźni 9 – letniego chłopca imieniem Antoni z „nieco” starszym, bo 150 – letnim, tytułowym wampirkiem, Rydygierem hrabią Trzęsikamieniem. Mimo tej dość znaczącej różnicy wieku, jest on właściwie rówieśnikiem Antosia, a to dlatego, że wprawdzie nie żyje od ponad stu lat, ale w chwili śmierci był mniej więcej w wieku swojego ludzkiego przyjaciela. Oczywiście mimo obopólnej sympatii, którą darzą się Antoś i Rydygier, obaj różnią się na tyle, że w książce całkiem dużo się dzieje. „Chłopcy” przeżywają rozmaite przygody, mniej lub bardziej miłe. Niektóre kończą się zupełnie dobrze, inne nieco mniej dobrze, ale jakichś straszliwych dramatów w tej opowieści nie ma, więc czyta się to całkiem lekko. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie pewna „drobniutka”... niedogodność, która się nam przytrafiła, a mianowicie nie wszyscy nasi młodzi klubowicze byli „Wampirkiem” zauroczeni. Tzn. książka podobała się naszym „klubowym mężczyznom”, dziewczynki natomiast były, delikatnie mówiąc, mało entuzjastyczne w ocenach, które „wystawiły” powieści Angeli Sommer. Chłopcom podobał się przygodowy charakter opowieści, natomiast dziewczyny stwierdziły, że wolałyby raczej „poważniejszą historię, najlepiej o miłości i żeby była podobna do „Zmierzchu”. Na naszym klubowym spotkaniu nie obyło się bowiem bez porównań „Wampirka” do znanej „wampirzej”sagi Stephanie Meyer. I o ile chłopcom klubowa lektura podobała się, właściwie bez zastrzeżeń, to dziewczynki zdecydowanie optowały za książkami opisującymi „kontakty” ludzi z wampirami tak właśnie, jak zrobiła to autorka cyklu „Zmierzch”.
Mam wrażenie, że te różnice zdań, nt. omawianej na klubowym spotkaniu książki, „ulęgły się” nam z tej prostej przyczyny, że coraz wyraźniej zaznaczają się rozbieżności upodobań czytelniczych między dziewczynkami i chłopcami. Najzwyczajniej w świecie nasze klubowe dzieciaki są już na tyle „dorosłe”, że coraz bardziej widoczne staje się, jak różnią się w odbiorze książek, o których rozmawiamy na DKK. Jeszcze nie tak dawno, te różnice nie były aż tak duże, ale teraz, tj. już od kilku spotkań, widać je coraz bardziej. 
I pewnie konsekwencją faktu, że najwyraźniej dziewczynki czują się zdecydowanie „starsze i mądrzejsze” od chłopaków, będzie niestety to, że nasz „klub książki” dla dzieci „zasilać” będą głównie właśnie chłopcy. Chyba, że w niedługim czasie przybędzie nam „klubowych kobiet”, ale to już z pewnością z młodszych roczników, bo nasze dotychczasowe „klubowiczki”, jako że już od jakiegoś czasu nie czują się usatysfakcjonowane doborem klubowych lektur, pewnie niedługo nas opuszczą. Na razie jednak, ku mojej radości, zdecydowały się jeszcze trochę z nami pobyć i zadeklarowały chęć przyjścia na kolejne spotkanie DKK, które wyznaczyliśmy sobie na 5 maja, jak zwykle o godz. 15.00. Mamy zamiar porozmawiać na nim o książce p. Ireny Landau o, mam nadzieję, szczęśliwym dla nas wszystkich tytule - „Jest O. K. !”.  


DKK dla dzieci (spotk. 10)

Dnia 3 marca br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dziesiąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym gościłyśmy siedmioro naszych młodych klubowiczów oraz panią z biblioteki Szkoły Podstawowej nr 14.
Tym razem „bohaterką” naszego klubowego spotkania była książka p. Joanny Olech - „Pompon w rodzinie Fisiów”. Rzecz traktuje o smoku, imieniem Pompon, który pewnego dnia wylazł z kanalizacji i „zalągł się” w tytułowej rodzinie. Ponieważ narratorką w książce p. Olech, jest córka państwa Fisiów, Malwina, jakby nie patrzeć dziewczyna, myślałam, że powieść bardziej przypadnie do gustu naszym klubowym dziewczynom, ale spotkała mnie, w tym względzie, niespodzianka - opowieść o smoku zdecydowanych sympatyków znalazła wśród naszych „klubowych mężczyzn”, natomiast dziewczynkom właściwie w ogóle się nie podobała. I to nawet do tego stopnia, że tylko jedna z obecnych na „klubie” przedstawicielek płci pięknej, ją przeczytała. I chociaż zauroczona nie była, przynajmniej nie poddała książki, tak ostrej krytyce, jak to miało miejsce w przypadku pozostałych „klubowiczek”. Właściwie nie wiem, czym można by wytłumaczyć, to negatywne nastawienie, z jakim nasze klubowe dziewczyny potraktowały powieść p. Olech. Może przyczyny należy upatrywać w fakcie „starzenia się” naszych klubowych dzieciaków ? A że jednak zdecydowanie szybciej „starzeją się” dziewczynki, które ogromną wagę przywiązują teraz raczej do „miłości w książkach, ale takiej, jak np. w „Zmierzchu” albo chociaż jakiejś podobnej do niego książce”, więc właściwie czysto przygodowy „Pompon...” po prostu zupełnie do nich nie trafił. 
Trochę przykro, ale chyba nic na to nie poradzimy. Cieszę się tylko, że ta nasza klubowa lektura, spodobała się (na szczęście nawet bardzo) naszym „klubowym panom”. I to właśnie oni, właściwie „zawładnęli” marcowym spotkaniem DKK dla dzieciaków. Świetnie wychwycili mnóstwo spraw ważnych i uroczych drobiazgów, z przygód fajtłapowatego, niesfornego i trochę złośliwego smoka. Ze swadą i nader humorystycznie opowiadali swoim klubowym koleżankom, („które przecież książki nie przeczytały”), a także nam, tj. pani z biblioteki szkolnej i mnie, te smocze przygody, które najbardziej im się podobały. Na koniec zaś stwierdzili nawet, że bardzo chcieliby przeczytać „o dalszych losach sympatycznego Pompona i równie fajnej, trochę zwariowanej rodzinie Fisiów”, (może dlatego właśnie autorka nadała im takie nazwisko), która stworzyła mu prawdziwy, ciepły dom. A tak poza wszystkim – nie wymagajmy za wiele, nie można przecież mieć wszystkiego, cieszę się, więc bardzo, że przynajmniej niektórym naszym klubowiczom książka p. Olech jednak się podobała, a spotkanie klubu dla dzieci było dzięki temu, mimo wszystko, udane i czasu sobie nie zmarnowaliśmy. 
Nie wiem tylko, czy wobec tego faktu, o którym wcześniej wspomniałam, tj. „starzenia się” dziewczyn, przypadnie im do gustu następna klubowa książka, a będzie to powieść Angeli Sommer – Bodenburg, pt. „Wampirek”, którą omówimy na kolejnym spotkaniu klubu dla dzieciaków - 7 kwietnia br., jak zwykle o godz. 15.00.  


DKK dla dzieci (spotk. 9)

