"Stuhrowie. Historie rodzinne" J. Stuhr
- Szczegóły
- Kategoria: Stuhrowie. Historie rodzinne - Jerzy Stuhr
- Utworzono: piątek, 16, wrzesień 2011 09:51
- Małgorzata Nitecka
W książce „Stuhrowie historie rodzinne” aktor Jerzy Stuhr, na podstawie spisanych wspomnień i pamiątek rodzinnych, rekonstruuje losy swoich bliskich. Co go do tego skłoniło? Jak pisze zrobił to dla swoich dzieci. Chciał ocalić wspomnienia. „To dług, który spłacam rodzicom, dziadkom, pradziadkom, by przechowywana przeze mnie wiedza przetrwała w następnych pokoleniach…”
Swą opowieść rodzinną rozpoczyna w roku 1879, kiedy to jego pradziadkowie – Leopold Stuhr i Anna Thill biorą ślub i opuszczają rodzinny Schrattenberg w Austro-Węgrzech, aby wyjechać do rozwijającego się dopiero Krakowa, z którym zwiążą swoje losy na resztę życia. Tutaj na świat przyszły ich dzieci: Rudolf,Oskar i Leopold junior (dziadek Jerzego). Poznajemy ich losy i razem z nimi podróżujemy przez karty historii. Jerzy Stuhr barwnym i żywym językiem opowiada o swych przodkach i o trudnościach, które musiała pokonać jego rodzina - o wojnie (fragm. pamiętników Oskara Stuhra z obozów w Wiśniczu i Auschwitz), czy niełatwych czasach komunizmu. Ale jak w każdej rodzinie jest czas smutku i radości. Taką dobrą duszą rodziny był dowcipny i towarzyski dziadek Oskar, (to właśnie z nim mały Jurek bawił się w "pogrzeb", co z pewnością ukształtowało poczucie humoru przyszłego aktora). Pierwszą artystką w rodzinie była natomiast babcia Masia (żona Oskara), śpiewaczka, która występowała na deskach Teatru Starego. To oni tak naprawdę spełniali wobec Jerzego rolę dziadków. Dzieciństwo, ze względu na pracę swojego ojca, Jerzy Stuhr spędził w Bielsku-Białej. To tu rodzice zaszczepili mu miłość do gór. Szybko dostrzegł w sobie łatwość z jaką przychodzi mu występowanie przed innymi i wczuwanie się w postacie. Dlatego właśnie z tym związał swoją przyszłość, ku rozczarowaniu rodziców, którzy nie tak wyobrażali sobie przyszłość jedynego syna. Po maturze wyprowadził się do Krakowa, gdzie studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam zaprzyjaźnił się ze swoją przyszłą żoną Basią i rozpoczęła się jego wielka przygoda z aktorstwem. Pisze też o relacjach ze swoimi dziećmi Maćkiem i Marianną, chorobie córki i swojej, budowie domu. Uchyla nam rąbek swojego intymnego świata. Jak podkreśla zawsze strzegli z żoną swojej prywatności. „Moja żona nie lubi wywiadów i afiszowania się w mediach. Przed laty zawarliśmy pakt o ochronie naszej prywatności. Układ, by jak najmniej mówić o rodzinie. Dopiero ta książka po raz pierwszy uchyla drzwi do naszego życia. Uznaliśmy, że tym razem nie chodzi o wylewanie prywatności, ale o pokazanie, jakie wartości budują na stałe w człowieku to, co najważniejsze”.
Ta książka pokazuje jak ważną w życiu rzeczą jest rodzina. Jeśli ma się w niej oparcie to przetrwa się każdy kryzys. Skłania do refleksji nad relacjami z własnymi bliskimi. Chociażby dlatego warto ją przeczytać. Ale to też ciekawie opowiedziane historie ludzkich losów, co czyni ją interesującą dla zwykłego czytelnika. Nie trzeba być członkiem rodziny Stuhrów, by książka wciągnęła. Czyta się ją jak dobrze napisaną sagę rodzinną z historią w tle. Całość okraszona jest rodzinnymi anegdotkami i ilustrowana reprodukcjami fotografii z domowych archiwów oraz zdjęciami przedmiotów odziedziczonych po przodkach.
Gorąco polecam nie tylko fanom dwójki popularnych aktorów.
Małgorzata Nitecka
"Stuhrowie. Historie rodzinne" Jerzego Stuhra
- Szczegóły
- Kategoria: Stuhrowie. Historie rodzinne - Jerzy Stuhr
- Utworzono: piątek, 18, marzec 2011 19:40
- Katarzyna Kuchler
Jerzy Stuhr, Stuhrowie. Historie rodzinne
Jerzy Stuhr - aktor. Z pewnością nie dopisałabym do tego słowa epitetu „ulubiony”. Raczej znany, ceniony. i nie spodziewałabym się po nim wydania książki, tym bardziej biograficznej. Kiedy dostałam ją w ręce, pomyślałam, że została stworzona na zasadzie: „urodził się…, ożenił…, zmarł…, pochowany w….” i stanowi nudny zbiór suchych faktów. A za tym nie przepadam. Uwielbiam natomiast książki, które dla własnej wygody nazywam „genealogicznymi”, zwierające oprócz opisu ludzkich losów również choć kilka słów relacjonujących poszukiwanie informacji i tworzenie drzewa genealogicznego. Takie okazały się właśnie „Historie rodzinne”.
Losy swojej rodziny Stuhr wyprowadza od dnia ślubu praprababki Anny Thill z Leopoldem Stuhrem, 9 czerwca 1879 roku w Schrattenbergu w Dolnej Austrii. Z inspiracji męża przenoszą się oni do Krakowa, gdzie Leopold otwiera restaurację, rozpoczyna starania o przyznanie rodzinie prawa swojszczyzny…
Pół roku prapradziadkowie Julia i Stefan Igliccy czekali, aby Watykan zgodził się na ich ślub, wcześniej jeszcze pokonując niechęć rodziców…
Na scenę dziejów rodziny wkraczają: Maria Iglicka, Leopold Stuhr, ich syn Tadeusz; Oskar Stuhr, dziadek, z którym Jerzy Stuhr miał najlepszy kontakt; Maria i Ludwik Chorąży, ich córka, Maria. Wreszcie 18 kwietnia 1947 roku na świat przychodzi Jerzy. Spędza dzieciństwo poza Krakowem, w Bielsku-Białej, tam poznaje Barbarę…
Korowód zamykaj najmłodsze pokolenie – Marianna wspomina koncert matki – skrzypaczki, Maciej - przedstawienia ojca.
Losy rodziny aktor-autor okrasza licznymi anegdotkami: obozową opowieścią Oskara o lakierkach, losami pewnego obrazu Kossaka, ukrywanymi romansami, podwójnym małżeństwem, pewną „żoną-nie żonąa” czy zabawną filozofią Masi, że „kobieta bez mężczyzny nic nie znaczy”. Niejako przy okazji można się z tej opowieści dowiedzieć wiele o historii Polski, a Krakowa szczególnie: jest tu i pierwszy krakowski tramwaj konny, i wizyta cesarza Franciszka Józefa, pogrzeb Mickiewicza i Powszechna Wystawa Krajowa we Lwowie, aresztowanie Waryńskiego, i krach finansowy, wojny światowe, obrona twierdzy w Przemyślu, Sonderaktion Krakau, Katyń... Wydarzenia te w różny sposób wpływają na losy antenatów narratora.
Jerzy Stuhr ma to szczęście, że w jego domowym archiwum, w mieszkaniu i gabinecie przechowuje spory zbiór rodowych pamiątek: zachowane fotografie, zaproszenia ślubne, etażerkę z pracowni tapicerskiej Iglickiego, a w serwantce filiżankę z serwisu z różowej porcelany praprababki, stary portret w złoconej ramie, szablę Ludwika Chorążego... O jednej z przodkiń pisze, że „wojna nie zabrała jej wprawdzie domu, mebli, zdjęć, pamiątek, ale zabrała życie, do jakiego byłą przyzwyczajona i które kochała” [str. 153], ale właśnie z ich pomocą rekonstruuje losy familii.
Już od pierwszej strony zastanawiałam się, skąd on wie, co czuła na chwilę przed zamążpójściem Anna, co sądziła o dalekim Krakowie, skąd zna jej tęsknotę za matką w obcym początkowo mieście na prowincji Austro-Węgier. Wyjaśnia to sam Jerzy Stuhr: „Czy historia moich pradziadków tak się właśnie toczyła? Być może. Z licznych dokumentów przechowywanych w archiwum domowym można wyczytać daty, miejsca, decyzje. Nie ma w nich jednak tego, co miało wpływ na ich podejmowanie. Nie ma emocji. Nie ma przeżyć. Dlatego próbuję snuć i odtwarzać życie przodków” [str. 39-40]. Opracowuje prawdopodobną, fabularyzowaną biografię dla swoich dzieci, „czasami posiłkując się tylko domniemaniami wynikającymi z suchych dokumentów zachowanych w archiwum domowym. To dług, który spłacam rodzicom, dziadkom i pradziadkom, by przechowywana przeze mnie wiedza przetrwała w następnych pokoleniach, niezależnie od miejsca, gdzie zapuszczą korzenie” [str. 7]. Dodaje też, że „nie trzeba pokoleń, herbów i szlacheckich rodowodów, żeby czuć lojalność w stosunku do ziemi, na której się mieszka. Moja rodzina jest typowym tego przykładem” [str. 6].
Uroku książce dodają czarno-białe zdjęcia (bez względu na to, z jakiego okresu pochodzą, a więc także współczesne) w pięknych stylizowanych ramach oraz drzewo genealogiczne wykonane dla potrzeb programu telewizyjnego z cyklu „Sekrety rodzinne” (TVP1, emisja 25.02.2007 r.), którego Jerzy Stuhr był gościem.
Historię rodziny Stuhrów przeczytałam jak dobrą powieść, a właściwie pochłonęłam w dwa letnie wieczory, gnana ciekawością, jak to się potoczy.
Bardzo gorąco polecam.
Sylwia Krieger
DKK dla dorosłych
przy Filii nr 2 MBP w Pabianicach
"Stuhrowie. Historie rodzinne" Jerzego Stuhra
- Szczegóły
- Kategoria: Stuhrowie. Historie rodzinne - Jerzy Stuhr
- Utworzono: poniedziałek, 21, wrzesień 2009 01:00
- Alina Sobolewska
"Wartość i siłę rodziny odkrywa się powoli, dojrzewając latami do tej wiedzy". W tych słowach zawiera się sens i mądrość książki "Stuhrowie. Historie rodzinne". Jerzy Stuhr w ciepły i przystępny sposób nakreślił historię swojej rodziny, bez wywlekania skandali, plotek czy sensacji z życia gwiazd polskiego showbiznesu, co w dobie takich właśnie praktyk ma uważam tym większe znaczenie. Treść książki dotyczy życia prywatnego, ale wątek ten zanurzony jest w kulturze, w historii, w społeczeństwie. Poznając losy przodków Jerzego Stuhra, poznajemy jednocześnie dzieje naszego kraju, dzięki temu w przyjemny i nienachalny sposób uczymy się historii. Szczególne podziękowania panu Jerzemu za zamieszczenie fragmentów pamiętnika dziadka Oskara. Żadne wykłady historyków, żadne patetyczne słowa nie wyrażą tego, co notatki świadka tych wydarzeń. Książkę czyta się bardzo dobrze, napisana lekkim językiem, okraszona anegdotami, dialogami, a także zdjęciami z rodzinnego archiwum, nie daje
wrażenia ciężkości i przytłoczenia wydarzeniami historycznymi. Autor, mam wrażenie, chce nam przekazać wartość najważniejszą - rzeczy materialne łatwo można stracić czy to w skutek zawirowań gospodarczych, czy z powodu zmiany systemu politycznego, praca i kariera są ważne, ale najważniejsze są relacje i więzi w rodzinie i oparcie, jakie ma się w najbliższych. Jerzy Stuhr wypowiada znamienne słowa: "To jest właśnie ten najważniejszy kapitał, który dziedziczy się z pokolenia na pokolenie. Tradycje rodzinne". My to niby wiemy, tylko w tym pędzie dnia codziennego gdzieś to gubimy. "To dług, który spłacam rodzicom, dziadkom i pradziadkom, by przechowywana przeze mnie wiedza przetrwała w następnych pokoleniach, niezależnie od miejsca, gdzie zapuszczą korzenie\". Pielęgnowanie wspomnień, przechowywanie pamiątek rodzinnych, to w pewien sposób okazanie szacunku naszym przodkom, ale także nasza siła i poczucie wartości, jaką daje nam rodzina, ta z której się wywodzimy, jak i ta, która nas otacza.
Szczerze polecam "Stuhrowie. Historie rodzinne". Książka napisana z miłością, z humorem, ale i dystansem do świata, sprawia, że w trakcie jej czytania odczuwa się niekłamaną przyjemność.
Monika Wajman
Moderator DKK przy MBP w Zduńskiej Woli
Stuhrowie. Historie rodzinne - Jerzy Stuhr
- Szczegóły
- Kategoria: Stuhrowie. Historie rodzinne - Jerzy Stuhr
- Utworzono: środa, 25, marzec 2009 00:00
- ANNA JANISZEWSKA
"Stuhrowie. Historie rodzinne" Jerzego Stuhra jest książką, dzięki której po raz pierwszy możemy odwiedzić domowe pielesze znanego, polskiego aktora. Jerzy Stuhr rozpoczyna swoją opowieść w roku 1879. Wtedy to poznajemy jego pradziadków - Leopolda i Annę Stuhrów. Po ślubie wyruszają z rodzinnego Schrattenberga do Krakowa, gdzie postanawiają zamieszkać. Od tej pory dalsze dzieje rodziny Stuhrów są mocno związane z Krakowem. Tutaj przychodzą na świat ich synowie - Rudolf, Oskar i Leopold. Z trzech synów pradziadka Stuhra najbardziej otwarty i pełen radości życia był Oskar. Oskar Stuhr, nazywany dziadkiem, brat prawdziwego dziadka Leopolda juniora, był bardzo związany z młodym Jurkiem. Właśnie z nim mały Jurek bawił się w& pogrzeb, co z pewnością miało wpływ na charakter i poczucie humoru przyszłego aktora. Poznajemy także babcię Masię, śpiewaczkę, która jako pierwsza przedstawicielka rodu występowała na deskach Teatru Starego. Jerzy Stuhr barwnym i żywym językiem opowiada o swych przodkach i o trudnościach, które musiała pokonać rodzina. Rodzina Stuhrów ucierpiała w wyniku obu wojen światowych, na przestrzeni wieków
zdarzały się zarówno chwile szczęścia jak i niepowodzenia. W trakcie czytania nie czuje się zupełnie, że mamy do czynienia z historią jednego z kultowych polskich aktorów. Wszystko dlatego, że autor z ogromnym szacunkiem odnosi się do przeszłości, a swoją opowieść zabarwia ciepłem i miłością. Miłością, której okazywanie, jak zgodnie twierdzą jego dzieci, Maciej i Marianna, przychodzi mu niełatwo. Książka dodatkowo ubarwiona jest fotografiami z rodzinnego archiwum. Dużym atutem jest też rodzinne drzewo genealogiczne przygotowane przez córkę Jerzego Stuhra - Mariannę. Książka warta przeczytania.
"To dług, który spłacam rodzicom, dziadkom i pradziadkom, by przechowywana przeze mnie wiedza przetrwała w następnych pokoleniach, niezależnie od miejsca, gdzie zapuszczą korzenie" - Jerzy Stuhr.
Moderator DKK przy MBP Łódź-Górna