Listopadowy wieczór z książką Frederica Beigbedera
- Szczegóły
- Kategoria: Relacje DKK przy WBP w Łodzi
- Utworzono: wtorek, 20, listopad 2007 02:00
- Danuta Kapela
Listopadowe nastroje trudno zaliczyć do tych, które kuszą, kręcą lub solidnie krzepią... Tymczasem w naszym kolejnym spotkaniu znowu uczestniczyło kilkanaście (16) osób. Wiedzieliśmy, że tym razem tak właśnie będzie: melancholijnie, bez szczególnych pozytywnych wzmocnień i wyjątkowo dobrego humoru. I bez odkryć, do których zdążyliśmy już przywyknąć. Tę książkę każdy z nas dobrze znał, wiedział, co zdarzy się na początku i w zakończeniu jeszcze przed przeczytaniem treści. Nie wybraliśmy przecież prozy Frederica Beigbedera po to, by w niej coś szczególnego odkryć. Wybraliśmy, by wrócić wspólnie pamięcią do dramatycznych wydarzeń z 11 września 2001 roku, by przywołać raz jeszcze obraz absurdalnej śmierci w płonących wieżowcach World Trade Center i zbliżyć się do ogromu tragedii wywołanej terrorystycznym zamachem.
"Windows on the World" (tytuł książki) to nazwa restauracji, która niegdyś mieściła się na 107 piętrze północnej wieży WTC. W dniu terrorystycznego zamachu restaurację odwiedził Carthew Yorston i jego synowie, 7-letni David oraz 9-letni Jerry. Cała trójka, jak nietrudno się domyślić, wraz z ponad setką innych ludzi, zginęła, a powieść jest zapisem ich powolnego umierania. Również zapisem myśli snujących się po głowach bohaterów skazanych na przeżycie tak okrutnego doświadczenia.
Bohaterowie książki są postaciami fikcyjnymi, i też nie rzecz w tym, by teraz w szczegółach dochodzić prawdziwego przebiegu zdarzeń - takiego przecież ustalić się nie da. Jakie by te szczegóły nie były, nieuchronnie prowadzą do znanego nam tragicznego finału, a przeraża właśnie ten finał. W czym zatem rzecz? W postawieniu ważnych dla przyszłości świata pytań i w próbie odpowiedzi na nie. Książka jest osobistym wyznaniem autora, który próbuje zaprezentować własny stosunek do tragedii, jej przyczyn i ewentualnych konsekwencji.
Czy w dyskusji poszliśmy tropem wskazanym przez krytykę literacką? Czy zajęliśmy się tym, czym zajęli się specjaliści od twórczości Beigbedera? Jasne, że jak zwykle, nie. Wypowiedzi krytyków umieściliśmy do poczytania w naszej gazetce, a sami w listopadowy, jesienny wieczór oddaliśmy się melancholijnym nastrojom. Melancholia przywiodła nas do miejsca, w którym prawie zawrzało emocjonalnie. Ach ci terroryści, nawet w małej bibliotecznej salce, bez użycia dynamitu doprowadzą do zagrożenia wybuchem. Wystarczy uczynić ich przedmiotem klubowej dyskusji.