Dnia 3 lutego br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się dziewiąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym „odliczyło się” siedmioro naszych młodych klubowiczów. Rozmawialiśmy o książce p. Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel, pt. „Kamienica”. Barwna, żywa opowieść o kamienicy „Pod Świńskim Kopytkiem”, zamieszkanej przez... świnki, podobała się właściwie wszystkim obecnym na lutowym spotkaniu, chociaż... nie wszystkim w jednakowym stopniu. 
Autorka pokusiła się o przedstawienie trudnych spraw w sposób przystępny i zrozumiały dla młodych czytelników. I można powiedzieć, że pomysł się sprawdził – podobały się postaci książkowych „świńskich” bohaterów, zwłaszcza głównej pary – Lucjusza i Klary oraz trójki ich sympatycznych dzieci – prosiaczków : Amandy, Horacego i Ernestynki. Zdecydowanie natomiast nie przypadli do gustu naszym klubowiczom pozostali mieszkańcy kamienicy – Luiza i Manfred Truchcikowscy, z dziećmi – Czesią i Czesiem, Pelagia Bełkot i jej syn Arnoldzik, pełna pretensji do całego świata, Gizela Wredziszewska, ale zwłaszcza mama Lucjusza, Apolonia Prosiaczyńska, która w nader niesympatyczny sposób zwalcza swoją synową. 
Nasze „klubowe dzieciaki” zastanawiały się dlaczego, gdy w życie mieszkańców tytułowej kamienicy wkracza miła, wesoła, kolorowa, urocza Klara Kwik, zmieniają się oni aż tak diametralnie i zdecydowanie na niekorzyść. Dzieci doszły do wniosku, że to właśnie jej odmienność wpłynęła na takie postępowanie pozostałych lokatorów domu, którzy, sami wścibscy, niesympatyczni, szarzy, nudni i zgorzkniali, na tyle zazdrościli Klarze jej radości życia, że zdecydowali o bojkocie, którym zamierzali zniechęcić i wykluczyć ją ze swojego grona, bo jak to ujęły nasze dzieciaki „po prostu do nich nie pasowała, tak jak, np. kolorowa papuga nigdy nie zostanie zaakceptowana przez stado wron”. Dzieciom książka p. Jędrzejewskiej – Wróbel podobała się także ze względu na dowcipne i trafnie oddające charakter postaci, rysunki. Stwierdzili nawet, że w czasie lektury, tak właśnie wyobrażali sobie spokojnego, trochę nieśmiałego Lucjusza, artystę – malarza, w wolnych chwilach z pasją i upodobaniem grającego na dudach oraz radosną, odważną, prze - bojową, sympatyczną Klarę, tak bardzo nielubianą przez mieszkańców kamienicy, w której przyszło jej zamieszkać. 
I mimo że nietolerancyjni sąsiedzi w końcu zaczynają się przekonywać do uroczej żony „świniora” Lucjusza, to jednak nasza klubowa młodzież do postaci spoza rodziny Lucjusza, Klary i ich dzieci, zaludniających kamienicę, przekonać się nie dała. I właściwie żaden inny bohater z książki p. Jędrzejewskiej – Wróbel, ich sympatii nie zdobył. Z jednym tylko wyjątkiem – nieżyjącym już ojcem Lucjusza, Hipolitem Prosiaczyńskim, który (co zresztą okazało się wielką, skrzętnie skrywaną, mroczną tajemnicą domu i jego mieszkańców) jako jedyny spośród lokatorów, przed wielu laty pomógł, w dramatycznej sytuacji, potrzebującej pomocy - Oktawii, śwince podobnej do Klary. I to zdarzenie, wyjaśnione przez autorkę na samym końcu książki, tym bardziej ugruntowało opinię dzieci, że mieszkańcy kamienicy byli „podłymi samolubami egoistycznie zapatrzonymi w siebie, swoje wygody i potrzeby”, Klary zaś nie lubili, bo zbyt mocno przypominała im zło, które kiedyś wyrządzili osobie, tak bardzo do niej podobnej. Była po prostu ich wyrzutem sumienia, z czym nie umieli i chyba właściwie, nie chcieli sobie poradzić. Być może dlatego nasze „klubowe dzieciaki” nie uwierzyły w przemianę „złych świnek w dobre świnki” i podeszły bardzo podejrzliwie do zakończenia książki. Wg ich zdania „ta opowieść nie miała „happy endu”, bo wydarzyło się zbyt wiele złych rzeczy, by dało się je tak całkowicie naprawić”. I chociaż to smutne stwierdzenie, obawiam się, że niestety może być zbliżone do prawdy. 
Całe szczęście, że mimo to dzieci nie potraktowały „Kamienicy” ze śmiertelną powagą i powieść nawet je bawiła, no i podobała się im – bardziej lub mniej, ale na szczęście wszystkim. 
Można, więc chyba nasze klubowe spotkanie zaliczyć do całkiem udanych, w związku z czym, mając nadzieję, że dobra passa jeszcze trochę potrwa, na następne umówiliśmy się 3 marca, jak zwykle o godz. 15.00, a porozmawiamy na nim o książce p. Joanny Olech - „Pompon w rodzinie Fisiów”.  

DKK dla dzieci (spotk. 8)

Dnia 13 stycznia 2010 r. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się ósme spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na którym gościłyśmy 10 klubowiczów (4 : 6, z przewagą „klubowych mężczyzn”) oraz panią z biblioteki Szkoły Podstawowej nr 14.
Rozmawialiśmy sobie o powieści p. Krystyny Śmigielskiej - „Węszący Renifer czyli tydzień z ciocią Julią”, którą dzieciaki dostały na poprzednim spotkaniu młodego DKK i miały za zadanie przeczytać. Zadanie wszyscy oczywiście wykonali, bo to bardzo porządni klubowicze, choć opinie nt. książki były różne. Ale może to i dobrze, bo przynajmniej nasza rozmowa była nader ożywiona i nikt na spotkaniu nie przysypiał. Mniej więcej połowa „klubu” wystawiła książce p. Śmigielskiej bardzo pozytywną opinię – podobały im się postaci powołane przez autorkę do życia (literackiego), a także sam pomysł na przygody, które się bohaterom przytrafiają. Zadeklarowali nawet chęć przeczytania książki o dalszych losach Mikołaja, czyli tytułowego Węszącego Renifera i jego trochę zwariowanej, ale sympatycznej cioci Julii, zwanej w powieści Łysą Mścicielką. Podobały się zresztą także i postaci drugoplanowe, więc szczęśliwie nie było problemu, by ktoś z obecnych na spotkaniu był z tej klubowej lektury zdecydowanie niezadowolony, choć nie wzbudziła takiego entuzjazmu (i to dosłownie całej grupy), jak miało to miejsce w przypadku „przerabianej” na poprzednim klubowym spotkaniu, powieści p. Macieja Rekosza - „Mors, Pinky i archiwum pułkownika Bergmana”. Jeśli natomiast można mówić o tym, co podobało się wszystkim osobom obecnym na naszym styczniowym, klubowym „spędzie”, to były to zdecydowanie ilustracje w książce p. Śmigielskiej. Skomplementowano je, jako zabawne i zachęcające do przeczytania powieści i zapoznania się z jej bohaterami. W ścisłym związku z ilustracjami pozostaje także i okładka, która bardzo się naszym klubowym dzieciakom podobała. Jak to ujęli „po wyglądzie okładki i tym śmiesznym rysunku na niej, natychmiast nabiera się ochoty na lekturę”, a choć niektóre osoby samą treścią książki nieco się rozczarowały, to (przynajmniej z tego co mówiły) i tak nie żałują, że się z nią zapoznały, więc spotkanie klubu można chyba zaliczyć do całkiem udanych. 
Nasi młodzi klubowicze „zaklasyfikowali” powieść autorstwa p. Śmigielskiej do „w miarę fajnych książek, chociaż ta o przygodach Morsa i Pinky, p. Rekosza była zdecydowanie bardziej super”. Ale miłe było też i to, że „Węszącego Renifera...” umieścili „na trzecim lub czwartym miejscu w rankingu książek „przerobionych” na klubie”. Krótko mówiąc, nie było aż tak źle i wobec tego optymistycznie na następne spotkanie młodego DKK „wyznaczyliśmy” sobie datę - 3 luty br., jak zwykle godz. 15.00, a porozmawiamy na nim o książce p. Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel, pt. „Kamienica”.  

DKK dla dzieci (spotk. 7)

Dnia 4 listopada br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się siódme spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym gościliśmy największą, jak do tej pory, liczbę 9 uczestników oraz panią bibliotekarkę ze Szkoły Podstawowej nr 14. Rozmawialiśmy sobie o książce p. Dariusza Rekosza - „Mors, Pinky i archiwum pułkownika Bergmana”, którą dzieciaki miały „za zadanie” przeczytać. I, ku naszej radości, tym razem lektura klubowa okazała się wyborem, jak najbardziej trafionym, gdyż podobała się, tak chłopcom, jak i dziewczynkom, a z tym żeby zadowolić obie te grupy były, jak dotąd, niemal zawsze, największe problemy. 
Tym milsze były opinie – spontanicznie i żywiołowo wygłaszane przez naszych młodych klubowiczów na spotkaniu DKK. Każda z osób na nim obecnych miała naprawdę dużo dobrych, miłych i, co bardzo ważne, trafnych spostrzeżeń wyniesionych z lektury książki. Po prostu przyjemnie było słuchać, jak wiele pracy (w końcu nieobowiązkowej, poza szkolnej) włożyły nasze „klubowe dzieci” w przygotowanie się do wystąpienia na klubie, kiedy to z zapałem godnym lepszej sprawy, opowiadały, co je ujęło w opowieści o parze detektywów – amatorów, tytułowych – Morsa i Pinky. To, poza wszystkim zresztą, radość i ulga, że udało się nam szczęśliwie tak dobrać, przynajmniej raz na jakiś czas, klubową lekturę, że żadna ze stron, tj. ani dziewczyny ani chłopcy, nie była książką rozczarowana i zniechęcona, ale przeczytali ją całą i bardzo chętnie. Zresztą sami młodzi klubowicze chwalili, opisane przez p. Rekosza, przygody Morsa i Pinky, jako świetne, dowcipne, „najeżone” tym co dzieciaki lubią chyba najbardziej, czyli wg ich osądu, „przygodami, tajemnicami i zagadkami i to przez całą książkę”. Z wielkim entuzjazmem, „na wyścigi”, opowiadali, jak zachłannie i z niecierpliwością czytali kolejne rozdziały, żeby poznać rozwiązanie opowiadanej przez autora „historii kryminalnej”, w której główne role odegrali ich niemalże rówieśnicy. Zgodnie stwierdzili także, iż chętnie przeczytaliby o innych jeszcze przygodach młodych, szkolnych detektywów, np. „Mors, Pinky i ostatnia przesyłka” czy „Mors, Pinky i zagadka Ludolfiny”, również autorstwa p. Rekosza. Wracając zaś do omawianej na klubie - „Mors, Pinky i archiwum pułkownika Bergmana”, to poza wszystkim pisarz na tyle dobrze „utkał” pomysł i pokierował akcją, że żadne z naszych dzieciaków nie wpadło na rozwiązanie książkowej zagadki wcześniej, niż dobrnęli do końca powieści – choć bardzo się starali. Na spotkaniu klubu opowiadali nawet, jakimi tropami szli i jakie mieli pomysły, które, choć się później nie sprawdziły, były naprawdę bardzo ciekawe i oryginalne, pokazały bowiem, jak właściwie nieograniczona może być wyobraźnia i sposób myślenia dzieci. Niemal każdy z dziewięciorga młodych uczestników spotkania miał własne, „opatentowane” metody, których starał się użyć w rozwiązaniu tajemniczej książkowej zagadki, więc można sobie doskonale wyobrazić natężenie decybeli, które objęło naszą placówkę, kiedy jedno przez drugie dowodzili swoich racji. Człowiek wprost zapomina, że nawet tak niewielka grupa dzieci, spierając się ze sobą, może sprawić, że zaczynamy się czuć, jak... w szkole, kiedy zabrzmi dzwonek na koniec lekcji i nagle... po prostu przestajemy słyszeć nawet własne myśli. Rejwach był niesamowity, ale bynajmniej nie z uwagi na poważne kłótnie, tylko raczej leciutkie spory, na całe szczęście „okraszone” dużą ilością śmiechu, więc groźnie na tym naszym spotkaniu nie było. 
Dzieciom zresztą chyba było u nas dobrze, bo chociaż większość z nich miała jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia, typu – lekcja j. angielskiego, to mimo, że spotkanie DKK trwało niemal dwie godziny – nie spieszno im było opuścić bibliotekę. Po części, być może, z uwagi na fakt, że nasz klubowy „zlot” był ostatnim w tym roku, ale może też, (mamy zresztą nadzieję, że trochę i dlatego), iż po prostu dobrze się u nas czują. O tym nas przynajmniej zapewniali, (może zatem, tak całkiem „nie kłamią”). Żeby się za tak miłe słowa, choć trochę, wywdzięczyć przygotowałyśmy dla wszystkich uczestniczących w spotkaniu naszego DKK, dyplomy, które zostały młodym klubowiczom i pani z biblioteki szkolnej, która jest opiekunem klubu – wręczone.  
Po tej „części oficjalnej” wyściskaliśmy się „na zapas”, życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego, (dla pewności też na Święta Bożego Narodzenia, a to na wypadek, gdyby z różnych powodów nie udało się nam spotkać przed grudniem – czas tak szybko ucieka) i umówiliśmy się na kolejne spotkanie naszego klubu, które ma się odbyć 13 stycznia, już 2010 roku, jak zwykle o godz. 15.00. Mamy zamiar „przerobić” wtedy książkę p. Krystyny Śmigielskiej - „Węszący Renifer, czyli tydzień z ciocią Julią”.

DKK dla dzieci (spotk. 17)

Dnia 5 stycznia 2011 r. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się siedemnaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, na którym „odliczyło się” ośmioro klubowiczów oraz pani z biblioteki Szkoły Podstawowej nr 14.

Na tym pierwszym, w nowym roku, spotkaniu młodego klubu omawialiśmy książkę Rene Goscinnego, pt. „Nieznane przygody Mikołajka”, która okazała się dla naszych klubowych dzieci „fajna i śmieszna, chociaż ten chłopak Mikołaj jest trochę za bardzo gapowaty i niezaradny”. Podobały się za to, już bez żadnych zastrzeżeń, rysunki autorstwa znanego francuskiego grafika Jeana - Jacquesa Sempe, który od samego początku, tj. gdy tylko Rene Goscinny zaczął spisywać przygody, wymyślonego przez siebie, niesfornego, ale ogromnie sympatycznego, chłopca o imieniu Mikołaj, towarzyszy ilustracjami kolejnym zbiorkom przygód tego znanego chyba wszystkim, małym i dużym czytelnikom, bohatera.

Omawiane przez nas na spotkaniu klubowym „Nieznane przygody Mikołajka” wydała w 2009 roku córka zmarłego w 1977 roku autora, Anne Goscinny. Są to niepublikowane wcześniej, jedne z pierwszych napisanych przez Rene Goscinnego historyjek, których maszynopisy Anne Goscinny znalazła w papierach ojca i podjęła ze wszech miar słuszną, i to z całą pewnością nie tylko z punktu widzenia wielbicieli cyklu książek o Mikołajku, decyzję o ich wydaniu. Zwróciła się, oczywiście, do żyjącego i nadal tworzącego, przyjaciela ojca, Jeana – Jacquesa Sempego, który na szczęście zgodził się na współpracę i ozdobił książkę ilustracjami, bez nich bowiem chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić książek Goscinnego. Są tak doskonale utrzymane w klimacie tych opowieści, że kolejne książki nie mogłyby istnieć bez nich, byłyby bowiem w jakimś sensie uboższe i niepełne. Ta zasada działa oczywiście w obie strony - same rysunki, bez tekstu też nie byłyby tym do czego przyzwyczaił swoich czytelników, ten znakomity, dwuosobowy zespół francuskich twórców.

Tego samego zdania byli także nasi klubowicze, którzy jak się okazało czytali większość książek o przygodach literackiego „dziecka” duetu Sempe – Goscinny i nie było wśród nich takiej, która okazałaby się nielubiana przez nasze klubowe dzieciaki. Co zaś się tyczy tej, którą omawialiśmy na spotkaniu klubu, to dzieci wysunęły niewielkie tylko zastrzeżenie, a mianowicie brakowało im w tej książce chociaż jednej historii, w której występowałaby babcia Mikołajka, zwana Bunią. Jak się bowiem okazało, to jej osoba jest ulubioną przez klubowe dzieci, postacią występującą w książkach Goscinnego.

Poza tym nie mieli żadnych krytycznych uwag, a lektura „Nieznanych przygód Mikołajka” bawiła ich, a nie nużyła, za co chwała autorowi! Napisałam to ostatnie z pełną odpowiedzialnością, bowiem jak inaczej można uhonorować pisarza, twórcę bohatera, który skończył 50 lat i nigdy się nie zestarzał, a czytelnicy (a co bardzo ważne, młodzi czytelnicy), wciąż chcą o nim czytać i to w dobie komputerów i postaci w typie Hannah Montana.

Wobec czego cieszę się, że nasze klubowe dzieciaki były zadowolone z wyboru lektury na DKK, a nawet stwierdziły, że książki o Mikołajku naprawdę bardzo im się podobają. Ale już np. film, który na ich podstawie nakręcili Francuzi, zdecydowanie nie przypadł młodym klubowiczom do gustu, choć do kina poszli chętnie, bo spodziewali się, że będzie bardziej przypominał pierwowzór literacki. Z czego wniosek, że jednak książki górą!

Mam nadzieję, że ten optymistyczny stan rzeczy utrzyma się na naszych dalszych klubowych spotkaniach, z których następne wyznaczyliśmy sobie na 2 lutego, jak zwykle o godz. 15.00. Porozmawiamy wtedy o kolejnej pozycji z klasyki literatury, a będzie to „Tajemniczy opiekun” Jean Webster.

DKK dla dzieci (spotk. 6)

Dnia 7 października br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej odbyło się szóste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci, działającego w naszej placówce. Gościłyśmy na nim sześcioro dzieci - 3 : 3 (remis jeśli chodzi o płeć) oraz panią z biblioteki Szkoły Podstawowej nr 14. Poza tym w spotkaniu wzięła także udział dziennikarka z tygodnika miejskiego - „Nowe Życie Pabianic”, która przysłuchiwała się naszej rozmowie.

Na spotkaniu klubu omawialiśmy „zadaną” w ubiegłym miesiącu książkę Liliany Bardijewskiej - „Dom ośmiu tajemnic”. Okazało się, że powieść bardziej przypadła do gustu chłopcom, którzy przeczytali ją całą i bardzo chętnie, natomiast dziewczyny miały za sobą zaledwie kilka początkowych rozdziałów, które nie zachęciły ich do kontynuowania lektury. Na plus książki p. Bardijewskiej zaliczyły zaś jej opracowanie graficzne, zwłaszcza sympatyczne, dowcipne rysunki, na których, ich zdaniem, „fajnie przedstawiono bohaterów i, często, szalone przygody”. Chłopcy natomiast podkreślali wartość książki, objawiającą się wg nich, m. in. bardzo dobrym pomysłem pisarki, która narratorem „ustanowiła” ulicę i domy, odwrotnie, niż na ogół czynią autorzy, „opowiadaczem” mianując „czynnik ludzki”. Chłopakom podobały się także kolejne tajemnice tytułowego domu, stopniowo odsłaniane przez p. Bardijewską. Za najlepsze tajemnicze przygody uznali : odwiedziny głównego bohatera książki Marcina i jego kolegi Małego Marcela, zwanego Zającem, w szkole dla duchów, wyhodowanie drzewa, które będzie nowym mieszkaniem dla bezdomnego skrzata Trusia, bowiem drwal ściął dąb, gdzie zielony ludzik miał swój dom, (skrzacik został znaleziony przez Marcina podczas rodzinnej wycieczki do lasu), przeniesienie Marcina do dawno zamkniętej cukierni, która kiedyś mieściła się w tytułowym domu, a przywróconej do życia przez... jego magię. Podobała się także przygoda, której początek nie wróżył nic dobrego – najpierw bowiem Marcin zaspał do szko - ły, następnie zepsuł mu się komputer i nie można było wydrukować zadanej poprzedniego dnia pracy domowej, potem pechowo stłukła się szyba itd. itd., ale... dzięki pomocy... innych domów z ulicy, przy której stał „dom ośmiu tajemnic”, Marcin dostaje szansę rozpoczęcia od nowa tego dnia, który tym razem układa się nader pomyślnie i chłopcu w końcu wszystko się udaje. Przygoda goni przygodę, książka ma dobre tempo i zaskakującą akcję i być może to zadecydowało, że tak się podobała naszym „klubowym mężczyznom”. Dziewczyny natomiast stwierdziły, iż wolałyby coś spokojniejszego i „raczej trochę o miłości”, choć nt. książki p. Bardijewskiej wypowiadały się w miarę pozytywnie, uznając „in plus”, m. in. poczucie humoru, z jakim przedstawiono bohaterów. W podsumowaniu uznać można, że spotkanie było chyba „nie takie złe”, skoro nikt z klubowiczów z niego nie uciekł, a niestety trudno o taki dobór lektury, by odpowiadała i dziewczynom i chłop - com, w takim stopniu, by wszyscy byli jednakowo zauroczeni książką omawianą na DKK. Wobec tego z niecierpliwością i ... lekką obawą czekamy na kolejne klubowe spotkanie, które wy - znaczyliśmy sobie 4 listopada br., jak zwykle o godz. 15.00, kiedy to porozmawiamy o książce Dariusza Rekosza - „Mors, Pinky i archiwum pułkownika Bergmana”.

Ewelina Piwińska Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

DKK dla dzieci (spotk. 5)

Dnia 16 września br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się pierwsze po wakacjach, a piąte od początku istnienia w naszej placówce, spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci. Gościłyśmy na nim trójkę klubowiczów, a właściwie „klubowiczek” oraz panią z biblioteki szkolnej w Szkole Podstawowej nr 14. Do „klubu książkowego” dla dzieci należy kilkanaście osób, a małą frekwencję bibliotekarka, która przyszła na spotkanie razem z trzema dziewczynkami, tłumaczyła zmianą planu lekcji, dla niektórych niekorzystną, jako że nasi klubowicze wprawdzie chodzą do tej samej szkoły, ale do różnych klas. Tak, więc kilkoro z nich, jakkolwiek wybierało się na ten pierwszy powakacyjny „spęd” klubu, nie dotarło do naszej biblioteki z uwagi na jeszcze trwające lekcje. Kilka osób natomiast powitało początek roku szkolnego przeziębieniem, a skoro nie chodzą do szkoły, to i nie dotarli na DKK.

Ale i tak klubowe spotkanie można uznać za udane, choć było na nim tak niewiele osób. Rozmawiałyśmy sobie o „zadanej” na wakacje „Rodzinie Pendrewicków” Jeanne Birdsall i nasze klubowe dziewczyny uznały powieść za „całkiem interesującą, bo dużo się w niej dzieje. Siostry, z których najfajniejsza jest Batty, przeżywają extra przygody. Są tam też dwaj super chłopcy – Cagney i Jeffrey”. Mało tego, dziewczyny stwierdziły, że mają ochotę na przeczytanie drugiej części przygód sympatycznej rodziny, pt. „Penderwickowie na Gardam Street”, co może spróbuje - my zrealizować na następnych spotkaniach klubu dla dzieciaków.

Ponieważ na czytanie było tym razem więcej czasu, czyli dwa miesiące, bo książkę dzieciaki dostały w czerwcu, więc nawet jej objętość nie była przeszkodą i może też po części dlatego powieść Jeanne Birdsall spotkała się z całkiem sympatyczną oceną naszego młodego klubu. Po omówieniu „lektury obowiązkowej” resztę czasu z niemal 2 godzin trwania naszej „nasiadówki” poświęciłyśmy na lekkie, letnie wspomnienia i ploteczki oraz oglądanie zdjęć z wakacji.

Tak, jak wcześniej wspomniałam, spotkanie było chyba dość udane, skoro naszym klubowym dziewczynom nie spieszyło się z powrotem do domów, celem choćby zjedzenia obiadów. Na następny „klubowy zlot” wyznaczyłyśmy sobie 7 październik, a pogadamy wtedy o książce Liliany Bardijewskiej - „Dom ośmiu tajemnic”.

Ewelina Piwińska Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi