"Góra śpiących węży" Hanny Kowalewskiej i "Proszę bardzo" Andy Rottenberg
- Szczegóły
- Kategoria: Relacje DKK przy MBP w Pabianicach
- Utworzono: czwartek, 10, maj 2012 14:57
- Dorota Dorawa
Spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, które odbyło się 9 maja poświęcone zostało dwóm tytułom i ich autorkom. Były to "Góra śpiących węży" Hanny Kowalewskiej i "Proszę bardzo" Andy Rottenberg. Na spotkanie przybyły cztery panie – stałe bywalczynie Klubu. Z racji omawiania dwóch powieści dyskusja przybierała momentami charakter komparatystyczny.
Pierwsza z powieści ("Góra śpiących węży" H. Kowalewskiej) to kontynuacja bestselleru "Tego lata w Zawrociu". Akcja książki rozpoczyna się, gdy bohaterka, Matylda, wraca z pełnego letniego blasku majątku zmarłej babki do Warszawy by zmagać się z rodzinnymi tajemnicami
i rozwikłać zagadkę swojej przeszłości. W pamiętnikarskiej formie H. Kowalewska zawarła uczucia i liczne refleksje głównej bohaterki. Wiele tu apostroficznych zwrotów kierowanych przez bohaterkę do swej babki, kobiety o silnym charakterze, która nawet po śmierci ingeruje w losy potomków. Panie z DKK odebrały powieść jako lekką, przyjemną i łatwą w czytaniu, a mimo
to niosącą z sobą wiele życiowej mądrości.
Druga z książek jest po części biografią, po części pamiętnikiem. Jej gatunek jest trudny
do zdefiniowania, co daje wrażenie pewnego nieuporządkowania i synkretyzmu. Autorka odtwarza, a może nawet buduje historię swej, wielokulturowej rodziny w oparciu o pozostawione przez zmarłą matkę fotografie i własne wspomnienia. Jest to tekst bardzo osobisty, wręcz oczyszczający
i terapeutyczny. Z dużym uznaniem klubowiczek spotkała się osoba samej Andy Rottenberg - krytyka i historyka sztuki, kuratora licznych wystaw, dyrektora warszawskiej Zachęty oraz matki dążącego ku samozagładzie dziecka. Od tego właśnie problemu, a także by odpocząć od ciągłego stresu i pracy, Rottenberg uciekała w świat wspominek śladami swych przodków. Powieść dobitnie uzmysławia, że osoby rozpoznawalne i zajmujące publiczne stanowiska również przeżywają prywatne tragedie i popełniają błędy, a ich porażki stają się pożywką dla mediów. Autorka obnaża też bezradność i opieszałość polskiego wymiaru sprawiedliwości, któremu odnalezienie jej syna zajęło ponad dziesięć lat. Czytelniczki oceniły tę książkę jako ambitną, odważną i świetnie napisaną z językowego punktu widzenia.
Obie pozycje spotkały się z dużym zainteresowaniem pań. Ciekawe było spostrzeżenie czytelniczek odnośnie bohaterek powieści, których losy i postawy życiowe, tak diametralnie różne, sprowadzić można do wspólnego mianownika, czyli problemu nieznajomości i poszukiwań własnych korzeni oraz tożsamości.
Dorota Michel