Narkotyczna wizja Warszawy wg Twardocha w tomaszowskiej książnicy
- Szczegóły
- Kategoria: Relacje DKK przy MBP w Tomaszowie Mazowieckim
- Utworzono: piątek, 07, listopad 2014 10:28
- Monika Grzelka
24 czerwca członkinie DKK w Tomaszowie Mazowieckim spotkały się, aby porozmawiać o książce Szczepana Twardocha pt. „Morfina”.
Powieść w 2013 r. została nominowana do nagrody literackiej NIKE oraz otrzymała Paszport Polityki. Autor z wykształcenia jest socjologiem i filozofem. Niezwykle bliska jest mu problematyka tożsamości narodowej: polskiej, niemieckiej i śląskiej. Łatwo to zauważyć przy lekturze rzeczonej „Morfiny”, czy „Wiecznego Grunwaldu”.
Książka Twardocha wzbudziła wiele emocji zarówno wśród opinii publicznej, krytyków literackich, jak i uczestników spotkania DKK. Opinie czytelnicze były skrajne, od zachwytu po oburzenie. Jednak zarówno klubowi entuzjaści twórczości pana Twardocha, jak i ich antagoniści docenili walory powieści, jakimi niewątpliwie są: staranne odtworzenie Warszawy z września 1939, jej kamienic, życia ulic, dialogi z rikszarzami i przekupkami... Akcja powieści umieszczona została w czasie II wojny światowej, ale nie możemy określić jej mianem powieści wojennej, czy historycznej. „Morfina” z całą stanowczością wpisuje się w nurt psychologiczny literatury. Na stronach książki śledzimy zmaganie się ze sobą i ze swoją tożsamością Konstantego Wilemanna, pół Polaka, pół Niemca, syna Ślązaczki i niemieckiego oficera.
Bohater powieści, a właściwie anty - bohater jest kobieciarzem, bon vivantem, morfinistą, bywalcem Adrii i Ziemiańskiej. Jednak nie sposób go nie lubić. Czytelnicy natychmiast zauważają kontrast między słabym, chwiejnym i nieokreślonym Konstantym, a silnymi, zdecydowanymi kobietami, które go otaczają (matka – szalona Katarzyna, żona Hela, kochanka Sala, czy Dzidzia). Enigmatyczny głos wewnętrzny, który towarzyszy bohaterowi również ma naturę kobiecą, być może jest to matka, być może śmierć, a może Polska?
W „Morfinie” przeplatają się wątki tożsamości narodowej, zestawienie ze sobą pierwiastków męskiego i żeńskiego oraz fatalizmu. Te wszystkie wątki wzajemnie się zazębiają i przeplatają, tworząc duszną i niepokojącą atmosferę, co jeszcze bardziej podkreśla wspomniany już tajemniczy głos, jeszcze bardziej tajemniczej narratorki. Powtórzenia i zapętlenia tekstu wprowadzają niemal narkotyczny trans.
Zdaniem większości Pań obecnych na spotkaniu warto czytać Twardocha. „Morfina w pierwszym kontakcie oszałamia, ale jednocześnie wciąga i uzależnia. Niewątpliwie jest to wymagająca lektura, ale warta poznania.