Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

  

W promocję spotkań DKK przy WBP w Łodzi prężnie włączył się PUB BIBLIOTEKA, mieszczący się na rogu ulic Struga/Kołciuszki w Łodzi.

więcej:

 

 

„Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” Anny Brzezińskiej

Dnia 6 października 2009 roku odbyło się spotkanie dyskusyjnego Klubu Książki przy WiMBP im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi. Uczestnicy wymieniali opinie dotyczące zbioru opowiadań „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” Anny Brzezińskiej.

Autorka,  nazywana „pierwszą damą polskiej fantastyki”, jest doktorem historii, jedną z założycielek wydawnictwa „Runa” oraz trzykrotną laureatką Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza Zajdla (najważniejszego wyróżnienia w polskiej literaturze fantastycznej). Omawiany zbiór opowiadań jest niejako apokryfem, „Sagi o zbójcy Twardokęsku” (tetralogii pisanej od 1999 roku). Wprawdzie pojawiają się tutaj bohaterowie i nazwy z Sagi, jednak nie jest to przeszkodą dla czytelnika, który nie czytał powieści. Autorka bowiem umieściła akcję w malutkiej wiosce, gdzieś na krawędzi stworzonego przez siebie universum, z dala od głównych wydarzeń.

Mimo, iż klubowicze deklarowali, że nie znają literatury fantasy, a nawet jej nie lubią, powieść ocenili pozytywnie. Podobał się zarówno język, jak i postać głównej bohaterki (złośliwej i wrednej wiejskiej czarownicy). Zwrócono uwagę na odejście od schematów literatury high-fantasy, co zdaniem uczestników spotkania wypadło książce zdecydowanie na korzyść.

W listopadzie będziemy mówić o książce Stefana Chwina „Dolina Radości”.


Igor Banaszczyk

"Borges dla ubogich"

Z twórczością Pawła Huelle po raz pierwszy spotkałem się w trakcie studiów, kiedy to na zajęciach ze współczesnej literatury polskiej omawialiśmy "Weisera Dawidka". Książka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Ot, taka oparta na dość prostym koncepcie opowiastka. Zważywszy na to, że "Weiser..." był debiutem autora, oczekiwałem po "Opowieściach chłodnego morza" czegoś znacznie lepszego. Niestety przeliczyłem się.

Choć opowiadania wpisują się w nurt popularnego dziś realizmu magicznego, niestety bardzo daleko im do tekstów twórców tegoż nurtu. Zbiór "Opowieści chłodnego morza" składa się z nowelek, których jedynym (nie licząc pierwszego i ostatniego opowiadania) łącznikiem jest morze, a konkretniej Bałtyk. Czasem akcja rozgrywa się nad jego brzegiem, czasem bohaterowie wracają nad morze we wspomnieniach. I to właśnie wspomnienia są niezwykle istotnym elementem owego zbioru. Bohaterowie poszukują w nich szczęścia, czy może nawet sensu życia, jednak tylko nieliczni osiągają sukces.

Mocnym punktem książki jest język. Piękny, wręcz poetycki, staje się niezwykle pomocny dla oddania klimatu "chłodnego morza". Cóż jednak z tego skoro, opowiadane historie nijak nie dorastają do warsztatu autora. Bo gdyby zabrać Huelle ową piękną polszczyznę, zostałyby opowieści z najniższej półki "prasy kobiecej". Zdrady, romanse, porzucone rodziny, kochankowie/kochanki z dawnych lat, wszystko to przywodzi na myśl odcinki niezbyt udanej telenoweli.

Wyjątkiem jest opowiadanie „Oland”. Historia więźnia bałtyckiej wyspy, który na swej drodze spotyka alchemika, jednego z Trzech Królów, przeplatana nawiązaniami do Biblii czy pism hermetycznych, świadczy o erudycji autora.

Również nowelka „Abulafia”, zarówno pod względem formy jak i tematyki nawiązująca do tekstów J. L. Brogesa, mogła stać się „perełką” tego zbioru. Niestety, interesujący motyw „języka pierwotnego” został ostatecznie „zabity” przez natłok wspomnień głównego bohatera.

Sądzę, że rację miał Rafał A. Ziemkiewicz, kiedy zarzucał twórcom współczesnej literatury pięknej, że piszą "o niczym". Bo cóż wynika dla mnie z "historyjki" o meonitce nawiązującej romans z przybłędą, lub z „opowiastki” o kobiecie ścigającej swego dawnego kochanka, a obecnie biskupa. Zupełnie nic.


