"Poczwarka" Doroty Terakowskiej
- Szczegóły
- Kategoria: Poczwarka - Dorota Terakowska
- Utworzono: czwartek, 15, styczeń 2009 00:00
- Bolesław Donder
"Poczwarka" Doroty Terakowskiej pozornie mogłaby być czytadłem klasy A z łzawo sentymentalną nutką, a jednak nią nie jest. Jest książką o bogatej, wielopłaszczyznowej fakturze, charakteryzującej się głęboką symboliką, której wartości są w pewnym stopniu ponadczasowe oraz uniwersalne, których zapowiedzi mamy już we wcześniejszych jej powieściach "Władca Lewawu" i W krainie kota", a pewnego rodzaju ich kontynuację w "Ono". I dlatego można z całą pewnością powiedzieć iż "Poczwarka plasuje się genetycznie między "W krainie kota" (autyzm Ewy i odnalezionego w Domu Dziecka księcia Theta) i "Ono" (perypetie Ewy i mającego się właśnie narodzić tytułowego Ono).
Fabuła "Poczwarki" jest pozornie prosta, powiedziałbym sztampowa. Oto Adamowi i Ewie, bohaterom książki, typowemu młodemu małżeństwu "yuppies", żyjącemu prawie jak w brazylijsko-meksykańsko-wenezuelskim serialu, któremu do pełni szczęścia brakuje tylko basenu z fontanną, rodzi się córeczka obciążona jedną z cięższych postaci syndromu Downa.
I od tego momentu całą tak pięknie się zapowiadającą stagnację z jej całym "hausbiznesplanem", z rautami i balami bierze szlag.
Kończy się nowelowe story i zaczyna & I tu właśnie Terakowska oszczędza nam ckliwego sentymentalizmu i epatowania łzawym melodramatem z elementami trudu wychowania takiego dziecka.. Wiadomo wychowanie takiego dziecka zawsze jest trudne i pełne wyrzeczeń. A szukanie genetycznych obciążeń (Adam), grożenie rozwodem czy innymi podjętymi pod wpływem chwili konsekwencjami też gówno warte. Po prostu życie jest życiem. Finto da capo.
Ta skądinąd trzeźwa w swoich ocenach realistka, autorka świetnych reportaży z przełomu lat siedemdziesiątych "Próba generalna" i wnikliwą felietonistką magazynu "Elle" "Dobry adres to człowiek", nie idąca na żadne kompromisy, sięga w "Poczwarce", tak jak w powieściach wcześniejszych po tzw. realizm poetycki, a dokładniej baśniowy (stąd wpisanie jej za utwór "Córka czarownic" na Światową Listę Hansa Chrystiana Andersena). I właśnie wprowadzenie przez autorkę drugiego wątku fabularnego, czyli świata Myszki powiązanego z wątkiem Mojżeszowej Księgi Genesis stanowi główne clou "Poczwarki".
To nie jest tylko zamknięty, wewnętrzny świat Myszki, to nie jest tylko próba odczytania jej wewnętrznego świata, w którym wg Adama tańczy Mahlera. To jest świat podobieństw i paralelizmów, procesów twórczych mających odniesienie w pozornie odbiegających od niego rzeczywistości.
Adam, Ewa, lalka Barbie, Ken a nawet wąż to nie tylko postacie z nierzeczywistego dla nas świata Myszki. To postacie znane nam i realne. Nawet Stwórca jest uczłowieczony. Tylko czy naprawdę trzeba być Myszką, aby to wszystko dostrzec?
Czyż babcia rzeczywistego Jasia, ojca Myszki i męża Ewy nie uczyniła go Adamem transponując na niego miłość do zmarłego Adasia?
Czyż naprawdę trzeba drzewa pamięci, tam przed szpitalem i jabłoni na skraju trawnika, aby poznać tajemnicę miłości, która nie zna ani odrzucenia, ani inności. I dlaczego mamy wszyscy w końcu tańczyć w ogrodzie z aniołkami kalekami, które mamy "zatrzymały w pół drogi"? I dlaczego w końcu to wąż ma nas uświadamiać, że jesteśmy kochani?
Przeczytałem "Poczwarkę" prawie trzykrotnie i nie znalazłem na moje pytania odpowiedzi. A nie chciałbym jednak zaliczać "Poczwarki" Doroty Terakowskiej do czytadeł nawet tych klasy A i tych bestsellerowych. "Poczwarka" jest książką o wielu bogatych znaczeniach i równie wielu bogatych pułapkach. Mimo wszystko, bo są i w książce także pewne niedociągnięcia i mankamenty, zachęcam do przeczytania "Poczwarki" Warto od czasu zastanowić się nad pewnymi wartościami.
Uczestnik DKK przy M-PBP w Zgierzu