Książka z bohaterem
- Szczegóły
- Kategoria: Lala - Jacek Dehnel
- Opublikowano: wtorek, 14, sierpień 2007 13:26
- Magdalena Dunaj
Tytuł mnie nie zachęcił. Trudno. Wychowana na reklamie (od butów sofix zaczęło się chyba) skłonna jestem kupić to, co błyszczy i ma wbudowaną przynętę marketingową. Autor nieznany dotąd też mnie nie zachęcił. Skoro jednak postanowiliśmy gremialnie w Dyskusyjnym Klubie Książki, że czytamy to czytamy. I tu historia się zaczyna…
Początki były trudne, ale już na dziewiątej stronie historia dziewięćdziesięcioletniej kobiety, która chciała przed śmiercią mieć trwałą odnulację. Potem tych historii było więcej i więcej. Niektóre się powtarzały. Strona po stronie dotarłam do słów: „I tak całość się wypełnia”. I koniec. Teraz z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie czytałam jeszcze takiej książki. Dlaczego? Różne były zdania podczas naszej dyskusji. Mówiliśmy o prawdzie, o przemijaniu, o honorze podkieleckich złodziei, o starości i jej biologicznych oznakach, o kobietach i o tym, co autor miał na myśli. A czym ta książka stała się dla mnie?
„Lala” jest wielkim manifestem humanistycznym. Przywraca wiarę w moc narracji, przywraca wiarę w to, że narracja w ogóle jest możliwa. Pomimo zapewnień o końcu powieści wielka powieść wyłoniła się z niebytu. I jak bogata znaczeniowo to powieść. Dla jednych może się stać okazją do detektywistycznych dociekań, kto był czyim mężem i które dziecko do kogo należało. Dla innych „Lala” to przejmujący zapis przemijania ludzi, przedmiotów, ogrodów. Dla innych jeszcze niewyczerpane źródło anegdot.
„Lala” to powieść z bohaterem, bohaterką właściwie. Można ją kochać, można się z niej śmiać, można ją naśladować. Tytułowa Lala wyłania się z wielowątkowej narracji i staje się mistrzem życia. Tego życia z całym jego bogactwem. Czego tam nie ma! Namiętne romanse, rozwody i śluby, choroby i śmierć, kradzieże i chuligani, pożary, przeprowadzki, pieniądze i ich brak. Można się pozastanawiać nad sensem ludzkiego bytu, ale można także zaśmiewać się z zepsutego przez piorun kulisty przyjęcia.
I o to chodzi, i o to chodzi. „Lala” to książka, którą da się czytać.
Nie sposób mówić o „Lali” bez zwrócenia uwagi na język tej powieści. Książka napisana jest przepiękną polszczyzną, barwną i obrazową. Język przechowuje pamięć o czasach, które przeminęły pozostając jednocześnie żywym i bliskim czytelnikowi.
Podczas naszej rozmowy w Dyskusyjnym Klubie Książki padło prowokacyjne pytanie jednego z uczestników: „A czego nowego ja się dowiem jak przeczytam tą książkę?” Ha! Trudno było nam odpowiedzieć i chyba ta trudność spowodowała lawinę uwag i cytatów. I właśnie to jest najbardziej przekonywujące. W pamięci czytelnika pozostaje część tej urzekającej, miejscami przejmującej, miejscami zabawnej wielowątkowej opowieści o życiu, które jest tak zajmujące, że warto o nim pisać powieści.
Polecam!
„Lala” jest wielkim manifestem humanistycznym. Przywraca wiarę w moc narracji, przywraca wiarę w to, że narracja w ogóle jest możliwa. Pomimo zapewnień o końcu powieści wielka powieść wyłoniła się z niebytu. I jak bogata znaczeniowo to powieść. Dla jednych może się stać okazją do detektywistycznych dociekań, kto był czyim mężem i które dziecko do kogo należało. Dla innych „Lala” to przejmujący zapis przemijania ludzi, przedmiotów, ogrodów. Dla innych jeszcze niewyczerpane źródło anegdot.
„Lala” to powieść z bohaterem, bohaterką właściwie. Można ją kochać, można się z niej śmiać, można ją naśladować. Tytułowa Lala wyłania się z wielowątkowej narracji i staje się mistrzem życia. Tego życia z całym jego bogactwem. Czego tam nie ma! Namiętne romanse, rozwody i śluby, choroby i śmierć, kradzieże i chuligani, pożary, przeprowadzki, pieniądze i ich brak. Można się pozastanawiać nad sensem ludzkiego bytu, ale można także zaśmiewać się z zepsutego przez piorun kulisty przyjęcia.
I o to chodzi, i o to chodzi. „Lala” to książka, którą da się czytać.
Nie sposób mówić o „Lali” bez zwrócenia uwagi na język tej powieści. Książka napisana jest przepiękną polszczyzną, barwną i obrazową. Język przechowuje pamięć o czasach, które przeminęły pozostając jednocześnie żywym i bliskim czytelnikowi.
Podczas naszej rozmowy w Dyskusyjnym Klubie Książki padło prowokacyjne pytanie jednego z uczestników: „A czego nowego ja się dowiem jak przeczytam tą książkę?” Ha! Trudno było nam odpowiedzieć i chyba ta trudność spowodowała lawinę uwag i cytatów. I właśnie to jest najbardziej przekonywujące. W pamięci czytelnika pozostaje część tej urzekającej, miejscami przejmującej, miejscami zabawnej wielowątkowej opowieści o życiu, które jest tak zajmujące, że warto o nim pisać powieści.
Polecam!
Magdalena Dunaj
Członek DKK przy WiMBP w Łodzi
Członek DKK przy WiMBP w Łodzi