Igor Banaszczyk

Przygoda z owcą - Haruki Murakami

Dnia 5 maja 2009 roku członkowie dyskusyjnego Klubu Książki przy WiMBP im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi spotkali się, aby dyskutować o książce Haruki Murakami „Przygoda z owcą”.

Ten popularny ostatnimi czasy , uhonorowany wieloma nagrodami japoński prozaik jest autorem kilkunastu powieści, wielu opowiadań i esejów. Zadebiutował powieścią „Hear the Wind Swing” w 1979 roku.. W 1995 roku na stałe zamieszkał w Tokio gdzie powstały cztery ostatnie powieści.

„Przygoda z owcą” została napisana w 1982 roku i stanowi trzecią część, tzw. „trylogii szczura”. Przedstawia historię młodego tokijczyka, który wyrusza w poszukiwanie tytułowej owcy. Realistyczna fabuła przeplatana jest fantastycznymi wydarzeniami i pojawianiem się surrealistycznych postaci. Autor bawi się także formą, wprowadzając do narracji fragmenty fikcyjnego przewodnika turystycznego.

Zdania na temat omawianej powieści były podzielone. Czytelnicy zwracali uwagę na oszczędny lecz przemyślany styl, odrębności kultury japońskiej oraz elementy „realizmu magicznego”. Z krytyką spotkała się kreacja postaci zupełni pozbawionych emocji, chwalono zaś podjęcie problemu wyniszczania środowiska. Kontrowersje wzbudził termin „bezowczość”, bardzo różnie rozumiany przez uczestników spotkania.

Tematem czerwcowego spotkania będzie zbiór wierszy Stanisława Barańczaka.


Igor Banaszczyk

Józef Hen "Pingpongista"

Tradycyjnie we wtorek, 24 lutego odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przy WiMBP im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Przypadek zrządził, że w ostatni dzień karnawału, przy pączkach i kawie 9 pań dyskutowało o książce poruszającej bardzo trudny temat - pogrom w Jedwabnem. Wprawdzie akcja "Pingpongisty" Józefa Hena rozgrywa się w Cheremcu, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że autor nawiązuje do wydarzeń z 10 lipca 1941 roku  -  masakry żydowskich mieszkańców miasteczka i okolic, kiedy to większość ofiar została spalona żywcem w stodole.

Aby uwiarygodnić swoją historię, Hen wprowadza na karty powieści autentyczne postaci i wydarzenia. Przytacza na przykład przemówienie Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jakie w czasie obchodów 60 rocznicy tej tragedii -10 lipca 2001 roku - wygłosił on w obecności ambasadora Izraela Szewacha Weissa. Wśród postaci drugoplanowych pojawia się zaś dziennikarka Ania, czyli Anna Bikont, autorka książki "My z Jedwabnego".

Wstępem do dyskusji było przedstawienie stanowisk Jana Tomasza Grossa  autora głośnej książki "Sąsiedzi",  historyka Tomasza Strzembosza oraz raportu Instytutu Pamięci Narodowej, według którego mordu dokonała grupa polskich mieszkańców z niemieckiej inspiracji.

Wbrew naszym wcześniejszym obawom okazało się, że książka poruszająca  tematykę tej potwornej zbrodni wcale nie jest trudna w odbiorze. Czytało się ją dobrze, bez wysiłku. Zastanawiałyśmy się, czy wpływu na to nie miało wprowadzenie wątków ubocznych, na przykład w postaci przelotnych romansów  ( nauczycielka historii pani Maryjka i doktor Gustaw Wiernik)  oraz  dość zaskakujących postaci, jak np. Malwina - "kobieta handlująca miłością". Na pewno pomogły Henowi wręcz scenariuszowe dialogi. W sumie powieść z pozoru mroczna, rozliczeniowa, ukazująca niejednoznaczną postawę Polaków wobec tych tragicznych wydarzeń  zyskała nasze uznanie.
Podsumowując, możemy zgodzić się z opinią wydawcy umieszczoną na okładce: " Mimo obciążającej sumienia tragicznej pamięci książka Józefa Hena  zwrócona jest ku przyszłości , ku zieleni życia , ku pogodzie i uczuciom, zarysowanym w sposób delikatny i nie bez humoru".

Na następnym spotkaniu, dla urozmaicenia, zajmiemy się znacznie lżejszą literaturą - kryminałem Andrzeja Kwietniewskiego zatytułowanym "Blondynka z miasta Łodzi".

Elżbieta Domagalska
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

Eustachy Rylski "Warunek"

20 stycznia, na pierwszym w nowym roku spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki przy WiMBP im. Józefa Piłsudskiego, członkowie klubu stawili się w komplecie - było 14 osób. 

Naszą dyskusję poświęconą książce Eustachego Rylskiego "Warunek" rozpoczęliśmy od zapoznania się z ciekawą biografią autora i jego dość nietypową drogą do pisarstwa. Być może wpływ na to miał tradycyjny dom rodzinny ( wychowywali go dziadkowie ze strony ojca), którzy uważali, że młody mężczyzna powinien zostać oficerem kawalerii, rolnikiem, prawnikiem lub inżynierem. Bycie pisarzem uważali za fanaberie. Literatura - w ich opinii - mogła być namiętnością, ale nie poważnym zajęciem. Nic więc dziwnego, że przyszły pisarz w wieku 17 lat zatrudnił się w bazie samochodowej w Sobieszowie koło Jeleniej Góry. Dziwnym zbiegiem okoliczności była to ta sama baza, w której wcześniej pracował Marek Hłasko.

Eustachy Rylski debiutował późno - w 1983 roku, w wieku 39 lat. Jego minipowieść "Stankiewicz" ukazała się w "Literaturze" i otrzymała nagrodę tygodnika za debiut roku. W 1984 ukazała się druga minipowieść  "Powrót", trzy lata później zbiór opowiadań "Tylko chłód" , a potem na blisko 20 lat Rylski zrezygnował z prozy. 

Dopiero w 2004 roku ukazała się następna powieść "Człowiek w cieniu", a w 2005  - "Warunek". Utwór ten znalazł się w finale największych nagród literackich: NIKE i ANGELUSA. Naszym zdaniem całkiem zasłużenie. Powieść, której akcja została  osadzona w epoce napoleońskiej, to znakomite studium psychologiczne dwóch  diametralnie różniących się postaci: litewskiego arystokraty, kapitana szwoleżerów Andrzeja Rangułta oraz porucznika Semena Hoszowskiego, syna ubogiego popa z zapadłej wołyńskiej wioski. Ich spotkanie w zrujnowanym majątku pod Moskwą, wymuszony pojedynek, jego nieoczekiwane konsekwencje, mordercza wędrówka na Litwę do rodzinnego majątku Rangułta aż po zaskakujący koniec -  wszystko to czyta się znakomicie. Różnie można interpretować nieoczekiwane zakończenie - po śmierci Rangułta Hoszowski, jego wieczny przeciwnik, staje się strażnikiem legendy wielkiego szwoleżera. Nic dziwnego więc, że mieliśmy odmienne zdania co do intencji kierujących Hoszowskim. Nie zmienia to jednak faktu, że książka nam się podobała. Doceniliśmy zarówno wartką, efektowną akcję, jak i mistrzowskie posługiwanie się językiem. Naszym zdaniem "Warunek" jeszcze raz potwierdził kunszt pisarski Eustachego Rylskiego.

W lutym będziemy dyskutować o książce Józefa Hena "Pingpongista".

Elżbieta Domagalska
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

Olga Tokarczuk "Bieguni"

Tradycyjnie we wtorek, 9 grudnia, odbyło się ostatnie w tym roku spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przy WiMBP im. Józefa Piłsudskiego. Pomimo przedświątecznej krzątaniny frekwencja dopisała - było 14 osób.  Do przeczytania wybraliśmy książkę Olgi Tokarczuk "Bieguni" - laureatkę 12 edycji Nagrody Literackiej "Nike" 2008.

Dyskusję o książce rozpoczął Igor, któremu powieść bardzo się podobała i który przyszedł na nasze spotkanie specjalnie, żeby podzielić się swoimi wrażeniami: "Czytelnicy przyzwyczajeni do klasycznych fabuł powieściowych mogą być książką Olgi Tokarczuk rozczarowani. Autorka bowiem rezygnuje z płynnej narracji na rzecz kilkudziesięciu krótszych lub dłuższych opowiastek. Każda z nich odnosi się do tematu podróżowania. Zarówno tego fizycznego, z miejsca do miejsca, jak i podróżowania mentalnego, w głąb własnego umysłu - czasem nawet autorka zabiera nas w podróż w czasie.  Sądzę, że można odczytać "Biegunów" jako jedną wielką wędrówkę. Ale nie jest to podróż, jaką znamy z wakacyjnych wycieczek, to raczej wędrówka tytułowego bieguna ( członka prawosławnej sekty, który wierzył, że ruch jest obroną przed złem) - chaotyczna, skomplikowana, bezładna, przypadkowa. W ten sposób napisana książka może zniechęcić, sądzę jednak, że jeśli odrzucimy przyzwyczajenia i damy się poprowadzić Oldze Tokarczuk, podróż ta może okazać się podróżą życia." Tyle Igor.

Oceny pozostałych klubowiczów nie były już tak entuzjastyczne. Byliśmy zgodni, że  wprawdzie powieść czyta się bardzo dobrze,  ale jest ona nierówna - miejscami  ciekawa i wciągająca , a miejscami nudna i popadająca w tanią publicystykę. Najwięcej zastrzeżeń wzbudziły historie kolekcji zakonserwowanych organów ludzkich oraz motyw naukowców wygłaszających na lotniskach otwarte wykłady dla oczekujących podróżnych. I choć może to wydawać się obrazoburcze w stosunku do największego wydarzenia literackiego 2007 roku niektórzy z nas zadawali sobie pytanie: " Ale o co autorce tak naprawdę chodzi?"

W  nowym roku , 20 stycznia spotkamy się , żeby porozmawiać o książce Eustachego Rylskiego  "Warunek".

Elżbieta Domagalska
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

"Przegrane życie Ewy Braun" - Angela Lambert

W dniu 4 listopada 2008 r. dyskutowaliśmy (10 osób) o książce Angeli Lambert. Zapał do przeczytania książki mieliśmy początkowo duży, z czasem jednak zdecydowanie osłabł. Nie tylko dlatego, że "Przegrane życie Ewy Braun" liczy ponad 500 stron, również dlatego, że autorka, choć sięgnęła po wszystkie dostępne źródła wiedzy, by przedstawić swoją bohaterkę na tle rzetelnego obrazu Niemiec lat trzydziestych i czterdziestych, to jednak zrobiła to w dość szczególnym klimacie zrozumienia dla jej osobowości, sposobu myślenia i motywów postępowania. Już początek dedykacji umieszczonej przed tekstem: "Dla moich ukochanych niemieckich przodków..." sygnalizuje, że w miarę obiektywna relacja historyczna zakłócona może zostać wątkiem osobistych wspomnień autorki. We "Wprowadzeniu" Angela Lambert otwarcie wyjawia, że jej matka, Niemka z pochodzenia, była równolatką Ewy Braun i ten "zbieg okoliczności" bardzo dopomógł autorce w napisaniu biografii Ewy. Czy nam również dopomógł w sensownym odczytaniu głównego przesłania książki, ukrytego za słowami "przegrane życie"?

Mieliśmy wrażenie, że czytamy nie tylko o długoletniej kochance, a potem żonie Adolfa Hitlera - że czytamy o wszystkich niemieckich kobietach z tamtego czasu. Bardzo zwykłych, przeciętnych, stereotypowo myślących, bez szczególnych zainteresowań i wydumanych ambicji, o wspólnym dla siebie, ogólnie przyjętym, stylu życia.

Czy wystarczy o Ewie Braun tylko tyle powiedzieć: że była przeciętną niemiecką kobietą, zapatrzoną w mężczyznę, którego szaleńczo kochała? Czy rzeczywiście "jedynym nieszczęściem tej przyzwoitej, dobrze wychowanej dziewczyny z klasy średniej, która nie była antysemitką i która nigdy nie należała do partii nazistowskiej, był fakt, że zakochała się w potworze"?

Odebraliśmy ten ciepły, usprawiedliwiający poniekąd, ton, z jakim Angela Lambert opowiada o Ewie Braun, za pewien rodzaj sentymentu związanego z pochodzeniem autorki i dowód silnej emocjonalnej więzi rodzinnej. Jednak, ani na sentyment, ani na emocjonalną więź nie byliśmy przygotowani.

