Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Recenzje czytelników klubów DKK

Recenzja: Jonasson, Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

Są podróże i podróże. Te bardziej spontaniczne w poszukiwaniu nowych wrażeń, i te z większą premedytacją - zamierzone jako doświadczenie kulturowe. Są także podróże będące aktem ucieczki od narzuconej z zewnątrz presji, dyscypliny, jednolitości, zależności od instytucji czy bezpośrednich przełożonych. Jonasson zadbał starannie, by magię podróży w powieści Stulatek który wyskoczył przez okno i zniknął  osadzić w kręgu wszystkich tych trzech objawień.

                Powieść opiera się na burzliwych wydarzeniach stuletniego staruszka, Allana Karlssona, w których bierze udział wraz z całym zastępem arcybarwnych i niepospolitych osobowości. Historia Karlssona wyglądała mniej więcej w ten sposób: stuletni staruszek ucieka w setną rocznicę urodzin w  2005 r. z domu spokojnej starości przez okno, tuż przed rozpoczęciem ceremonii związanej z jej uczczeniem. Szaleństwo staruszka jest aktem wyzwolenia się z „objęć” upiornej siostry Alice. Jej  obsesja na punkcie dyscypliny i porządku pożera w jego duszy wszystko – miraż szczęścia, wolności i przyjemności życia. Ucieczka  jest dla niego obłąkańczym orężem – synonimem walki z kryjącą się bezradnością i bezsiłą wobec własnego losu. Jeśli się maniacko powtarza, że w starości bywa najboleśniejsza zatrata siebie, zwiotczenie wewnętrznej wizji, odpływ duchowej energii, to w przypadku naszego bohatera  pogląd ten okazuje się obezwładniająco chybiony. Ucieczka z „uporządkowanego świata” sprawia, że narrator nadaje Allanowi przydomek „cholerny łobuz”, jednakże jakby w akcie lojalności i solidarności z nim dodaje natychmiast „do diabła, wie co robi”. Pierwszym spektakularnym wydarzeniem w jego nietypowej i prowokacyjnej wędrówce jest kradzież na dworcu walizki. I właśnie ów przypadkowy, aczkolwiek najosobliwszy epizod wywołuje lawinowo łańcuch dalszych wydarzeń. Jak się później okazało, w walizce znajdowało się pięćdziesiąt milionów dolarów. Wystarczający to bodziec, by dalsze wydarzenia nabrały rozpędu, acz nie pozbawionego kryminalnej predylekcji.

Z życiem pełnym imponujących przygód, przekraczających granicę codziennej rzeczywistości, (liminalność – przekraczanie granicy między normalnością a szeleństwem) utożsamiał się Allan już dużo wcześniej, zanim trafił do domu opieki.  Opisując związane z nimi historie Jonasson odsłania wrażliwość Allana, wystawianą częstokroć na wzbudzającą grozę konfrontację z demonicznym duchem władców tego świata, których spotykał w czasie podróży. W spotkaniach z generałem Franco, prezydentem Trumanem, Stalinem, generałem de Gaulle’m, Mao Zedongiem, premierem Szwecji Erlanderem i in. Allan nie czuł wewnętrznej niepewności, słabości, stanu dezorientacji. Nade wszystko czuł, że niezbędnym staje się wypracowanie nowego nastawienia wobec upokarzającego bólu niemocy w realizacji swojego własnego losu. By dokonać aktu samodzielnego działania, ratowania własnego ego, Allan nie daje się wciągnąć w Chinach w wyniszczającą konfrontację między Czang-Kaj-szekiem a Mao Zedongiem. Podobną postawę zajmuje w obliczu wszechogarniającej potęgi innych „nawiedzonych” władców. Stalina nie omieszkał nazwać „psem, szczurem”, z obsesją drwiny dodając: „może wziąłbyś i zgolił te wąsy?” Przed  Mao Zedongiem wyznaje, że „komunizmu ma po dziurki w nosie” (293).

Po tej krótkiej, nieco sensacyjnej refleksji nad  w y j ą t k o w o ś c i ą  przygód Allana, zwróćmy uwagę na zasadniczy wątek powieściowy. Zacznijmy od tego, że wszyscy władcy tego świata, niezależnie od szerokości geograficznej i wyznawanej opcji politycznej, zabiegali o względy Allana jako Wielkiego Wtajemniczonego w zakresie konstruowania bomby atomowej i umiejętności kontrolowania jej detonacji. Należy podkreślić, że jednocząca wszystkich władców polityczna narracja, że przeciwnika należy fizycznie unicestwiać jest dla Allana problemem. Wkraczając na to pole Allan próbuje przestrzegać pewnych zasad etycznej poprawności.  Jego moralny punkt widzenia staje się widoczny, kiedy w czasie wojny hiszpańskiej miał wysadzić w powietrze most. Opisując jego sferę człowieczeństwa narrator zauważa: „Allan nie widział sensu w zabijaniu ludzi bez potrzeby, starał się, by ten most w momencie wybuchu był pusty.” Przeciwstawną postawę reprezentują jednak prezydent Truman, Mao Zedong, generał Franko, Stalin, Czang-Kai-szek, premier Szwecji Tag Erlander, Kim Ir Sen i in. odpowiedzialni za historię, dla których – co stało się znamieniem  XX w. - istnienie ludzkie należało do nieludzkiego świata i mogło być w zbrodniczym obłędzie unicestwione.(85)

Dla znalezienia dystansu i chłodnego spojrzenia na powieść na oczach czytelnika rodzi się szarpane niepokojem pytanie: gdzie istnieje granica między szaleństwem a normalnością? Dając upust różnym obsesjom przywódcy światowi próbują wchłonąć, wessać i obdarzyć honorami każdego, kto może być dla ich nikczemnych politycznych celów  przydatny, bądź, w przypadku buntu z tytułu wysoce moralnej postawy, unicestwić. Ich czyny usprawiedliwiać ma ich nieludzka autorytarna ideologia, która deklarując utopijne hasła sprawiedliwości społecznej i dobrobytu kreowała postawy ludzkie i przyciągała masy niezdolne do rozpoznania ich politycznej strategii. Kto nie był z nimi, kto myślał inaczej, był ze społeczeństwa wykluczany, uznawany za szaleńca (por.: Michel Foucault, Historia szaleństwa). Pobieżny, bezkrytyczny czytelnik może uznać bunt i eksplozję zachowań Allana Karlssona wobec światowych przywódców jako szalone, niepoprawne, nienormalne, albowiem rozszczelnia systemy polityczne, jakąkolwiek postać one mają. Osobiście wątpię w szaleństwo Allana. To intelektualna niedojrzałość pozwala wpisywać się bezkrytycznie w zasady funkcjonowania naszej rzeczywistości. Foucault powiedziałby: Allan Karlsson jest „normalny”, nie jest „szalony”. Jego intelektualna dojrzałość wyraża się w ironicznym dystansie do samego siebie i do świata, w wielkich porywach duszy. Rodzi się w nim potrzeba śmiechu. Nie jest to jednak śmiech człowieka pozbawionego głębszej refleksji, będącego jedynie integralną częścią okazałego zdrowia fizycznego.  To jest śmiech naznaczony łkaniem, dzięki któremu udaje się uniknąć rozpaczy, śmiech, który jest bodaj wyraźnym sygnałem protestu na pustyni martwej, społeczno-kulturowej i politycznej rzeczywistości, pozbawionej wszelkiej moralności. Warto zauważyć, że w ujmowaniu współczesnej rzeczywistości Jonasson sytuuje się w estetyce szwajcarskiego pisarza Friedricha Dürrenmatta, dla którego jedyną możliwą formą prezentacji naporu współczesnego świata jest tragikomedia. (Dla żyjącego obecnie w Szwajcarii Jonassona twórczość Dürrenmatta jest zapewne znana). Zarówno Jonasson jak i Dürrenmatt dobrze wiedzą, że <<potrzeba śmiechu>> jest wyrazem obrony przed brutalnym światem. Ona nie jest bezmyślnym chichotem samym dla siebie, sygnałem psyche pour la hec. Wcale też nie jest maską, za którą kryje się bezradność i niemoc, nie grzeszy jałowością. Śmiech Allana jest odwetem za poniesione klęski i cierpienia w wyniku <<brutalnej przemocy>> w życiu społeczno-politycznym. Tańcem Greka Zorby. Jednym z elementów codziennej rozmowy. Jest momentem zbawienia poprzez relatywizację wszystkiego – dyktatury, zniewolenia, nienawiści, bestializacji życia w XX w. (George Steiner), i nawet ustalonych przez tradycję sensów. Śmiech jest, jakby powiedział Foucault, domeną ludzi ‘normalnych’, kierujących się zdrowym rozsądkiem. Zatem w powieści roi się od scen przyjmujących kształt komizmu sytuacyjnego, językowego i charakterologicznego, które pozwalają osiągnąć płaszczyznę krytyczną, postrzegać niedoskonałość zarówno indywidualnego człowieka, jak i zbiorowości ludzkiej.

Powieść Jonassona przynosi więc złożoną i gruntownie przemyślaną koncepcję walki o wolność wewnętrzną człowieka. Jest dyskursem humanistycznym skierowanym na istotę relacji między jednostką a  społeczeństwem. Wyraża upór  przeczenia Ideologii i Polityce pozbawionej zdroworozsądkowej moralności. Nasycona komiczną, zabawową scenerią, która opowiada z humorem historie z życia wzięte, jest lekturą skłaniającą do pogłębionej czytelniczej refleksji, przemyśleń z pewnością wybiegających poza ramy zimnej, nieludzkiej Logiki jaką fundują nam władcy współczesnego świata. Przechodząc do ostatecznego pytania, jakie kieruje Jonasson do masowego czytelnika. Kto jest prawdziwym bohaterem? Nie jest nim zapewne posłuszny, grzeczny obywatel, ‘spełniacz’  obowiązków.  Bohatersko żyje tylko ten, kto swój „własny sens” przekuwa we własny los. Albowiem potrafi żyć odważnie własnym losem – powiedział Hermann Hesse. Allan Karlsson jest żywym objawieniem tej konkluzji. Przywołajmy jeszcze raz słowa narratora: Trzeba być „cholernym łobuzem”, który „do diabła, wie co robi”.

 

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi