DKK dla dorosłych (spotk. 18)
- Szczegóły
- Kategoria: Relacje DKK przy MBP w Pabianicach FB 2 - Dorośli
- Utworzono: czwartek, 17, luty 2011 12:39
- Katarzyna Kuchler
Dnia 24 listopada br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się osiemnaste, a zarazem ostatnie w tym roku, spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym miałyśmy przyjemność gościć 19 osób. Rozmawialiśmy o książce Roberta Kaplowa „Kto zabija najsławniejszych amerykańskich pisarzy?”, która wywołała dość burzliwą klubową dyskusję, w znacznej mierze spowodowaną faktem, że znakomitej większości naszych klubowiczów zdecydowanie nie przypadła do gustu. Czym można by to wytłumaczyć? Wydaje mi się, że ten, jak go reklamuje wydawnictwo, „kryminał literacki”, w założeniu autora miał być książką tak bardzo amerykańską, że niestety udało się to aż „za dobrze”. Jeśli kogoś dziwi takie sformułowanie, to może zechce je sobie porównać, np. z filmem Baza Luhrmanna „Romeo i Julia”, z Leonardo di Caprio, który także jest BARDZO amerykański i w dodatku tak dalece odbiega od pierwowzoru literackiego, że gdyby Shakespear'e miał możliwość go obejrzeć, to za skarby świata nie uwierzyłby iż jest to ekranizacja jego utworu. Myślę, że takie zestawienie powinno, choć w części wyjaśnić dlaczego kryminał Kaplowa został raczej mało przychylnie odebrany przez naszych klubowiczów. Bo może i jest nowatorskim ujęciem tematu morderstw dokonywanych na osobach, znanych chyba wszystkim czytelnikom, pisarzy amerykańskich, ale przede wszystkim jest to jednak ciężkostrawna farsa, kreślona grubą krechą groteska, wzbudzająca raczej niechęć niż choćby cień sympatii, czy to do któregokolwiek z bohaterów czy, w konsekwencji lektury, do osoby autora. Zdaniem naszych klubowych gości, Robert Kaplow przedobrzył i jego książka przypomina przez to, przeładowany mnóstwem niepasującego do siebie wzajemnie jedzenia, talerz. Mówiąc nieco bardziej obrazowo, to tak, jak gdyby na taki talerz nałożyć jednocześnie : bigos, lody, śledzie w śmietanie, sałatkę owocową, tatara z cebulą, tort, wymieszać ze sobą i polać to wszystko słodkim sokiem i zasmażką. No i jak, pyszne? Można to zjeść bez łomotania żołądka o zęby? Po mojemu, nie. Oczywiście zdanie innych czytelników, może być diametralnie różne, ale na spotkaniu klubu niemal wszystkie obecne na nim osoby podzieliły je w 100%.
Poza tą niestrawnością, na domiar złego, w trakcie lektury czytelnik czuje się bez mała tak, jakby czytał książkę telefoniczną. Bohaterów ci tam dostatek, a nawet zdecydowany przesyt. Wygląda to trochę tak, jakby autor nie był pewien, czy wydadzą mu jeszcze jakąś książkę, więc wszystkie osoby, które miał zamiar uczynić bohaterami innych swoich dzieł, dla pewności, że się nie zmarnują, upchnął w ten tytuł. Wyszedł, więc kolejny przesyt, a przecież wiemy, że lepiej mniej niż za dużo (może za wyjątkiem pieniędzy). Tak też właśnie klubową lekturę odebrali nasi goście. Poza tymi wrażeniami, które opisałam, doszli do wniosku, że autor sam nie wie, co chciał swoja książką przekazać, ale jakieś próby porozumienia z odbiorcą podjął, m. in. nawiązując lekko do klasyki i wplatając w intrygę swojej powieści motyw „Wyspy doktora Moreau” George'a Wellsa. Wyszło średnio i zdaniem naszych klubowiczów ani nowatorsko ani książce Kaplowa „na zdrowie”, choć kilkoro naszych gości nie było aż tak krytycznie nastawionych i próbowało tego kryminalnego utworu bronić. Te głosy, jakkolwiek w zdecydowanej mniejszości, przydały naszej dyskusji ognia i koloru, więc atmosfera była dość wulkaniczna, choć do erupcji nie doszło. Chyba po części dlatego, że klubowicze uznali iż nie warto o ten akurat tytuł „kopii kruszyć”. Ogólnie zaś uznano, ze nie wart był nawet i tego, by w ogóle po niego sięgnąć. I tym stwierdzeniem zakończyliśmy dyskusję nad książką Roberta Kaplowa.
Po czym wycałowaliśmy się, życząc sobie najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia i wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku, a ponieważ grudniowe święta, to Mikołaj i prezenty, więc dostali je i nasi klubowicze. Może nie były wściekle rewelacyjne, ale wyglądało na to, że nasi goście byli z nich naprawdę bardzo zadowoleni. Każdy z nich bowiem otrzymał CD z nagranymi zdjęciami ze wszystkich klubowych spotkań, od początku istnienia DKK „dla dużych ludzi” oraz ze spotkań z autorami, których mieliśmy zaszczyt i przyjemność gościć w bibliotece, w tym
i ubiegłym roku, jako prezenty dla klubowiczów z DKK.
Było, więc naprawdę miło, a wszyscy dobrze się czuli, na tym kończącym drugi rok działalności DKK dla dorosłych, spotkaniu naszego klubu.
Następne spotkanie umówiliśmy sobie 26 stycznia, już 2011 roku, jak zwykle o godz. 17.00, a porozmawiamy wtedy o książce - finalistce wielu nagród w dziedzinie literatury, m. in. Nagrody Literackiej NIKE 2008 r. autorstwa p. Małgorzaty Szejnert „Czarny ogród”. Mam tylko nadzieję, że może spotka się ona z cieplejszym przyjęciem ze strony naszych klubowiczów.