Recenzje czytelników klubów DKK
Anna German o sobie
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 26, listopad 2015 12:29
- Monika Wajman
Mariola Pryzwan, z wykształcenia polonistka, z zawodu bibliotekarka, z zamiłowania biografistka, od lat zafascynowana jest Anną German. W 2012 roku minęła trzydziesta rocznica śmierci piosenkarki i z tej okazji autorka wydała w postaci książki wypowiedzi Anny German rozproszone w audycjach radiowych, prasie polskiej, radzieckiej, włoskiej, w prywatnych listach. Jest to tym cenniejsze, że nie lubiła mówić o sobie. Znaczna część materiałów pochodzi z archiwum męża piosenkarki, Zbigniewa Tucholskiego. Jerzy Waldorff powiedział kiedyś: „ cenię Annę German za liryzm tkwiący w samej materii jej głosu jasnego, chłodnego i słodkiego zarazem, a prowadzonego z dźwięku na dźwięk uchem tak czujnym, jak bywa u doskonałych skrzypków”. Niewątpliwie Anna German to fenomen, który rzadko się zdarza. Głos ustawiony z natury, o niepowtarzalnej barwie, który zachwycał słuchaczy na całym świecie. Z wywiadów prasowych, radiowych i z prywatnych listów dowiadujemy się co Anna German sama myślała na temat swojego śpiewania, występów przed publicznością, pracy i życia rodzinnego. Dzięki temu, że Pryzwan oddała narrację artystce w stu procentach, otwierając książkę „słyszy” się Annę German. Dodatkowym atutem jest duża ilość dokumentów i zdjęć, z których patrzy piękna, zgrabna kobieta. Sama miała kompleks, martwiła się, że jest za wysoka. A i z jej wypowiedzi wyłania się piękny człowiek. Zadziwia jej skromność i pokora. Przecież była gwiazdą, jeździła po świecie, mogła być zatem wyniosła i zarozumiała. Tymczasem z wielkim szacunkiem podchodziła do śpiewania i do publiczności. Nie czuła się uprawniona, by nazywać siebie kompozytorką, by profesjonalnie wypowiadać się na temat muzyki, bo studia skończyła w innym kierunku, a śpiewanie po prostu czuła. Dobrze czuła się w polskiej piosence lirycznej i w rosyjskim romansie, w ludowej melodii neapolitańskiej i w arii Scarlattiego. Pięknie mówi na temat swoich piosenek: „...uważam, że dobry utwór nie wymaga szminki i oprawy piór, schodów czy koturnów. Najważniejsza jest piosenka, a nie to, w co ją „opakowano”. Śpiewając mam słuchaczy o czymś przekonać, zawiadomić. Jeśli treść jest błaha – z reguły odrzucam piosenkę.”
Zadziwia jej zdanie na temat festiwali. Uważa je za zło konieczne, ale rozumie ich znaczenie, bo można się wybić i zostać zauważonym przez krytyków. Z zebranych przez Mariolę Pryzwan materiałów dowiadujemy się co Anna German myślała na temat śpiewania, aktorstwa, życia artystycznego, współpracy z muzykami, życia rodzinnego, macierzyństwa, o jej zainteresowaniach, pasjach, marzeniach. Co wzruszające cały czas podkreślała swoją miłość do Polski, uważała ją za swoją pierwszą ojczyznę. Gdy była we Włoszech, to mimo że jest tam znacznie ładniej i cieplej, tęskniła do swojego kraju. Poruszająca jest jej filozofia życiowa, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych czasów: „ważne jest nie tylko zarabianie pieniędzy i życie z dnia na dzień. To, co robimy, powinno nam sprawiać radość”. „Człowiek nie powinien robić w życiu nic wbrew sobie, wbrew swoim przekonaniom, wbrew własnemu charakterowi. Nic, co by później miał wspominać z niechęcią”. Aż żal, że dziś nie mamy już takich piosenkarek, tak zdolnych, wartościowych, a jednocześnie tak skromnych.