 

Danuta Kapela
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

"Piąte dziecko" Doris Lessing

7 października dyskutowaliśmy (12 osób) o książce Doris Lessing "Piąte dziecko", za którą w 2007 roku przyznano autorce literacką Nagrodę Nobla.

Zgodziliśmy się, że książka ta już podczas czytania wywoływała wiele emocji. Nie mniej gorąca była nasza dyskusja. Po pierwsze, zastanawialiśmy się, czy bohaterowie powieści, Harriet i David Lovattowie mieli prawo realizować swoją wizję szczęścia (kupują ogromny dom pod Londynem i chcą mieć co najmniej sześcioro dzieci) kosztem rodziców. Postępują bowiem wbrew rozsądkowi i swoim możliwościom finansowym - matka Harriet musi pomagać w opiece nad kolejnymi potomkami, a ojciec Davida spłaca hipotekę, daje pieniądze na utrzymanie, a w miarę upływu czasu - na internaty dla dzieci. Czy takie "życie na cudzy rachunek" jest tak naprawdę naszym życiem, czy mamy prawo zmuszać kogoś do ciągłego poświęcania się na naszą rzecz?

Drugim zagadnieniem jest dramatyczny wybór Harriet, która staje wobec sytuacji bez wyjścia: albo zabije tytułowe piąte dziecko - odmieńca Bena, albo zniszczy rodzinę. Musi wybierać między swoimi dziećmi, decydować, które bardziej kocha. Czy postąpiła słusznie? Kto miał rację - ojciec, który dla dobra rodziny oddał syna do zakładu (choć wiedział, że żywy już z niego nie wyjdzie), czy matka, która dla Bena zgodziła się na jej rozbicie? Zgodziliśmy się, że miotając się między Benem i czwórką pozostałych dzieci Harriet w rezultacie żadnemu z nich nie dała miłości.

Książka Doris Lessing to opowieść o matce i dziecku, która stawia przed czytelnikiem pytanie o istotę matczynej miłości, która mówi o tym, że czasami nie ma wyboru między dobrem a złem, a jedynie pomiędzy złem mniejszym a większym.

Elżbieta Domagalska
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" Michała Witkowskiego

2 września, po wakacyjnej przerwie, tradycyjnie we wtorek o 17-tej, spotkaliśmy się, żeby podyskutować o książce Michała Witkowskiego "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej". Było nas nieco mniej niż zwykle (10 osób) - nie wszyscy bowiem klubowicze wrócili już z letnich wojaży, ale za to oprócz stałych bywalców gościliśmy dwie panie dziennikarki z Radia Łódź, które poza uzyskaniem informacji na temat samej istoty i sposobu działania Klubu, chciały również z bliska przysłuchać się naszej dyskusji.

Michał Witkowski to kolejny (po Jacku Dehnelu autorze "Lali") młody autor, którego książkę postanowiliśmy przeczytać. Młody (urodził się w 1975 roku), ale jakże już utytułowany - wystarczy wspomnieć, że jest laureatem Nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek i Nagrody Literackiej Gdynia (za "Lubiewo"), także laureatem Paszportu "Polityki" (za "Barbarę Radziwiłłównę..."), finalistą Nagrody Literackiej NIKE 2007 (za "Lubiewo") oraz Laureatem Nagrody Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych i Biblioteki Raczyńskich "Książka Lata 2007", właśnie za "Barbarę Radziwiłłównę...".

Spytani o wrażenia wszyscy byliśmy zgodni, że początkowo odstręczał nas od czytania wulgarny język. Szybko jednak okazało się, że można się do niego przyzwyczaić, mało tego - język stał się jednym z atutów tej książki. Witkowski połączył w nim elementy slangu przestępczego półświatka, gwary śląskiej oraz staropolszczyzny, dodał oryginalne neologizmy i w rezultacie wyszła z tego niezwykle interesująca mieszanina językowa. Jedna z naszych klubowiczek zapisała sobie nawet co trafniejsze powiedzonka - na przykład: "wyrostki zaczynają kupić się", czy "mego ręcznika nieobecność".

Zdecydowanie nie spodobała nam się natomiast postać głównego bohatera - pana Huberta, właściciela obskurnego lombardu, kolekcjonera śmieci, który ustrojony w sznur pereł na szyi snuje swe opowieści o szarym życiu wiecznego dorobkiewicza prowadzącego ciemne interesy na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku.

Po co pan Hubert (tytułowa "Barbara") opowiada tę swoją dziwaczną historię, na ile jego opowieść możemy uznać za wiarygodną i reprezentatywną dla środowiska, z którego bohater się wywodzi, trudno nam było ustalić. Ale sam autor zapytany kiedyś o "plan czytania powieści" odpowiedział: "Nie ma prawdziwego planu. Ludzie, naprawdę! Odczepcie się od tego, co autor miał na myśli!" (rozmowa ze Stanisławem Beresiem, http://www.dziennik.pl).

Elżbieta Domagalska
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

 

Przy urodzinowym torcie o słynnej sieciowej "love story"

"5 września 2001 wydawnictwa Czarne/Prószyński w ko-edycji wstawiły "S@motność w Sieci" do księgarń w całej Polsce. Od tego dnia ta książka zaczęła żyć swoim życiem. Dla jednych stała się kultowa, dla innych kultowe stało się jej krytykowanie, dla jeszcze innych stała się duchowym przewodnikiem. Dyskutowano o niej na seminariach polonistów na uniwersytetach, pisano o niej prace maturalne, odwoływano z jej powodu śluby, nakręcono na jej podstawie film, uczono się z niej genetyki..." (Janusz L. Wiśniewski).

A w dniu 24 czerwca była tematem naszej gorącej klubowej dyskusji.

Najpierw jednak narodził się pomysł zaproszenia Janusza L. Wiśniewskiego do Klubu (spotkanie planujemy w październiku). Autorka pomysłu, klubowiczka Ela B., choć zwierzyła się któregoś dnia z marzeń o zobaczeniu autora "S@motności w Sieci", nie do końca przecież w możliwość spełnienia tych marzeń wierzyła, bo Janusz L. Wiśniewski mieszka na stałe w Niemczech, ma mnóstwo zajęć i ograniczone możliwości czasowe. Tymczasem naszemu koordynatorowi działań klubowych udało się pisarza zaprosić przy okazji łódzkiej promocji najnowszych jego książek. Do dyskusji przed spotkaniem wybraliśmy nie najnowszą książkę, lecz tę pierwszą, która wywołała tak wiele zamieszania w czytelniczych kręgach.

Spotkaliśmy się w dniu nieco magicznym, po sobótkowej nocy i w rocznicę pierwszej klubowej dyskusji - 19 czerwca 2007 r. rozpoczęliśmy nasze klubowe rozmowy o książkach dyskusją o "Lali" Jacka Dehnela (w efekcie dyskusji Jacek Dehnel również został zaproszony do Klubu w grudniu 2007 na spotkanie autorskie), było nas wówczas 16 osób.

I w rok później spotykamy się po raz kolejny (tym razem 18 osób) przy urodzinowym torcie z okazji rocznicy istnienia Klubu, burzliwie dyskutując o molekułach emocji, sieciowych romansach, mądrości i miłości w świecie rzeczywistym i wirtualnym, także o genetyce, chemii, informatyce, kulturze Internetu, a nawet przez chwilę o... twórczości Marcela Prousta, gdyż w pewnym momencie i nazwisko francuskiego pisarza w dyskusji padło.

Co do jednego nie mogliśmy się zdecydować, zdania w tej kwestii były podzielone: "S@motność w Sieci" należałoby zaliczyć do łatwej i popularnej beletrystyki, czy też może do tzw. "wielkiej" literatury, która przez późniejszych historyków wymieniana będzie jako przykład przełomu w sposobie pisania utworu literackiego i jego tematyce (po raz pierwszy Internet jest tutaj głównym "bohaterem")?

A oto, co napisał Andrzej Stasiuk (wydawca) na temat nadesłanego do Wydawnictwa "Czarne" tekstu powieści: "Któregoś dnia to przyszło, czytałem całą noc i zacząłem płakać. Rano skonany poszedłem spać, a wcześniej flamastrem na teczce napisałem do Moniki: "Wydamy to! Love story, tylko jeszcze lepsze!". Poczułem, że to będzie szlagier. Naprawdę, płakałem, a łzy nie mogą przecież kłamać, nie?". Czy silne uczucia, które książka rozbudza, zarówno te pozytywne, jak i negatywne, są dowodem na jej wielkość, niecodzienność i szczególną wartość?

Danuta Kapela
Moderator DKK przy WiMBP Łódź

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi