Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Wino, Dionizos i teatr... czyli jak ciężko być aktorem

Łódź, dn. 28.03.2012 r.

Wino, Dionizos i teatr...

czyli jak ciężko być aktorem

Nasze ostatnie DKK było… nietypowe. Nie rozmawialiśmy o książkach, szczerze mówiąc żadnej nie przeczytałyśmy (znowu na linii frontu były same kobiety… od razu mówię, nie rozmawiałyśmy o chłopakach, makijażu, paznokciach czy fryzurach). Rozmawiałyśmy o sztuce. Dokładnie o teatrze. Nawet chwilami o matematyce – ale w tym temacie na mnie nie liczcie; należę do osób, które czasami nie wiedzą ile wynosi √4.

Czym jest teatr? Kto go zapoczątkował? Z czym się kojarzy? Jak to jest być prawdziwym aktorem? Czy potrzeba do tego talentu? A może wystarczy samo logiczne myślenie? Jak dużo wysiłku wkłada się w odzwierciedlanie uczuć? Czy duże znaczenie ma mimika twarzy…?

Wiele pytań i wiele odpowiedzi. Często niejednoznacznych. Bo jak wyjaśnić uczucia? Jednakże, ja postaram się na nie odpowiedzieć, wyciągając wnioski z naszej burzliwej dyskusji.

Na początku chciałabym wyjaśnić, skąd się wziął teatr. Otóż, w starożytnej Grecji co roku, pod koniec marca, obchodzono Wielkie Dionizje. Było to najważniejsze greckie święto, poświęcone bogu wina- Dionizosowi. Podczas  procesji występował chór męski, a na jego czele stał przewodnik, który wyznaczał rytm oraz melodię, a także kierował tańcem. Z czasem rola przewodnika zaczęła rosnąć i stał się pierwszym aktorem. Widowiska straciły wówczas swój religijny charakter i przekształciły się w przedstawienia teatralne. W teatrze greckim mogli występować TYLKO mężczyźni (dziś nazwalibyśmy to jawną dyskryminacją! Nie dość, że kobiety nie posiadały praw wyborczych, to na dodatek nie mogły grać w teatrze). Pod koniec VI w. p.n.e. podczas Wielkich Dionizjów zaczęto organizować  zawody dramatopisarzy. Każdy z autorów prezentował cztery dzieła- trzy tragedie i jedną komedię. Bohaterowie tragedii najczęściej znajdowali się w sytuacji bez wyjścia (pamiętacie „Antygonę” Sofoklesa? Każdy jej wybór, skazywał ją na porażkę).  Można byłoby tak pisać i pisać…

Ale ważniejsze jest to, z czym wam się kojarzy teatr? Na pierwszy ogień idzie aktor. Następnie: kurtyna, scena, dramatopisarz, groteska, budynek (np. Teatr Wielki), operetka, teatr muzyczny, opera, sztuka, scenariusz, didaskalia (mnie również skojarzyli się faceci w rajtuzach, jednak niewolno mi o tym wspominać J ). Ale wśród wielu, wielu skojarzeń zabrakło jednego. Bo czym jest teatr bez widowni? Jakie znaczenie ma aktor bez publiczności? Odpowiedź jest jedna: znikome. Aktor w teatrze pełni ważną rolę. Nie tylko wykonuje swoją pracę, ale również grą porywa publiczność (a uwierzcie, to jest baaaaardzo trudne zadanie – zaraz dowiecie się dlaczego).

Każda rzecz we wszechświecie ma swoje plusy i minusy. Kiedy plusy przeważają szalę,  możemy mówić o rzeczach dobrych, kiedy minusy – o złych. Więc jakie teatr ma słabe strony? Czy może jednak jest wyjątkiem od reguły? Nam było bardzo ciężko znaleźć chociaż jeden minus. Wśród beznadziejnie beznadziejnych odpowiedzi znalazły się takie jak: podwójnie siedzenia  - skąd się to wzięło, do dzisiaj nie wiem. W teatrze też nie wolno jeść. Dlaczego?- zapytacie, ale wyobraźcie sobie, jak wy byście się czuli, stojąc na scenie przed publicznością, będąc mega-zestresowanym, a ktoś przed wami wyjmie bułę z pasztetem i zacznie szeleścić torebką, papierkiem, folią...   To nie tylko przeszkadza, ale również powoduje uczucie głodu. Do minusów można zaliczyć również to, że w teatrze nie ma powtórek. Nic nie dzieje się tak samo. Nawet  przedstawienie o tym samym tytule, z tą samą obsadą za każdym razem jest inne. Ale czy to aby na pewno słaba strona?

Podczas dyskusji wyłoniłyśmy zdecydowanie więcej plusów. Będąc obserwatorem sztuki można jej niemal dotknąć. Jej obecność jest wręcz namacalna. Możemy podziwiać wszystkie cuda, które dzieją się wokół nas wieloma zmysłami. To zdecydowanie świetna rzecz dla osób, które nie mają bardzo rozbudowanej wyobraźni. Teatr jest dziedzictwem narodowym. Stanowi ważny ośrodek kultury i jest bardziej wartościowy od zwykłego kina. Najbardziej smuci fakt, że młodzież coraz rzadziej chodzi do tego niezwykłego miejsca… Tam można wczuć się w atmosferę, być świadkiem czegoś… magicznego! Jak już mówiłam, nic w teatrze nie zdarza się dwa razy.

Kolejna sprawa -czy żeby być aktorem, potrzeba talentu?  Uważam, że tak. Nie można odgrywać osoby, którą, de facto, się nie jest, używając logicznego myślenia. Owszem, można się nauczyć roli, schematu postępowania (jak w matematyce), spróbować opowiedzieć historię, ale nigdy nie będzie to naturalne, prawda?

Artysta potrafi odzwierciedlić swojego bohatera samą mimiką twarzy. Nie jest to łatwe. Skąd wiem? Próbowałam…  nie zawsze wychodziło (poprawka: często nie wychodziło) i trzeba było do tej gry dodać gest, który najczęściej wszystko wyjaśniał. Nie potrafiłam zmienić swoich oczu. A bez nich nie ma prawdziwej sztuki. Tylko oczy są zwierciadłem duszy… 

Ajajaj… przecież ja nie powiedziałam, dlaczego rozmawiałyśmy o teatrze! Zapomniałam! Już to nadrabiam. Dwudziestego siódmego marca każdego roku obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru -dlatego nasze DKK miało charakter czysto – że tak to ujmę- teatralny.

Reasumując, teatr to magia. Jeden z cudów rozgrywających się na naszych oczach. Coś niezwykłego i niezaprzeczalnie wspaniałego.  Więc mam prośbę: chodźcie do teatru, obcujcie z nim, pozwólcie mu przetrwać, aby dzieci naszych dzieci też mogły być świadkami czarów w realnym świecie, bo „teatr jest aktywną refleksją nad samym sobą”.

 

                                                                                                                     relacja Marta Stańczak

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi