Michel Houellebecq, Możliwość wyspy
- Szczegóły
- Kategoria: Możliwość wyspy - Houellebecq Michel
- Utworzono: poniedziałek, 06, czerwiec 2011 15:26
- Krieger Sylwia
Michel Houellebecq, Możliwość wyspy
Bohaterami „Możliwości wyspy” są trzej mężczyźni o imieniu Daniel: Daniel1 – nam współczesny, oraz Daniel24 i Daniel25 – jego dwaj następcy żyjący dwa tysiące lat później. Czytamy opowieść życia, „pamiętnik” Daniela1, rozwiedzionego komika, shownama, któremu dobrze się powodzi, pracuje, wchodzi w związki z różnymi kobietami. Jego życie zmienia spotkanie z sektą Elohim i uczestnictwo w szkoleniu na wyspie Lanzarote...
Kolejne rozdziały, fragmenty życia Daniela, komentuje na bieżąco Daniel24, potem Daniel25. Robili tak również ich poprzednicy - Daniele z niższymi numerami. Mają te same rysy twarzy, mimikę, ale są przedstawicielami „neoludzi”, nowej rasy, która żyje w „w warunkach absolutnej samotności” [str.57]. U kolejnych replik zanikają jednak łzy, śmiech, uczucia, a kontakty z innymi replikami ograniczają do rozmów w sieci.
Daniel25 wiedzie „ponure życie ulepszonej małpy” [str.456], a przestrzeganie stałych procedur, relacje z „neoludźmi” spłycone do wirtualnego minimum, brak przyjemności, ale i cierpienia spowodowały jego apatię. Zazdrości Danielowi1 jego burzliwego życia i namiętności, uważa że jego własna egzystencja jest niepełna. Wyrusza na spotkanie społeczności, która osiedliła się w miejscu wyspy lub jej okolicy. Daniel25 w przedstawieniu życia, „które rozpoczęte przez żywych aktorów, na koniec grane jest przez automaty ubrane w te same kostiumy” [str.210] nie chce być automatem. Przeciwnie automat-komentator Daniel25 próbuje się stać człowiekiem. Próbuje zrozumieć gatunek, przejść etap odwrotny do tego, co przechodzili następcy Daniela1. W drodze poznaje łzy, sny, świat natury, ból i cierpienie. Czuje się tak, jak we współczesności Daniela1, dostaje „uproszczoną , lecz wyczerpującą wizje życia ludzkiego’’ [str.440].
Komentarz życia Daniela1 pokazuje możliwą przyszłość planety, współczesność „neoludzi”. Zmienił się klimat, nastąpiła Wielka Susza, po wybuchu nuklearnym nie istnieją miasta, Morze Śródziemne stało się bagnem, ale wciąż działały wymyślone przez ludzi dwa tysiąclecia wcześniej elektrociepłownie i urządzenia mechaniczne, optyczne. W czasach dyskusji o globalnym ociepleniu, przyszłości planety, moralnej ocenie klonowania, książka trafiła chyba na podatny grunt, budziła kontrowersje. To przestroga przed konsumpcyjnym stylem życia, gdzie liczy się zabawa i sex, starzy ludzie są już niepotrzebni, a ekologiczne podejście do życia to pusty slogan. My przecież nie mamy „możliwości wyspy”.
Przyznaję – początek bardzo nużący, ale im dalej w las, tym więcej drzew i najlepszy okazał się ostatni rozdział. Wadą książki jest przeładowanie jej filozoficzno-naukowymi wywodami Daniela1 i kolejnych jego następców. Sam pomysł Houellebecqa, moim zdaniem, ciekawy, ale chyba nie bardzo rozumiem, o co autorowi chodziło. Może właśnie o ekologię i dalsze niszczenie planety? Może o brak kontaktów międzyludzkich, do czego szybko zmierzamy? A może po prostu o poszukiwaniu szczęścia przez Daniela1 i Daniela25, niezależnie od epoki? Nie wiem i nawet lektura „Możliwości wyspy” nie pomogła mi zdobyć tej wiedzy.
Tytułowa „możliwość wyspy” to moim zdaniem możliwość wieczności. Ale czy aby na pewno chcę perspektywy wieczności w świecie Daniela25? Nie, dziękuję.
Rozpisałam się o książce, do której czytania musiałam się chwilami zmuszać, chwilami nie rozumiałam, co czytam. Znaczące.
Daniel zapisał na początku dziennika: „(...) mój następca zamieszka w tych murach. Dla niego przeznaczona jest ta książka” [str.24]. Pierwszy wniosek „z przymrużeniem oka” - nikt z nas nie jest jego następcą, więc to nie książka dla nas.
„Dzisiaj nie przetrwało nic z literackich i artystycznych wytworów, z jakich ludzkość była taka dumna; tematy które je zrodziły, straciły jakakolwiek ważność, ich uczuciowa moc wyparowała’’ [str.428-9] - napisze podczas swej wędrówki na Lanzarote Daniel25. Drugi wniosek „z przymrużeniem oka” – czytajmy dopóki mamy jeszcze książki.
Znany mi tylko ze słyszenia skandalizujący autor, tą książką nie przekonał mnie do swojej twórczości. W mojej pamięci wiele po niej nie zostanie.
Ale jeżeli ktoś lubi pomęczyć się nad książką, „Możliwość wyspy” spełni jego oczekiwania.
Sylwia Krieger