Recenzje czytelników klubów DKK
Jan Guillou Niebieska Gwiazda
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 21, grudzień 2017 12:22
- Pacho Zbigniew
Jan Guillou
Niebieska Gwiazda
Zawsze twierdzę, że nie jestem typem fana ani wielbiciela – nie potrafię bezkrytycznie podchodzić do żadnych utworów tylko dlatego, że wcześniej spodobały mi się inne dzieła tego samego autora ani tym bardziej dlatego, że inni uznali go za geniusza. Mam jednak swoich ulubionych pisarzy, którzy dotąd mnie nie zawiedli, a jednym z nich jest Jan Guillou. Wielce się więc ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, iż w Polsce wydano kolejną, piąta już powieść z cyklu Złoty Wiek, monumentalnej sagi o XX-to wiecznej norweskiej rodzinie, która z biedoty wybiła się na wyżyny. Tych, którzy nie czytali poprzednich tomów tej fascynującej serii wydawniczej, zdecydowanie odsyłam do recenzji Braci z Vestland, którzy cykl otwierają i oczywiście do lektury samej książki. Tym, którzy już połknęli cztery odsłony tej pięknej i mądrej opowieści nie będę zdradzał fabuły Niebieskiej i nadmienię tylko, iż tym razem głównymi personami staną się kobiety, a my będziemy śledzić, co porabiały w czasie wojny, od 1941 do 45 roku.
Jak zwykle Guillou wciąga czytelnika w fascynującą, ale tym razem i sensacyjną, historię. Ruch oporu w Norwegii, dylematy neutralnych Szwedów, działania niemieckich i brytyjskich, no i oczywiście szwedzkich, służ wywiadowczych na terenie Skandynawii, jednym słowem tematy raczej nam nieznane i w dodatku ukazane z perspektywy całkowicie nam obcej, bo szwedzko-norweskiej. Bardzo interesujące jest też śmiałe sięgnięcie do tematu chyba całkowicie nieobecnego nie tylko w polskiej literaturze, ale i naszej społecznej świadomości historycznej – do problemu stosunków damsko-męskich w partyzantce i wywiadzie. Jako bardzo wartościowe oceniam przybliżenie dziejów oddziału Syren Teddy’ego czyli Klubu Sekretarek i związanych z tym dylematów, jak choćby problemu relatywizacji moralnej (i prawnej) aborcji.
W książce znajdziemy wiele ciekawostek, jak na przykład porównanie dwóch koncepcji spojrzenia na represje wobec ludności cywilnej – brytyjsko-polską i drugą, którą nazwałbym czechosłowacką, choć takie sformułowanie w powieści nie występuje. Jedna mówi, że represje wśród ludności po udanym zamachu na okupanta są tym lepsze, im rozleglejsze i okrutniejsze, gdyż konsolidują naród przeciw najeźdźcy, a druga, że świadome prowokowanie dodatkowych strat wśród ludności, jeśli można ich uniknąć, jest niedopuszczalne.
Jak zwykle Guillou perfekcyjnie wyłapuje specyfikę narodową różnych nacji, co widać choćby w celnym oddaniu siły języka niemieckiego w kontaktach z Niemcami, co jest wręcz przeciwieństwem choćby naszego stosunku do rodzimego języka.
W Niebieskiej Gwieździe znajdziemy też wiele innych perełek, jak choćby dygresje na tematy literackie ze sformułowaniem, które momentalnie podbiło me serce - ego modernistycznego literackiego onanisty.
Do powieści dołączone jest posłowie autora rzucające światło na jego podejście do materiałów źródłowych i przyznam, że popieram tę metodę w całej rozciągłości.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie dwie sprawy. Pierwsza - mój ulubiony pisarz tym razem nie ustrzegł się powielania fałszywych stereotypów o SS. Druga - praca wydawnicza.
Książki Guillou miały już w Polsce kilku wydawców i tłumaczy. Pierwsza była seria o Hammiltonie, szwedzkim bardzo realitycznym Jamesie Bondzie, wydana przez Czytelnika i almapress w tłumaczeniu Haliny Thylwe. To był perfekcyjny przykład ukazujący, że można wydać książki nie tylko bez błędów, ale ze stylem, który pozwoli rozsmakować się w autorze. Podobnie było z powieścią Zło w tłumaczeniu Anny Marciniakówny wydanym przez W.A.B. Niestety, prześwietny cykl Krzyżowcy nie miał już tyle szczęścia. O ile tłumacze Marian Leon Kalinowski i Janusz Korek pod względem stylistycznym stanęli na wysokości zadania, można nawet powiedzieć, że sięgnęli doskonałości, to spora liczba drobnych błędów nie pozwala ocenić pracy wydawnictwa Videograf II pozytywnie. A co ze Złotym wiekiem? Najpierw tłumaczyli wspólnie Anna Krochmal i Robert Kędzierski, potem dwa razy Kędzierski, a potem znów Krochmal i Kędzierski. Styl, zwłaszcza w pierwszej części, miejscami nie był tak klarowny, jak w innych powieściach Guillou, a i wydawnictwo Sonia Draga nie zadbało o to, by wyeliminować wszystkie błędy oraz błędziki. Mimo tego cykl był tak wciągający, tak oryginalny, że poleciłem go w moim Dyskusyjnym Klubie Książki, gdzie wzbudził zachwyt i uznanie. A teraz nagle, przy Niebieskiej Gwieździe, mamy nowego tłumacza - Macieja Muszalskiego. I sam nie wiem, czy to autor, którego rysem charakterystycznym była dbałość o szczegóły i czytelność przekazu, nagle się pogorszył, czy tłumacz nie sprostał. Chwilami, zwłaszcza na początku, jakaś taka nieokreślona mętność całkiem zakłócała mi lekturę. Zdarzyły się też ewidentne potknięcia. Wydawnictwo nawet się postarało i wpadki są naprawdę sporadyczne, ale dziwią mnie te manewry z tłumaczami. Marzę, by znów poczytać Guillou takiego, jak za pośrednictwem Haliny Thylwe. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo pewnych mankamentów, Niebieska Gwiazda jest książką z wielu względów jak najbardziej godną polecenia; trafia na moją osobistą półkę, na której naprawdę nie ma zbyt wielu książek, gdyż zatrzymuję tylko te, które mogą mnie skusić na ponowną lekturę
Radosław Magiera
DKK Rawa Mazowiecka
woj. łódzkie