Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

DKK dla dorosłych (spotk. 36)

 

Dnia 28 listopada br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się 36 spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym „odliczyła się” rekordowa, jak do tej pory, liczba klubowiczów. Biblioteka nasza gościła, bowiem na ostatnim, w tym roku, klubowym spotkaniu aż dwadzieścia trzy osoby i gdyby nie to, że część z nich spóźniła się, a część, niestety, musiała wcześniej wyjść, to wprawdzie może i nie trzeba by lecieć i pożyczać krzeseł od sąsiadów, ale spotkanie DKK musiałoby się chyba odbyć na świeżym (choć to określenie, w odniesieniu do naszego miasta, jest mocno przesadzone) powietrzu (dobrze chociaż, że było tego dnia wyjątkowo, jak na tę porę roku, ciepło), z uwagi na rozmiary naszej czytelni, która choć naprawdę elastyczna, jest raczej przytulna i wielkością zdecydowanie nie przypomina hangaru na samoloty. Ale nic to, grunt że mimo ciasnoty, wszyscy, naprawdę wszyscy, nasi klubowicze, obecni na listopadowym „zlocie” DKK dobrze się bawili (co zresztą nawet widać na zdjęciach).

Być może fakt, że przez ten czas, od kiedy klub istnieje, zdążyli się wzajemnie naprawdę nieźle poznać, a co ważniejsze polubić, i chyba całkiem dobrze się czują w swoim towarzystwie, sprawił, że mimo dość dużego zaludnienia na listopadowym spotkaniu „książkowego klubu” nikt nie narzekał na mało komfortowe warunki. Mało tego, żartowali, opowiadali o tym, co im się przytrafiło w ciągu miesiąca, który minął od poprzedniego spotkania ich DKK, po to by, jak to ujęli „koleżanki i kolega mogli być na bieżąco zorientowani, co się człowiekowi przytrafiło w życiu, bo fajnie, jak można się z nimi podzielić radością. A czasem i smutkiem. Ale jak się porozmawia na klubie, nawet o kłopotach, to zawsze trochę ulży i od razu jest weselej”.

Oczywiście nie poświęciliśmy całego klubu na omawianie prywatnych spraw, co to, to nie. To nie o naszych klubowiczach, za czasów napoleońskich, jeden z samozwańczych polityków polskich wydumał powiedzenie - „Stale prywata – Rzeczpospolito, giń!”. Nasi klubowicze są na takie niefrasobliwe i, bądź, co bądź, lekceważące podejście do sprawy zbyt profesjonalni - „Co boskie – Bogu, a co cesarskie, to cesarzowi”, więc i rozmowie o klubowej lekturze poświęciliśmy „trochę” czasu.

Tym razem omawialiśmy powieść Harlana Cobena - „Obiecaj mi”, która podzieliła naszych klubowiczów na dwa obozy. W jednym zgromadzili się zwolennicy tegoż tytułu, drugi zgrupował, może nie tyle zajadłych przeciwników, co sceptycznie do pomysłu Cobena nastawionych adwesarzy. Ci ostatni rzeczowo udowadniali, grupie stojącej po drugiej stronie barykady literackiego sporu, że autor - po pierwsze nie zaproponował czytelnikom nic nowatorskiego, po drugie, to o czym pisze przypomina powieść niemal science – fiction (i to koniecznie, wedle opinii naszych klubowych gości, z gruntu amerykańskiego), a nie thiller psychologiczny, jak sugeruje nota na okładce, a w dodatku postaci bohaterów są tak kiepsko, wręcz infantylnie, skonstruowane, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby autor potraktował go, już nawet nie z przymrużeniem oka, ale zgoła, jak środek od kapusty.

Jako, że nasi klubowicze, to jednak, jakby nie patrzeć, wyrobieni czytelnicy, więc oczekują od książek wyższego poziomu i dlatego niech nikogo nie dziwi taka opinia o książce Cobena. Co nie przeszkadza, że drugi klubowy obóz postawił zdecydowaną kontrę, tak ostrej krytyce, motywując swoje, z kolei nader przychylne zdanie nt. tej powieści, tym że „choć nie jest to literatura wysokiego lotu, dobrze się tę książkę czyta, jako lekki przerywnik dla poważniejszych pozycji”. Poza tym stwierdzili, że im „podobały się perypetie, wymyślone przez autora dla bohaterów”. Mało tego, nawet całkiem pokaźną dawkę sympatii, u tej części klubowych gości, tzn. pozytywnie do książki Cobena nastawionych, owi bohaterowie wzbudzili.

Mnie osobiście cieszyło to, że dzięki tym kompletnie różnym opiniom, dyskusja nt. „Obiecaj mi” była tak bardzo żywiołowa i gorąca, a przy tym dowcipna i lekka, że naprawdę czas klubowego spotkania zleciał nam błyskawicznie i, co chyba ważniejsze, przyjemnie.

Najfajniejsze zaś było to, że nikt się na nim nie nudził, ani nie próbował udawać Śpiącej Królewny. A to już naprawdę ogromny sukces. Natomiast osoby, które, jak już wspominałam, musiały, z rozmaitych powodów, wcześniej nas opuścić, wyglądały na autentycznie z tego niezadowolone, bo jak mówiły, wolałyby „zostać na spotkaniu do końca, pośmiać się i porozmawiać”, tak wg nich było miło i wesoło na tej listopadowej „zbiórce” DKK.

Ponieważ nie pozwolono nam przedłużać klubowych spotkań na czas po zamknięciu biblioteki, pozostali klubowicze także mówili o, wg nich, „zbyt krótkim czasie trwania DKK i niedosycie nagadania się na zapas aż do następnego spotkania w klubowym gronie”. Ponieważ na to nie mam wpływu, mogę tylko mieć nadzieję, że stęsknieni przyjdą na następny „zlot”, który umówiliśmy sobie na 30 stycznia 2013 r. i omawiając na nim dwie klubowe lektury (a co, niech się „nie lenią” przez te dwa miesiące) – Andrzeja Barta „Fabrykę muchołapek” i Paola Giordano „Samotność liczb pierwszych” będą się bawili, jak na tym listopadowym i równie miło spędzą czas w, jak to określili, „kręgu przemiłych ludzi”.

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi