Recenzja książki "Czerwona gorączka" A. Pilipiuka
- Szczegóły
- Kategoria: Czerwona gorączka – Andrzej Pilipiuk
- Utworzono: poniedziałek, 31, maj 2010 01:00
Jedenaście opowiadań ze zbioru "Czerwona gorączka" to znów, jak to u Andrzeja Pilipiuka, okazja do przemieszczania się w czasie, w przestrzeni, przeskakiwania w przeszłość, w przyszłość, zatrzymania się w teraźniejszości. To także szansa na spotkanie postaci znanych z podręczników historii, jak chociażby Feliks Dzierżyński czy marszałek Piłsudski. Jeśli zaś już mowa o historii, to pojawi się, niestety mało sympatyczna, nauczycielka tego przedmiotu pani profesor ( a właściwie magister ) Gruszczyńska - przezwisko Grucha. Uczniom pewnie przypadnie do gustu opowiadanie o jej poczynaniach i końcu kariery.
Jak już wcześniej w antologii "2586 kroków" będzie temat zarazy - czerwonej gorączki i błękitnego trądu, który wybucha w Czerwonej( ! ) Dolinie. Znów spotkamy dra Pawła Skórzewskiego, ale tym razem "nowa zaraza będzie straszliwsza niż wszystkie dotychczasowe".
"Silnik z Łomży" przyniesie odpowiedź na pytanie, jak z banalnego wydarzenia można stworzyć sensacyjny artykuł prasowy. Zawód dziennikarza uczy przecież "kojarzenia faktów i sztuki dedukcji", a niektóre gazety to nie brukowce, tylko po prostu "poważne pisma dostosowane do poziomu percepcji i zapotrzebowań specyficznego odbiorcy".
Czasy PRL -u ożyją w opow. "Wujaszek Igor", "Operacja "Szynka" i "Piórko w żywopłocie". Tajemnicza skórka od banana, obowiązkowa szynka na święta ( choćby i z mamuta ), agendy UB - A.Pilipiuk, nawiązując do tego, co już było, stwarza nowe fantastyczne światy. Pisze o enklawach, które pojawiają się na naszej planecie; niesamowici przybysze wtapiają się między zwykłych ludzi i prowadzą eksperymenty.
"Gdzie diabeł mówi dobranoc" - tu może tytuł zabrzmi swojsko, ale to raczej groźna wizja świata przyszłości z ortokoranistami, Islamską Republiką Ludową, Eurabią i Lechistanem. Wzniesiemy się też w przestworza w "Zeppelinie L-59/2" i "Samolocie von Ribbentropa". Świat jawy i snu ( ! ) pojawi się w opowiadaniu "Po drugiej stronie".
Może nie wszystkie jedenaście opowiadań zainteresuje czytelnika jednakowo. Ja jestem entuzjastką prozy Pilipiuka, ale słabsze nieco wydały mi się - "Błękitny trąd" i "Po drugiej stronie". Może krasnoludy to jednak pole działania fantasy. A tajemnicę szkatułki chyba spróbuję rozszyfrować raz jeszcze, trochę zagmatwana ta historia. Najbardziej lubię, gdy pisarz, osadzając akcję swych opowiadań w znanych realiach historycznych, stwarza zupełnie inną wizję zdarzeń, np. zestrzelenie przez kapitana Stanisława Skalskiego samolotu von Ribbentropa. Podziwiam niesamowitą wyobraźnię Andrzeja Pilipiuka, który wciąż zaskakuje nowymi pomysłami. To literatura, która wciąga i bawi. Dowcipny, "krwisty" język - w pięknie wydanej "Czerwonej gorączce" nawet stronice są "przybrudzone" na czerwono.
Wydawca - Fabryka słów - dba o odpowiednią oprawę książek pisarza. Czerwona pieczęć na zakończenie każdego opowiadania, litery stylizowane na cyrylicę, czarno- białe ilustracje Grzegorza i Krzysztofa Domaradzkich sprawiają, że czytelnik od razu poddaje się tajemniczemu nastrojowi i przenosi w świat fantastyki.
„Czerwona gorączka” – Andrzej Pilipiuk
- Szczegóły
- Kategoria: Czerwona gorączka – Andrzej Pilipiuk
- Utworzono: sobota, 10, październik 2009 01:00
- Pacho Zbigniew
Recenzja powstała na podstawie wypowiedzi klubowiczów
Grucha, czyli pani profesor Gruszczyńska nauczycielka historii, kobieta która mroziła krew w żyłach całej klasie. Miała wśród nas oczywiście swoich „ulubieńców”. Jeżeli wzięła kogoś na celownik nie miał życia. Niestety takim „oczkiem w głowie” Gruchy byłem ja i nowy – Tomek Neborak. Nasza pani profesor uwzięła się na nas i postanowiła nas zaszczuć. Systematycznie gasiła w nas fascynacje historią. Ja dałem sobie juz spokój, choć przez rok jakoś się trzymałem. Tomek też już był na skraju wytrzymałości psychicznej. Nadszedł czas poniedziałkowej historii, albo Tomek albo ja, żołądek podchodził mi do gardła … jednak Tomek. Jak zawsze Grucha przekręciła jego nazwisko – „Nieborak ,do odpowiedzi”. Miał zreferować wojny ze Szwecją. Na początku nieskładnie, potem zaczął się rozkręcać. Gdy nagle usłyszał – „Zmyślasz, pała”. Próbował argumentować, popierać swoje tezy literaturą, nagle znowu usłyszał – „ Dyskutujesz z nauczycielem? Druga pała”. Ironiczny uśmiech nie schodził z twarzy Gruchy. Dla Tomka tego już było zbyt wiele, odwrócił się na piecie i ruszył do drzwi. Usłyszał tylko za sobą – „Dokąd !!! … trzecia pała. Tego co się stało chyba nikt nie przewidział, Tomek wyszedł na korytarz, otworzył okno i skoczył. Szok. Komisja dyscyplinarna oczywiście nic nie zrobiła Pani Gruszczyńskiej. Po Tomku został tylko plecak i książka „Archeologia prawna”, uwielbiał historie a w szczególności wszystko co dotyczyło rzemiosła katowskiego. Postanowiłem oddać plecak rodzicom Neboraka. Powitał mnie rosły mężczyzna z ogromnym katowskim toporem w ręce. Ale w książce znalazłm cos jeszcze, zdjęcia … Ale co na nich było, jaka tajemnicę skrywa rodzina Neboraków oraz jaka kara spotka straszną Gruchę dowiecie się czytając „Czerwoną gorączkę” Andrzeja Pilipuka.
„Czerwona gorączka” to zbiór jedenastu opowiadań, jak zgodnie stwierdzili wszyscy klubowicze i nie pozostaje mi nic innego jak się z nimi zgodzić, iż jedne są lepsze drugie gorsze. Opisałem drugie opowiadanie, a nie tytułowe ponieważ uważam, że zalicza się ono właśnie do tych lepszych, a na pewno do tych zabawniejszych. Któż z nas niemiał takiej „Gruchy” na karku ;-).Czarny humor jest esencja tej historyjki. Wyróżnił bym jeszcze kilka z nich a mianowicie: „Błękitny trąd”; Zeppelin L-59/2”; „Wujaszek Igor” i „Po drugiej stronie”. To ostatnie uważam za najlepsze. Niestety wadą prawie wszystkich opowiadań jest brak zakończenia które wgniotło by nas w fotel. Mam nadzieje że Pan Andrzej „wytłumaczy” się z tego podczas spotkania autorskiego 17 listopada. Wrócę jeszcze na moment do opowiadania tytułowego „Czerwona gorączka”, pomysł na fabułę jest co najmniej dobry ale w miarę rozwijania się akcji zaczynaliśmy się zastanawiać czy nie jest to jakiś grafomański wybryk Osobiście dużo bardziej podobała mi się historia doktora Pawła Skórzewskiego z innego zbioru opowiadań Pilipiuka a mianowicie „2586 kroków”. Generalnie myślę że jest to dobra rozrywka na dwa wieczory i chyba taką miała być.
Zibi
"Czerwona gorączka" Andrzej Pilipiuk
- Szczegóły
- Kategoria: Czerwona gorączka – Andrzej Pilipiuk
- Utworzono: sobota, 10, październik 2009 01:00
- Barbara Strutyńska
To nie jest książka do lubienia, do której wraca się po wielokroć. Zawiera jedenaście opowiadań. Bardzo nierównych – lepszych i gorszych. Ale łączy je jedno. Warstwa literacka, językowa jest bardzo uboga. Rażą mnie wulgaryzmy, których nie akceptuję w życiu, w mowie potocznej, więc w literaturze tym bardziej.
To nie jest książka, w którą można się zatopić, tak jak to się dzieje z dobrą literaturą. Czytanie jej męczy, a czytelnik po jej lekturze potrzebuje oczyszczenia emocjonalnego.
Myślę, że jedną z przyczyn jest frustracja samego autora. Wyraźne jest jego niezadowolenie – być może traumatyczne przeżycie z przeszłości- które sprawia, że nie ma w tej książce dialogu z czytelnikiem. Autora taki dialog nie interesuje. Ewokuje dosadnymi, wulgarnymi emocjami. Frustracja do kwadratu. Plucie jadem. Poza nienawiścią właściwie nie ma nic więcej.
Autor może być przekonywujący tylko wtedy gdy zachowuje dystans do opisywanych wydarzeń. No, chyba, że są to pamiętniki, w których piszący nie musi porozumiewać się z kimś po drugiej stronie kartki.
Tytuł zbioru zaczerpnięty został z jednego z opowiadań. Jest ono umieszczone jako pierwsze, wiec chyba jest dla Pilipuka ważne. Może nawet najważniejsze. Podejmuje w nim temat w literaturze dobrze znany od dawna, że praktyka komunizmu niszczy Zycie, że komunistyczni rewolucjoniści to bydlaki siejące destrukcję i zniszczenie. Ale, na miłość boską, dlaczego czyni to z pozycji krwiożerczej bestii – zniżając się tym do ich poziomu?! Literacka poprzeczka jest tu postawiona bardzo nisko. Może autor pisał to opowiadanie z wypiekami na twarzy. Ja czuję tylko niesmak.
Chętnie czytam trudne książki. Nie lubię miałkich czytadeł, ale musi to być dobra literatura. Bowiem dobra literatura wchodzi pod skórę i zmienia czytelnika. Powoduje, że myśli się długo o tym, co się przeczytało. O książce „Czerwona gorączka” chcę szybko zapomnieć, aczkolwiek nie potępiam tych, którym się ona spodoba. Tylko pytanie: Ile procent czytelników da poklask tak opisywanym wydarzeniom.
Barbara Strutyńska
Członek DKK w Rawie Mazowieckiej Barbara Strutyńska Uczestnik DKK przy MBP w Rawie Mazowieckiej