"Być kobietą i nie zwariować" Katarzyny Miller i Moniki Pawluczuk
- Szczegóły
- Kategoria: Być kobieta i nie zwariować - K.Miller M.Pawluczuk
- Utworzono: środa, 11, maj 2011 20:17
- Katarzyna Kuchler
„Być kobietą i nie zwariować”
Katarzyna Miller i Monika Pawluczuk
Sięgając po książkę pani Katarzyny Miller i Katarzyny Pawluczuk liczyłam, iż znajdę tam wiele odpowiedzi na pytania nurtujące kobiety w różnym wieku, oraz na obawy jakie dotykają każdej z nas. Niestety jedyne odczucie jakie miałam po przeczytaniu tej książki to rozczarowanie. Sytuacje przedstawiane podczas terapii grupowej są według mnie sztuczne, przerysowane. Momentami kobiety, które brały udział w terapii zaczynały mnie denerwować, wydawały się jakby stereotypowe, nienaturalne. Nie podoba mi się także forma terapii, nie przemawia do mnie fakt że taka ilość kobiet może się nagle otworzyć przed sobą gdy boją się tworzyć trwałe związki. Możliwe, że jestem za młoda do tej książki i problemy bohaterek są mi obce, jednak mam wrażenie, że wiele kobiet starszych ode mnie też uznałoby, iż sytuacje nakreślone przez autorki są wyssane z palca. Mam wrażenie że ta cała terapia to paplanina „o wszystkim i o niczym”, która nic nie wnosi ani nie pozostawia w człowieku.
Muszę przyznać, że książka mnie momentami nudziła, musiałam się zmuszać żeby „przetrwać” kolejny rozdział. Jedynym plusem jest fakt, że autorki zachęcają kobiety do tego aby siebie polubiły wręcz pokochały i uważam, że to jest istotny problem w naszym społeczeństwie, Polki siebie nie lubią, uważam nawet, że niektóre się nienawidzą, jednak nie wiem czy po przeczytaniu tej książki polubią siebie bardziej. Kolejnym minusem była męcząca forma dialogu, przypominającego bardziej wywiad w gazecie, zaletą wywiadu jest jednak to że jest krótki, tutaj ta forma według mnie się nie sprawdziła.
Myślę, że obecnie pojawiło się dużo poradników i ta książka jak wiele innych ginie w gąszczu dobrych rad i przepisów na życie, które według mnie są coraz mniej życiowe. Natomiast czytając recenzje mam wrażenie, że to kolejna sztucznie nakręcana machina sprzedaży, gdzie postawiono bardziej na nakład niż wartość przekazu. Na pewno nie powrócę do tej pozycji przez dłuższy czas.
Karolina Pęcherzewska
z DKK dla dorosłych,
przy Filii nr 2 MBP w Pabianicach
Katarzyna Miller i Monika Pawluczuk, Być kobietą i nie zwariować
- Szczegóły
- Kategoria: Być kobieta i nie zwariować - K.Miller M.Pawluczuk
- Utworzono: wtorek, 04, styczeń 2011 13:00
- Krieger Sylwia
Katarzyna Miller i Monika Pawluczuk, Być kobietą i nie zwariować
„Nasza książka nie została pomyślana jako podręcznik psychologicznej pracy z kobietami ani wyczerpujący, diagnostyczny przegląd kobiecych bolączek. To raczej dość swobodna i luźna próba przekazania osobistego stylu pracy terapeutki i jej podejścia do spraw, o których pragnie rozmawiać tak wiele pań, poszukujących dróg rozwoju i chcących wprowadzić zmiany w swoim życiu” [str. 9] – tak o książce Być kobietą i nie zwariować piszą we wstępie autorki: Katarzyna Miller i Monika Pawluczuk. Gdybym przeczytała ten wstęp przed lekturą całości, pewnie nie czytałabym już dalej. Ale nie zapoznałam się z opinią autorek (by nie sugerować się nią podczas lektury), przechodząc od razu do tekstu głównego. I…?
Bohaterkami książki (jeśli można je tak nazwać) jest dwanaście kobiet, w różnym wieku, w różnej sytuacji życiowej, z różnymi problemami. Czytelnik towarzyszy im podczas sześciodniowego spotkania grupy terapeutycznej. Dowiadujemy się, jakie problemy mają panie, z czym się borykają, co chciałyby zmienić. I tylko tyle się tu „dzieje”, bo całość książki stanowią rozmowy między terapeutką a członkiniami wymyślonej grupy. Tekst został jedynie rozpisany na role i dodano mu minimalne didaskalia. Całość przypomina zapis sztuki teatralnej czy bardzo wstępną, przydługą wersję słuchowiska radiowego.
W podtytule pojawia się obiecujące hasło: Opowieści psychoterapeutyczne. Spodziewałam się więc ciekawych historii z morałem, choć kilkoma zdaniami, jak wybrnąć z opisywanego kłopotu, jak zachować się w konkretnej sytuacji. Niestety, zawiodłam się. Terapeutka posługuje się ogólnikami typu: „podziękuj sobie”, „przyjrzyj się swojej rodzinie, dzieciństwu”, „zajrzyj w przeszłość”. Szokująca była jej odpowiedź na pytanie, dlaczego takie a nie inne podejście jest lepsze. Otóż „po pierwsze, jest najlepsze, bo jest moje” [str. 144]! I ta sama terapeutka żadnych konkretnych rad nie ma.
Ostatnio przeczytałam kilka poradników. Większość z zawartych w nich porad do niczego mi się nie przydała, ale jeden czy dwa tytuły dawały sprawdzone rady, które w praktyce okazały się skuteczne i dobre. Metody wskazane w książce Miller i Pawluczuk są często polecane na przykład w różnych programach telewizyjnych. Afirmacje, zasady „pięć do jednego i „co włożyłeś, to wyjmiesz”, spotkanie z wewnętrznym nieszczęśliwym dzieckiem, miłosny list do siebie – wszystko to jest powszechnie znane (choć może pod innymi nazwami). Więc - nic nowego, ale to przecież nie jest poradnik.
Na końcowych stronach książki, po przebrnięciu przez fragmenty, w których nie rozumiałam, co czytam („czarne dziury”, „oceany” i „leje”), przyszło mi do głowy, że tekst jest sztuczny, zupełnie nieprawdziwy, choć przecież oparty na doświadczeniach zawodowych Katarzyny Miller. Dla mnie – chyba szkoda czasu.
Sylwia Krieger
"Rozświetlone pokoje" Richard Mason
- Szczegóły
- Kategoria: Być kobieta i nie zwariować - K.Miller M.Pawluczuk
- Utworzono: poniedziałek, 03, styczeń 2011 14:45
- Małgorzata Bednarek DKK Świnice Warckie
„Rozświetlonych pokoi” Richarda Masona z całą pewnością nie można zaliczyć do banalnych książek o wszystkim i o niczym, które coraz częściej można spotkać na półkach. Choć początek książki nie jest porywający, to w miarę zagłębiana się w lekturę, coraz trudniej się od niej oderwać. Mason opisuje relacje między matką a córką, które tak naprawdę żyją obok siebie i w gruncie rzeczy w ogóle się nie znają. Bohaterki poznajemy w momencie, kiedy Eloise, nie do końca wiadomo czy to z poczucia obowiązku czy dla własnej wygody, postanawia wspólnie z matką znaleźć dla niej dom opieki. Starsza pani nie chcąc być dla nikogo ciężarem, godzi się na wszystko, choć jej pragnieniem jest mieszkać z dziećmi i wnukami. Ostatnim etapem przed przeprowadzką ma być wspólna wyprawa Eloise i Joan do Afryki. Dla Joan to ostatnia szansa ostatecznego rozliczenia się z przeszłością. Eloise nie jest tak sentymentalna jak matka i prawdopodobnie dlatego nie jest w stanie zrozumieć odczuć matki i emocji, jakie wywołuje w niej ta podróż. Ponadto Eloise z różnych przyczyn nie zna barwnej historii swojej rodziny, gdyż pewnie inaczej podchodziłaby do całej sytuacji. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że niewiele wie o swojej matce, ale za nic na świecie nie chce być taka jak ona.
Dwa dni po przylocie obowiązki zawodowe zmuszają Eloise do powrotu. Joan sama odwiedza znane jej z opowieści babki miejsca, udaje jej się również w piwnicach muzeum odnaleźć pamiętnik babki z okresu, kiedy przebywała w obozie pracy. Staruszka wykrada go, a smutna lektura wywołuje lawinę wspomnień i...... . Mimo że, podróż kończy się, to wspomnienia pozostają. Mało tego- one zaczynają mieszać się z rzeczywistością. Kobieta momentami traci kontakt z rzeczywistością, co oczywiście nie umyka uwadze personelu domu opieki. „Słuszny” wiek, nadmiar wzruszeń oraz postępująca demencja powodują, ze bohaterka umiera, ale umiera „bohaterską śmiercią”.
Powieść Masona to opowieść o odpowiedzialności za drugą osobę, dokonywaniu wyborów i podróży budzącej wspomnienia, ale także o poszukiwaniu sensu życia i tego, co w nim najważniejsze.