Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Rozmowy i emocje, czyli "Bokserka" G. Plebanek

Listopadowy wieczór, na spotkaniu tylko kobiety, sporo emocji i ciekawych dyskusji. A to wszystko za sprawą „Bokserki”. Grażyny Plebanek, pisarki znanej już klubowiczkom chociażby  z „Nielegalnych związków”.

Czytające i tym razem nie czuły się rozczarowane powieścią tej autorki, podziwiają przecież jej twórczość, jej warsztat literacki, odwagę w podejmowaniu niepopularnych tematów. W „Bokserce” znowu znalazły wiele z tego, co tak ważne przy czytaniu. Ciekawy temat, ciekawi bohaterowi, znakomity język i warsztat.

W czasie spotkania wiele uwagi w poświęcono tematowi powieści. Młodość, solidne wykształcenie, znajomość języków, możliwość wyboru, i przede wszystkim samoświadomość i samodzielność głównej bohaterki wzbudziły podziw i ...odrobinę zazdrości klubowiczek. Długo i namiętnie zastanawiano się nad jej motywami działania i wyborami życiowymi. Rozumiano Lu, i kobiety które tworzą jej tło.  Trochę inaczej niż powieściowych mężczyzn. Zastanawiano się także nad tym, w jakim stopniu poruszany coraz częściej w polskiej literaturze temat silnych kobiet i nie do końca silnych mężczyzn, jest odzwierciedleniem rzeczywistości.

Młode, wykształcone i obyte w świecie członkinie DKK odnosiły się żywo do swojej rzeczywistości i czasami wraz z Grażyną Plebanek „otwierały oczy” tym nieco starszym, i z innym doświadczeniem życiowym.

„Bokserka” wiele wniosła do naszej klubowej rzeczywistości, nie tylko pod względem "merytorycznym", ale także emocjonalnym. Oby więcej takich książek i takich rozmów

Nie rasizmowi - "Służące" K. Stockett w Ozorkowie

Czy powieść „Służące” K. Stockett podobała się klubowiczom?  Trudno jednoznacznie ocenić. Czy temat w niej poruszony zainteresował je? O tak, bardzo! Zaczynając rozmowę o powieści próbowano ustalić czy szczerze można ja polecać, i czy książka interesująca może się nie podobać. Bo właśnie takie były odczucia części czytających. Powieść K. Stocklett nie jest, w opinii klubowiczek, trudna w odbiorze, dobrze się ją czyta, losy bohaterek wciągają i zmuszają do refleksji, temat niestety jest wciąż aktualny i nadal zaskakuje, powieść jest więc interesująca, ale już nie zachwycająca. Godna polecenia przez temat, który porusza i przybliża czytelnikom. Segregacja rasowa w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, problem nieodległy w czasie, i wciąż nie do końca rozwiązany wzbudził duże emocje i wywołał długą dyskusję. Podzielił nasze październikowe spotkanie na dwie części: pierwszą, dość burzliwą na temat walorów samej powieści, i drugą bardziej refleksyjną o kondycji współczesnego świata, który sprawiedliwość i równość zdaje się mieć za nic.

"Trucicielka" w Ozorkowie

W ozorkowskim DKK przeciwniczki twórczości E. E. Schmitta są w zdecydowanej mniejszości. Nie inaczej było i przy okazji rozmowy o „Trucicielce” – niewielkim zbiorze opowiadań, który zdecydowanie, acz nie jednogłośnie zapisany został na liście książek polecanych przez klubowiczki.

Entuzjastki tej prozy wyliczały zalety: przystępny język, łatwość czytania, ciekawe tematy, wyraźne postacie pierwszoplanowe, brak psychologizowania. Przeciwniczki zaś wady: za prosty język, tematy pokazane w sposób mało interesujący, postacie spłaszczone, brak psychologicznej głębi...

Argumentami na „tak” i na „nie” przerzucano się konsekwentnie i długo, ale stanowczo i momentami burzliwie. Nie można powiedzieć, że osiągnięto konsensus, choć z pewnością bardzo się starano.  Wspólnie doceniono fakt, że autor stwarza czytelnikom możliwość rozważań nad motywami postępowania i sposobem myślenia bohaterów i chwilami zaskakuje nawet swoje przeciwniczki. A przecież tego klubowiczki życzą sobie najbardziej.

 

 

"Dom nad Oniego" Mariusza Wilka

Piątkowe popołudnie, za oknem wiosna, a w ozorkowskim klubie gorąca dyskusja o mroźnej Karelii i ciekawych zapiskach w niezwykłym dzienniku Mariusza Wilka.
„Dom nad Oniego”, książka wokół której toczyła się rozmowa, to zapis dwuipółletniego pobytu autora na północy Rosji, nad brzegiem drugiego co do wielkości jeziora w Europie. Czytelniczki zaskoczone były własnym zainteresowaniem tą odległą, także mentalnie, krainą. Nie spodziewały się również, że z takim przejęciem będą rozczytywać się w opowieściach, nie tylko o mieszkańcach tego regionu, ale także o tajemnicach karelskiej przyrody, kolorach wody i nieba, strukturze śniegu, o szungicie (minerał) i staroruskich ikonach. Wbrew pierwszemu wrażeniu, do czytania nie zniechęcił klubowiczek również język przesycony rusycyzmami i słowami, które wyszły już z obiegu. W trakcie lektury „Domu nad Oniego” wszystkie klubowiczki odniosły wrażenie, że dla Mariusza Wilka Rosja jest głębokim, życiowym wyborem. Wyborem, którego trochę zazdroszczą, trochę nie rozumieją i który trochę podziwiają.

Klubowa dyskusja była momentami zaskakująca nawet dla uczestniczek. I choć nie było gwałtownej (a więc typowej dla Ozorkowa) wymiany poglądów, ani wielkiej różnicy zdań, ani nawet wątków pobocznych, to rozmowa była bardzo długa i jak twierdzą jej uczestniczki, przyniosła wiele dobrego.

Oby więcej takich spotkań.

"Miłość i inne dysonanse" w Ozorkowie

„Miłość i inne dysonanse” Janusz Leon Wiśniewski...Nie tylko nazwisko autora wzbudziło lekki szum na kolejnym spotkaniu klubowiczek ( znana jest atencja jaką darzą autora niektóre z nas), ale i temat (i znowu o miłości...) I rzeczywiście było długo i interesująco, i znów o miłości, i znów o samotności, i o tym, że J.L. Wiśniewski ważnym autorem jest. Powieść podobała się niemal wszystkim ( z wyjątkiem, ale o tym za chwilę), ciekawiła bohaterami, wątkiem muzycznym i sposobem prowadzenia narracji. Zastanawiano się nad sposobem tworzenia powieści przez dwóch autorów, roztrząsano wątki i dyskutowano szeroko. Z przymrużeniem oka słuchano wątpliwości i stwierdzenia, że dla jednej z czytelniczek „Miłość...” jest po prostu powtórzeniem „Samotności w sieci” i niczym nowym nie zachwyca, bo przecież i temat taki sam, i sposób prowadzenia narracji podobny, i tam wykłady z chemii, a tu z muzyki.. „No, dobrze, dobrze, masz troszeczkę racji, ale...I znowu rozmowa o walorach książki i o motywach postępowania bohaterów. I zdziwienie, że choć wszystkim (sic!) się podobało, to jest naprawdę o czym dyskutować.

Na koniec, zaś jednomyślne życzenie, żeby tak było zawsze!

 

3 w 1 w Ozorkowie

 

Tym razem nietypowo, bo o trzech spotkaniach w jednym artykule.  Spotkania przyczyn zależnych od losu odbyły się w krótkich odstępach czasu, a podczas dwóch z nich dyskusja o książce była krótka i zwięzła. Książki po prostu się nie podobały, choć oczywiście doceniono ich walory. „Firmin” Sama Savage wzruszył i wywołał entuzjazm tylko u dwóch klubowiczek, ale ich nieśmiałe głosy utonęły w morzu niechętnych książce recenzji. Zgodzono się, oczywiście z niezaprzeczalną urodą języka, z ważnym przesłaniem jakie niesie ta powiastka, zauważono piękne ilustracje, ale... No właśnie to „ale” było bardzo niechętne i zdominowało krótką dyskusję. Całkiem podobnie przebiegała rozmowa wokół „Soni, która za dużo chciała” Janusza Głowackiego.  Wyrobienie czytelnicze pozwala klubowiczom zauważyć i docenić znakomity warsztat pisarski, sprawność językową i dar obserwacji autora, tyle że temat nie ujął prawie nikogo. Może odrobinę bardziej podobały się opowiadania krótsze, znaleziono w dłuższych szereg humorystycznych fragmentów, ale...Choć klubowiczki chylą czoła przed autorem, do „Soni” nigdy nie wrócą.

„Ono” Doroty Tyrakowskiej spowodowało całkiem inną dyskusję. Książka i ważny temat były przedmiotem żarliwych i bardzo długich rozmów. Nie odbiegano od tematu, z uwagą, choć nie bez emocji, słuchano siebie nawzajem i dyskutowano, dyskutowano, dyskutowano...

By na koniec, tuz przed wakacjami życzyć sobie jak najwięcej takich lektur i  takich rozmów.

"Córka opiekuna wspomnień" w Ozorkowie

Kolejne spotkanie ozorkowskiego DKK - wszystkie klubowiczki lekko podekscytowane, bo to i wiosna wkrótce i, co ważniejsze, ciekawa książka do rozmowy. Emocje i przemyślenia już nagromadzone, ale jeszcze nieuporządkowane, więc jeszcze przed spotkaniem można usłyszeć pierwsze uwagi nt. „Córki opiekuna wspomnień” Kim Edwards. Opinia, co nie zdarza się często, jednomyślna – powieść podobała się, a i akcja wciągnęła wszystkie klubowiczki. W trakcie dyskusji wielokrotnie wybrzmiewały refleksje nad podstawowymi kwestiami etycznymi, rozmawiano o brzemiennych w skutkach decyzjach, o ciężarze kłamstwa, o tym czy prawda zawsze uzdrawia, o trudnym życiu ludzi naznaczonych „innością”, o przebaczeniu, o żałobie i o... fotografii.
Rozmawiano długo i ciekawie, a na koniec życzono sobie kolejnych równie ciekawych lektur, rozmów i spotkań.

"Chłopiec z latawcem" w Ozorkowie

 I znów za sprawą książki poruszone zostały wielkie emocje a obrazy zapadły w klubową pamięć. Tym razem wszystko przez „Chłopca z latawcem” Khaleda Hosseiniego. Tej, jak określiły klubowiczki, arcyciekawej lekturze towarzyszyło znane już wcześniej uczucie wchłaniania przez książkę, a w rezultacie siedzenie do później nocy, czytanie, i ciekawość co dalej, i żal, gdy książka się skończyła, a później trudny powrót do rzeczywistości. Czyli, to, co w książkach lubimy najbardziej.
Wszystkie klubowiczki zachłysnęły się powieścią i chętnie dzieliły się swoimi polekturowymi emocjami. Znakomita  książka o rzeczach podstawowych: honorze, odpowiedzialności, winie i odkupieniu nikogo nie pozostawiła obojętnym. Chętnie dyskutowano o Amirze, w zasadzie antybohaterze, bogatym chłopcu, który puszcza latawce i zmaga ze swoimi grzechami, chorobliwą zazdrością, z niespełnioną miłością do ojca. Rozmawiano o dziecięcej psychice, ale też o przedstawionym oczami Afgańczyka Afganistanie, o jego kulturze, mentalności, obyczajach. O kraju, który czytelniczki wprawdzie znają z doniesień telewizyjnych i pierwszych stron gazet, ale jednak znają mało.

Dyskusja o „Chłopcu z latawcem” była interesująca, toczyła się długo i żywo, a podsumowując stwierdzono, że afgańska powieść bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę wszystkim, które będą czytane w Ozorkowie później.

Niecierpliwe czytanie, wyczerpany papier.

Ozorkowskie klubowiczki pamiętają emocje związane z czekaniem na list, wypatrywaniem listonosza, rozdzieraniem lub delikatnym rozcinaniem koperty. A później gorączkowe poszukiwanie emocji ukrytych w odręcznym piśmie, podziwianie papeterii i chowanie w osobnym pudełku na potem...Na później, by mieć piękne, smutne, czy po prostu wspomnienia. I jeszcze obawa, żeby słów do nas skierowanych, przez nas napisanych nie przeczytał ktoś inny.

Takie wspomnienia towarzyszyły naszej rozmowie o „Listach na wyczerpanym papierze”. Doceniono pięknie wydaną książkę, zachwycano się każdym, nawet najkrótszym tekstem, podziwiano wrażliwości i talenty, chylono czoła przed ludzka miłością, ale...
Właśnie te „ale”, „a jednak”, „mimo tego” zdominowały nasze rozmowy. Czytanie listów Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory przywodziło czytelniczkom na myśl stąpanie po cienkim lodzie, pozbawianie sławnych ludzi prawa do intymności, wchodzenie, może nie na siłę (listy są przecież wydane), ale jednak w cudze życie. Klubowiczkom przeszkadzał także niepełny obraz rzeczywistości w jakiej listy powstawały, przerwy w korespondencji, nawiązania do wydarzeń mających miejsce, a nie opisanych.

W Ozorkowie „Listy ...” zachwyciły słowami, a niejedna czytelniczka po cichutku pragnie być adresatką tak pięknie „wyczerpanej” korespondencji. Tylko... czy wszystko jest na sprzedaż?

 

 

Jak trwoga, to czytajcie bloga Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego.

 

     Przedurlopowe spotkania Klubu różnią się nieco od pozostałych przede wszystkim tym, że trochę w nich rozgardiaszu i trochę zadziwienia, że znów wakacje, że znowu kolejny rok za nami. Rok w doborowym towarzystwie przecież, towarzystwie znakomitej literatury.

   Ostatnio mamy szczęście do ciekawych książek, twierdzą klubowiczki, i jakby na potwierdzenie, jednogłośnie i głośno zachwycają się pełnym poezji zapisem z bloga Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego wydanym pod tytułem „Jak trwoga, to do bloga”. W czasie rozmów szczerze podziwiano melancholijno – radosne zapiski, wielki talent i niezwykły humor piszących. Zachwycano się  też pięknem języka, na nowo odkrywaną  w trakcie lektury urodą rymów i wierszy, i tym, że w tej książce słowa znów mają smak i wagę. Korespondencję znakomitych artystów czytano wolno smakując jej urodę i niejednokrotnie wracając do ulubionych fragmentów. W czasie spotkania zaś głośno cytowano błyskotliwe puenty, celne spostrzeżenia i nienarzucające się żarty.

I podziwiano, podziwiano, podziwiano. I „bibrzono”, „bibrzono”, „bibrzono”.

(To ostatnie, to słowo- klucz w czytanych zapiskach, wtajemniczeni  już wiedzą o co chodzi, a inni niech szybko przeczytają „Jak trwoga, to do bloga”, bo warto, naprawdę warto i czytać i rozmawiać.)

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi