Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

DKK dla dorosłych (spotk. 14)

Dnia 19 maja br. w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pabianicach odbyło się czternaste spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, w którym udział wzięła największa, jak do tej pory, liczba klubowiczów. Trafiliśmy bowiem „oczko”, czyli 21 gości – 18 pań i, ku naszej wielkiej radości, 3 panów (i to nie „w łódce”, a w czytelni naszej placówki). Było nam ogromnie miło, że tak wiele osób zechciało poświęcić swój wolny czas, by spotkać się i porozmawiać nt. „zadanego” do przeczytania przed miesiącem „Lektora” Bernharda Schlinka. 
Prawdopodobnie po części ze względu na solidną frekwencję, opinie nt. książki niemieckiego pisarza były tak różne, że chyba nigdy jeszcze na naszych klubowych spotkaniach nie było, aż tak żywiołowej dyskusji. Nasi klubowicze spierali się ze sobą tak ogniście, próbując przekonać innych do swoich racji, że istniało duże prawdopodobieństwo iż Filia 2 „rozleci się” nam od nagromadzo - nych emocji. Niemniej, celem uspokojenia, spieszę donieść, że do rękoczynów nie doszło – nie ten poziom, zbyt dużo kultury i ogłady mają nasi goście na takie rozstrzyganie klubowych sporów, ale gorąco było. To ostatnie zresztą bardzo się przydało, bo maj w tym roku upałami nas nie roz - pieszcza i w czytelni naszej biblioteki, gdzie odbywają się klubowe „nasiadówki” zimno było jak licho, a w związku z temperaturą sporów nt. „Lektora”, zrobiło się tam od razu dużo cieplej. 
Co w książce Schlinka sprawiło, że klubowe spotkanie przebiegło nam ph. „10 w skali Beauforta” ?
Myślę, że po części zapewne fakt, iż majowy DKK miał charakter koedukacyjny - „rozmnożyli się” nam, po raz pierwszy odkąd klub istnieje, mężczyźni. Panie natychmiast „wykorzystały”okazję, by zaprezentować odmienne poglądy nt. klubowej lektury. Zupełnie inaczej bowiem wyglądały nasze spotkania w „babskim” gronie – było bardziej spokojnie i powściągliwie. Nie należy oczywiście sądzić, że wtedy bywało „równo, sztywno, z bukietem w ręku, pod watowanym parasoem”, ale w porównaniu z tym najświeższym spotkaniem, poprzednie, zwłaszcza te, na których były same panie, to było po prostu „kółko różańcowe”.
Szczerze mówiąc, mnie osobiście bardzo cieszy, że to nasze majowe spotkanie było właśnie takie – ciśnienie natychmiast się podniosło, więc o tym żeby klubowicze z nudów zasnęli i „osunęli się z hukiem na glebę”, mowy nie było, a przy okazji dowiedziałam się, jak różne sprawy, które np. mnie nie przyszły na myśl, „wynaleźli” nasi klubowi goście w książce Schlinka. I tak – większość pań uważała Hannę, bohaterkę powieści za osobę zimną, wyrachowaną i pozbawioną uczuć, która perfidnie uwiódłwszy młodego 15 – letniego chłopca, właściwie jeszcze dziecko, okaleczyła go tym sposobem na całe życie. Michael bowiem, tytułowy „lektor”, nigdy już nie zbudował trwałego związku z żadną kobietą, nie przetrwało jego małżeństwo, a co gorsza przy „okazji” skrzywdzona została córka z tegoż związku, bowiem po rozwodzie rodziców umieszczono ją w szkole z internatem, co mimo iż autor nie rozbudował tego wątku, pozwala czytelnikowi domyślać się, że i ona, wzorem ojca, szczęśliwa nie jest i nie będzie. Z tego wynika, że winę za taki właśnie stan rzeczy nasze „klubowiczki” przypisały pierwszej kobiecie w życiu Michaela, z niego samego czyniąc biedną, słabą ofiarę. Inne panie optowały raczej za rozłożeniem tej winy nieco bardziej równomiernie, na dwójkę głównych bohaterów „Lektora”. Natomiast nasi klubowi mężczyźni uważali iż chłopak niejako sam „wpadł” w ten interes, jak „śliwka w kompot”, bowiem to jego ciekawość ? fascynacja ? - przygnały do Hanny i to on do niej wracał, więc nie można całej winy za ten dziwny, niszczący w końcu ich oboje, związek przypisać tylko kobiecie.
Poza wszystkim jednak „Lektor” nie jest książką tylko i wyłącznie „o miłości” (nie szkodzi, że chorej i niezbyt normalnej), autor bowiem, być może celem usprawiedliwienia poczynań bohaterów, uczynił z Hanny byłą funkcjonariuszkę SS, aufzejerkę w obozie pracy dla kobiet, podczas II wojny światowej, przez którą (choć była „tylko” jedną z wielu winnych) w czasie bombardowania, w zamkniętym kościele spłonęło żywcem kilkaset więźniarek. Michael, już jako student prawa, uczestniczy w procesie, na którym Hanna występuje jako oskarżona za tamte czyny
(nie otworzyła drzwi kościoła, co pozwoliłoby ocalić zamknięte tam kobiety z obozu). On sam zresztą, choć jest już osobą dorosłą, nie potrafi sobie poradzić z własnymi uczuciami. Podchodzi do sprawy tak nieobiektywnie, jak było to do przewidzenia, chociaż nie próbuje bronić kobiety i ingerować w decyzję sądu. Właściwie mógłby to uczynić, ale wtedy musiałby zdradzić największy sekret Hanny, która całe życie ukrywa przed światem swój wstyd – nie potrafi czytać i pisać. Michael jest jedyną (żyjącą) osobą, która o tym wie (kiedy łączył ich, tak ważny dla niego związek,  
czytał jej książki, był jej „lektorem”), ale ponieważ wie także, iż Hanna woli poświęcić wszystko, dosłownie wszystko, by tajemnica nie ujrzała światła dziennego, więc milczy, a kobieta, którą kocha zostaje skazana na dożywocie.
Dalej jest już właściwie tylko gorzej, a koniec powieści, chociaż zaskoczył niektórych klubowiczów, jest raczej dość przewidywalny, tzn. żadnych euforycznych „żyli długo i szczęśliwie”, a tylko śmierć i ogromna pustka. Jedna z pań obecnych na klubowym spotkaniu posunęła się nawet do stwierdzenia, że w tej dramatycznej historii, Hanna uosabia... Adolfa Hitlera, który tak jak ona Michaela, „uwiódł” i skrzywdził naród niemiecki. Podobnie nawet, tj. samobójstwem, zakończyło się życie, tak Hanny, jak i przywódcy Trzeciej Rzeszy.
Była to wprawdzie jednostkowa opinia, ale poprowadzona na tyle logicznym wywodem, że w sumie zgodziły się z nią, przynajmniej niektóre osoby, obecne na naszym spotkaniu DKK „dla dużych”.
Podsumowując, więc – maj okazał się dla naszego klubu całkiem fartowny, a dobór lektury trafiony. Żywiąc nadzieję, że może w dalszym ciągu tenże fart będzie nam sprzyjał, na następne spotkanie umówiliśmy się 23 czerwca br., jak zwykle o g. 17.00, kiedy to porozmawiamy o książce p. Hanny Kowalewskiej - „Tego lata w Zawrociu”.
Bardzo chciałabym, by nasi przemili goście nie zniechęcili się do klubowych spotkań i na ostatnie przed wakacjami, przybyli równie licznie, jak na to majowe.

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi