Eli,Eli Wojciecha Tochmana z fotografiami Grzegorza Wełnickiego, czyli o porzucaniu utartych szlaków
- Szczegóły
- Kategoria: Relacje DKK przy MBP Łódź-Bałuty FB 21
- Utworzono: piątek, 16, czerwiec 2017 14:27
- Czesława Muchowiecka
Spotkaliśmy się z zadziwiającą książką, która przenosi nas na Filipiny. Ale nie jest ona fotoreportażem zadowalającym gusty turystów pragnących wypocząć na “zapierających dech w piersiach plażach”, doświadczyć “piękna przyrody”, “serdeczności ludzi” i zachwycić się “kolorytem mniejszości etnicznych”. Nie są to Filipiny z przewodnika turystycznego czy folderu biura podróży. Jest to bolesna dla Europejczyka opowieść o współczesnej Manili. O jej slamsach i cmentarzach zamieszkałych przez biedotę, wyrzutki ludzkie.
Wyprawa Wojciecha Tochmana i Grzegorza Wełnickiego opowiada o współczesności, ale odsłania też historię. Jakże obłudne wydają się rozdziały ze szkolnego podręcznika historii zatytułowane dumnie “Wielkie odkrycia geograficzne”, gdy patrzymy na bohaterów tych wydarzeń oczyma tubylców. Bo konkwistadorzy finansowani przez koronowane głowy to:
“Iberyjskie męty, bandyci i nieroby tutaj (na Filipinach) przepoczwarzyli się w panów. Palili, rabowali, torturowali, gwałcili i chrzcili. Zmuszali ludzi do niewolniczej pracy.”
Dzisiejsza nędza Filipińczyków to kolonialna spuścizna.
Język dosadny, bohaterowie bez makijażu i tylko tacy, którzy zgodzili się opowiedzieć swoje życiowe historie.
Klubowicze byli wstrząśnięci, trochę oburzeni, ale docenili piękno książki, mimo że ujawnia szkaradę, upodlenie, okaleczenie i brak nadziei.
Wysłuchali także wypowiedzi Wojciecha Tochmana i fotografika Grzegorza Wełnickiego o pracy nad reportażem i związanych z tym moralnych dylematach