Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Recenzje czytelników klubów DKK

"Grochów" Andrzej Stasiuk

Grochów
Andrzej Stasiuk
wydawnictwo: Czarne 2012

Grochów był lekturą zaplanowaną na styczniowe spotkanie w naszym DKK. Andrzej Stasiuk – nazwisko znane, lecz muszę przyznać bez wstydu, że z jego prozą spotkałem się po raz pierwszy dopiero teraz. Bez wstydu, gdyż nie można czytać wszystkiego, a ja w szczególności nie gonię za tym, co akurat modne (czytaj promowane). Jeśli już, to raczej z żalem, gdyż Mury Hebronu, debiut Stasiuka z 1992 roku, wciąż mam zamiar przeczytać, czując przez skórę, iż to może być coś dla mnie, tylko ciągle coś innego wypada. Znów się stało inaczej i przyszedł czas na Grochów, a na Mury jeszcze nie. Klątwa jakaś czy co?

Książeczka wydana jest niezwykle przyzwoicie, prawdziwy ewenement jak na dzisiejsze czasy. Żadnych błędów, które rzucałyby się w oczy, nie mówiąc o utrudnianiu odbioru. Całość mieści się w poręcznym (przynajmniej dla mojej dłoni) formacie umożliwiającym lekturę w każdych warunkach. Solidna twarda okładka i gustowna grafika dopełniają obraz zasługujący na laurkę. A w środku?

Tomik zawiera cztery krótkie formy, zapis osobistych wspomnień i refleksji, których głównym motywem, w moim odczuciu, jest umieranie, starość i choroba. Przemijanie znajomych i bliskich, ludzi i zwierząt. Problem spychany poza horyzont świadomości przez dzisiejszą cywilizację, która przy wsparciu pokoleń marketingowców usiłuje widzieć tylko młodych, zdrowych i pięknych. Mądrych niekoniecznie. Śmierć dzisiaj najchętniej widziano by gdzieś daleko; za miastem, za murami szpitala, za horyzontem percepcji i myśli. Temat, który w ciemnych, dawnych czasach, był takim samym elementem świadomości życia jak narodziny. Autor słusznie podkreśla, iż nie tak dawnych jednak, gdyż jeszcze nasi dziadowie i babki za normalne uważali czuwanie przy zmarłych, wystawienie zwłok w kaplicy i pożegnanie pocałunkiem nieboszczyka leżącego w otwartej trumnie. Za podjęcie tej tematyki, która nie powinna zniknąć ze świadomości, jeśli społeczeństwo ma pozostać zdrowe i nie zmienić się w Nowy wspaniały świat rodem z Huxleya, pisarzowi należy się uznanie. Tym bardziej, iż rzecz, pomimo powagi problemu, czyta się przyjemnie.

Łatwość odbioru zapewnia między innymi oszczędność tekstu. Niecałe sto stronic z grafiką włącznie, duże marginesy, wyeksponowane akapity; czytania niewiele. Wielka zaleta, gdyż zapobiega przegadaniu tematu i zostawia miejsce na refleksje czytelnika. Niestety, nie same zachwyty ta książka we mnie wzbudziła. W aspekcie wspomnień o Grochowie, PRL-u i młodości Stasiuk absolutnie do mnie nie przemówił. Jawi mi się jako wyobcowany buntownik, outsider o krok od przegranej, samotnik dysfunkcyjny społecznie. Postać ciekawa, ale niereprezentatywna dla swych czasów, społeczeństwa i miejsc. Antyteza bystrego, dociekliwego obserwatora. Denerwowała mnie też jakaś taka nierówność jego prozy, której nie sposób oddać słowami, a która sprawiała, iż momentami byłem zachwycony, a momentami lekko nawet zdegustowany. Na to jeszcze nałożyła się sprawa psów.

Ćwierć książki jest poświęcona ulubionej suce autora, jej chorobie i śmierci. Staje się bardzo prowokującym pytaniem o eutanazję. W połączeniu z pozostałymi trzema tekstami jest to pytanie o prawo do śmierci; ludzi i zwierząt. Stasiuk w sprawie swego psiego ulubieńca podjął decyzję jaką podjął. Nie mnie oceniać. Nie zajmuje też wyraźnego stanowiska w sprawie eutanazji, przynajmniej ja tak to odbieram, a raczej rzuca temat. Temat, którego w Polsce z różnych powodów nikt nie chce tknąć, a odważni stają się obiektem ostracyzmu. Tutaj jednak wypływa wspomniana już wcześniej psia sprawa.

Oceniając wspomnienia nie sposób nie oceniać również autora, gdyż opowiada on o samym sobie oraz o swym życiu. Pisarz zaś bez cienia wstydu wspomina swe psy, które bez nadzoru latały po całej wsi. Zżyma się na to, że musiał płacić okolicznym gospodarzom, gdy zagryzały im owce. A ja od razu sobie pomyślałem: - A jakby zagryzły dziecko? Też by się zżymał, że musi zabulić i dalej żadna refleksja by go nie dopadła? Tyle się mówi i pisze o tej pladze, jaką są psy bez nadzoru w naszym kraju, a tu taki dół! Jestem miłośnikiem psów, zwłaszcza tych dużych. Uwielbiam takie, które można pogłaskać bez schylania się. Rozumiem jednak doskonale, co potrafi człowiekowi, zwłaszcza dziecku, taki pies zrobić, gdy uzna kogoś za zagrożenie. Pies nie odpowiada za siebie, to właściciel musi myśleć i przewidywać za niego. Trzeba wytknąć, że tutaj autor idealnie wpisał się w powszechną w Polsce bezmyślność, brak wyobraźni i odpowiedzialności. Dobrze chociaż, że o jeździe na fleku nie było mowy.

Zapytacie co to ma do oceny książki? Skoro przesłanie jest jednym z aspektów dzieł, nie tylko literackich, na równi z zaletami artystycznymi, to chyba jego brak też jest ważną przesłanką. Gdyby Stasiuk w jakikolwiek sposób odniósł się do tych swoich psów ganiających samopas po okolicy, gdyby dał znać czytelnikowi choć jednym słowem, że teraz widzi naganność swego zachowania, pal sześć. Niczego takiego jednak nie ma. A ponieważ jest to postawa w Polsce powszechna, to czynienie zła i nawet nieuświadamianie sobie tego, które choćby dla naszych sąsiadów zza Odry jest trudne do zrozumienia, więc uważam, iż takie stanowisko, zwłaszcza powielane przez, jak by nie patrzeć, elitę intelektualną i opiniotwórczą, trzeba piętnować z całą bezwzględnością.

Podobno pokutuje stwierdzenie, iż proza Stasiuka trafia raczej do panów, niż do pań. Ja nie znajduję dla tego żadnego uzasadnienia. Grochów to kawałeczek, nieduży, co też jest w tym wypadku zaletą, solidnej opowieści o życiu i o śmierci. Gdyby nie wspomniany psi aspekt, powiedziałbym nawet, że to rewelacja. Tak jednak, jak jest, nadal pozostaje dla mnie książką, którą szczerze mogę każdemu polecić, ale na pewno nie jako must have, ani nawet must read.
Pozdrawiam serdecznie
 
DKK Rawa Mazowiecka
woj. łódzkie
Radosław Magiera

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi