Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Lala J. Dehnela

 

Spostrzeżeń kilka o „Lali” Jacka Dehnela, czyli recenzja nietypowa.

 

Przeczytałam, bo poniekąd musiałam.

Początek – nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudny!

Dalej – coraz baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardziej ciekawie.

Koniec – mnie rozczarował, ponieważ Dehnel najpierw opowiada losy swojej pełnej wigoru i temperamentu babci, a potem z okrutną prawdą, pisze o starym człowieku, dla mnie niepotrzebne, za smutne, momentami przerażające, choć trzeba przyznać autor pisze o tym z wielką miłością.

Temat - nostalgiczna historia o rodzinie i życiu tytułowej bohaterki i zarazem babci autora, Helenie Bienieckiej.

Treść - opowiada o sukcesach i porażkach, o miłości i nienawiści, ludziach, ich zaletach i wadach... o życiu, o wszystkich jego blaskach, cieniach. Tłem jest Polska i jej dzieje.

Sprawia trudność - opowieści nie układają się chronologicznie, dygresje, dygresje od dygresji i kolejne dygresje, więc utrudnia to śledzenie dziejów rodziny, ale na to zastrzeżenie sama babcia ma prostą i logiczną odpowiedź: „To sobie przeczyta dwa razy” .

Urzeka - piękny literacki język, poetycki styl przeplatany z lekkim humorem, subtelne aluzje, fenomenalne dialogi.

Komu polecam książkę? Wszystkim tym, dla których ten fragment jest piękny: „Oto i ona – wielka ikona pozłocista lat mojego dzieciństwa, Oriflamma moja, wynoszona w procesjach na pola świata, przy wtórze surm z polerowanego brązu i srebrnych trąbek sygnałowych; wieczna Gwiazda Północna, wedle której za pomocą arabskich astrolabiów i inkrustowanych kością słoniową rysików, wykreślałem od początku linie mojego życia, coraz bardziej skomplikowane, coraz mniej proste, linie wikłające się po obcych gwiazdozbiorach, konstelacjach nieprzyjaznych zwierząt.”

 

Justyna Kubiak

Członek DKK przy BP w Stróży

 

 

J. Dehnel - "Lala"

Urocza powieść Jacka Dehnela „Lala” oparta została, jakby się dawniej powiedziało, na stenogramach rozmów z jego babcią, tytułową Lalą – Heleną Bieniecką. Fascynacja błyskotliwymi powieściami babci oraz częste i długie pobyty wnuczka w domu babci, zaowocowały interesującą powieścią. Czasy, w których żyła owa starsza pani, niewątpliwie pogodna, energiczna, interesująca i atrakcyjna osoba, dostarczyły jej, a także Polsce i Europie wielu „atrakcji”! W tle opowieści zarysowuje się wielonarodowościowe społeczeństwo na przestrzeni czterech pokoleń, które w oczach czytelnika nabiera żywych, niekiedy przejaskrawionych kolorów. Jednym słowem, czytając z dużym zainteresowaniem czekamy na zaskakujące opowieści babci, sympatyczne poetyckie refleksje i komentarze wnuczka. Jednak wydaje się, że niektóre fragmenty powieści mogłyby być bardziej zwięzłe, mniej przegadane. Czy jest to powieść autobiograficzna z życia owej rodziny ? Wiele faktów, nazwisk, miejscowości jest autentycznych. Ile w tym fantazji babci, głównej narratorki, ile fantazji naszego uroczego, chyba trochę łatwowiernego młodego poety ? W sumie jak na debiut, powstała udana powieść rodzinna. Książkę można polecić każdemu czytelnikowi z całą odpowiedzialnością. Można przy niej uśmiać się, popłakać, bo pełna jest serdecznych uczuć, miłości, przywiązania, szacunku dla osoby starszej, niedołężnej, wyrozumiałości, która zawsze powinna cechować ludzi. Ludzie starzy są kopalnią wiedzy o dawnych czasach, ale nie zawsze doceniani w porę przez młode pokolenia. Czytajcie młodzi i uczcie się życia, obyczajów i jeszcze żywej historii najnowszej. A teraz ziarnko goryczy! Powieść pisana trochę „pod publiczkę”, tematy chwytliwe – ziemiaństwo, wojna, wczesny PRL, Ziemie Zachodnie. Dziwnym trafem pani Helena spotykała samych dobrych Niemców, Żydów i nawet enkawudzistów! A chłopi jacy mądrzy, honorowi, uczciwi (z jednym wyjątkiem, jakiejś kobiety), oczywiście w tej wyjątkowej wiosce, gdzie był folwark rodzinny. Suchej nitki babcia nie zostawiła na sąsiadach, wujkach, ciotkach itp., sama się chyba trochę przechwalała, a oczerniała na podstawie plotek nawet K. I. Gałczyńskiego, S. Lotentza, M. Janion. Szczególnie nie wierzę, że tak radośnie pracowała na Ziemiach Zachodnich w latach 50-tych, kiedy panował wczesny stalinizm, niszczący ludzi, zwłaszcza przedwojenną inteligencję, ziemian i innych wrogów Polski Ludowej. Po wojnie nie było mody na wielkopańskie maniery! Ale nasz Zakochany w babci autor skąd miał to wiedzieć? Przyjmowanie bezkrytyczne zbyt lekkomyślnie opowieści z dawnych lat może być niekiedy fałszowaniem dawnej rzeczywistości. To oczywiści ku przestrodze rozkosznych literatów!

Ryszarda Matysik Uczestnik DKK przy BP w Aleksandrowie Łódzkim

"Lala" Jacka Dehnela

Gdzie te czasy, kiedy osoby starsze nie były traktowane, jako "zło konieczne", (a nawet zdecydowanie "niekonieczne"), tak jak ma to miejsce w naszym nowoczesnym, kolorowym, byle jakim, niesympatycznym świecie. Idziemy "galopem przez życie", na nic nie mając czasu, bo świat stał się zdecydowanie "zbyt szybki" i dopiero przy lekturze takich książek jak "Lala" p. Jacka Dehnela, zmniejszamy tempo i mamy chwilę na spokojne przyjrzenie się temu, co nas otacza.

Autor, co zadziwiające z uwagi na jego młody wiek, napisał piękną, choć trudną, opowieść, której główną, tytułową i najważniejszą bohaterką jest jego ukochana babcia Helena, zwana w rodzinie,  aż do swoich piątych urodzin Lalą, które to imię  przezwisko przylgnęło do niej, jak się to często zdarza, na zawsze. Pisarz rozpoczyna swoją opowieść w momencie, kiedy życie Heleny - Lali "zamyka się", a ona sama "odchodzi" coraz bardziej we wspomnienia, które wypełniają całą książkę. To niemal saga o rodzinie Lali, mająca swój początek w wieku XIX, która przypomina trochę oglądanie starych fotografii, a do każdej z rodzinnych opowieści bohaterka książki "dokłada" barwną, uroczą, a czasem też pikantną historię.

Wspomniałam wcześniej, że powieść p. Dehnela należy do raczej trudnych i może nie zachwycić wszystkich czytelników, ale mimo wszystko wydaje mi się, że naprawdę warto trochę się "pomęczyć", bo ta książka jest tego warta. Wprawdzie "podchodziłam" do niej z nieco innym nastawieniem, wyobrażałam sobie bowiem, że będzie podobna, tzn. bardziej podobna, do nagro -  dzonej w 2002 r. literacką "Nike", czyli tą najważniejszą nagrodą dla książki w Polsce - "W ogrodzie pamięci" p. Joanny Olczak - Ronikier, ale mimo to rekomenduję "Lalę", jako pozycję literatury, z którą dobrze jest się zapoznać. Choćby nawet tylko ze względu na elegancję i bogactwo języka, które nader pozytywnie wyróżniają tę książkę na tle innych powieści młodych polskich autorów niestroniących, uchowaj Boże, od niechlujstwa i "brzydkich wyrazów", traktowanych,    tak jak się to zresztą dzieje w "żywym świecie", po prostu jako przecinki w zdaniu. Może to i rzeczywiście, niestety, "normalny" współczesny język, ale "co za dużo, to niezdrowo", więc "niestrawność literacka" po wielu takich książkach  gwarantowana - w końcu ile można...   Nie chodzi tu o krytykę autorów "po nazwisku", więc "spuśćmy zasłonę milczenia" na taką niezbyt smaczną "produkcję", którą znakomita ich większość nas raczy, a sięgnijmy po "Lalę" i spróbujmy znaleźć podczas lektury tej powieści odskocznię od zwariowanych, męczących czasów, w których przyszło nam egzystować, (bo nawet trudno mówić, że żyć). I proszę bardzo, jak "pięknie" zaczyna się sprawdzać paskudne chińskie przekleństwo - "Obyś żył w ciekawych czasach". Ale to niestety, po części, też i nasza wina - w końcu do kształtowania charakterów obecnego pokolenia młodych ludzi także przyłożyliśmy rękęa. I tym miłym akcentem...

Ewelina Piwińska
Moderator DKK przy MBP w Pabianicach FB nr 2

"Lala" Jacka Dehnela

"Lala" Jacka Dehnela to rzeczywiście książka niezwykła. Decyduje o tym znany ogólnie fakt, że biografią swojej sędziwej babci zainteresował się bardzo młody wnuk.

Początkowo książkę czyta się jak typową biografię, zresztą biografię fascynującą poprzez szalenie barwną postać bohaterki.
Jej życie oraz bliskich jej osób opisane jest raczej poprzez kolejne anegdoty.Nie ma tu typowej chronologii. Czytelnik podąża za kapryyśnym tokiem opowieści babci spisywanej przez wnuka.

Z czasem opowiadającym staje się sam wnuk, który lepiej pamięta pewne zdarzenia niż starzejąca się babcia.
 I to jest optymistyczne w całej książce- pamięć o historii rodziny nie przeminęła, ktoś ją zapamiętał, żeby przekazać innym, a nawet w końcu zapisał. Pochodząca z rodziny ziemiańskiej Lala opowiada anegdoty oddające atmosferę życia, które odeszło już w przeszłość. Znajdziemy tam opis dworu a więc jego właścicieli, służby, licznych gości i odwiedzającej dworek rodziny.

Sporo tu także wiadomości na temat stosunku dwór-wieś. Te informacje burzą  zakorzenione mocno stereotypy dzielące ówczesnych mieszkańców wsi na znienawidzonych krwiopijców ( mieszkańców dworu) i wykorzystywanych bezlitośnie chłopów. To wszystko bardzo ciekawie kształtuje się na tle zmieniających się warunków geopolitycznych.

W czasie okupacji we dworze stacjonują Niemcy i warto przyjrzeć się relacjom między nimi a właścicielami dworu. Te relacje także dalekie są od znanych stereotypów. Potem przychodzi Polska Ludowa, a z nią nowe problemy, rodzina jednak musi przetrwać a z nią tradycja, pamięć, wiedza  
i kultura. W nurt narracji autor coraz częściej wplata opowieści o dzisiejszym życiu swojej babci-staruszki.

Staje się to bardzo ważne w momencie, kiedy obserwujemy jej powolne odchodzenie. Jej wnuk występuje w roli pielęgniarki, a jego cierpliwość jest często wystawiona na próbę.

Wtedy pada pytanie czy ma do czynienia z tą samą osobą, o której tak barwnie opowiadał, relacjonując jej romanse, sytuacje w których wykazała się przed laty wielką odwagą i zaradnością...
     

Marcin Filipowicz
Moderator DKK przy MBP Łódź-Polesie FB nr 15

O "Lali" Jacka Dehnela słów kilka

"Lala" J. Dehnela jest jedną z książek, o którą najczęściej pytali czytelnicy w 2007 r. Autor, poeta i tłumacz poezji tą książką dołącza do grona ciekawych polskich prozaików.

Tytułowa Lala to postać autentyczna, babka pisarza urodzona w 1919 roku w Kielcach, nestorka inteligenckiej rodziny.Roztargniona rodzina przez pięć lat nie może zdecydować się na nadanie imienia dziewczynce. Mówią o niej "Lala". W końcu rodzice wywiązują się ze swojego obowiązku, ale dziewczynka na zawsze już pozostaje Lalą. W powieści Jacka Dehnela imię bohaterki nabiera dodatkowych znaczeń: jest wyrazem czułości, ale też metaforą starczego bezwładu i zdziecinnienia, powolnego odchodzenia w niebyt, którego jesteśmy świadkami w ostatniej części utworu. Miniony czas Lali - głównej bohaterki - to zdarzenia przypominające losy polskich rodzin, ze skomplikowanym pochodzeniem. Mamy więc dwory (Lisów, Morawica), automobil (Starego Brokla), ukrańskich i polskich chłopów, rewolucje, wojny, przeprowadzki, rodzinnych ekscentryków, romanse, stracone majątki i przeszłość, która z każdym opowiadaniem staje się coraz trudniejsza do zrozumienia. Autor ominął polską martyrologię, opowiedział historię z rozmachem i humorem, pełną osobistych i poetyckich wrażeń. Na kartach powieści pojawiają się znane postacie: Leśmiana, Micińskiego, Gombrowicza, Mościckiego, jak również znane książki Faulknera, WitkacegoW dobie kultu młodości autor, bez żadnych uprzedzeń, a raczej z mieszaniną rozpaczy i czułości. Opisuje nieposłuszne, pozbywające się wstydu, starcze ciało i umierający "piękny umysł". Naprawdę, trudno przejść obok tych słów obojętnie."Lala" napisana jest językiem eleganckim i bogatym, tak różnym od powieści współczesnych autorów np. Masłowska, Nachacz czy Shuty. Cieszy niechęć do wulgaryzmów. Jedyny w książce, nieco "brzydszy" wyraz, został opatrzony adnotacją: "ups... za sto złotych bym tak nie napisał.


Zadziwia dojrzałość tak młodego pisarza, jego sprawność pióra i kultura języka. Książka kończy się zdaniem: " A potem urodził się Jacek. Czyli ja". Więc jest to ronież autobiografia, przypominająca, że to, kim jesteśmy, zawdzięczamy także - w dobrym i złym - naszym przodkom.Dehnel zebrał w całość opowiadane przez babcię (a przecież wielu z nas miało taką babcię) niesamowite historie o rodzinnych mezaliansach, przedwojennych interesach dziadków, zrujnowanych dworkach czerwonoarmiejcach buszujących po mieszkaniach, jakiś zwariowanych ciotkach. "Lala" jest próbą rekonstrukcji tego, co stracone, próbą zapisania tego w trwałych i niezniszczalnych słowach, przy jednoczesnym przekonaniu  autora o tym, że człowiekowi żadne miejsce nie jest dane na zawsze.To misternie skonstruowana opowieść o kilku pokoleniach Polaków, godnych tego miana. Dojrzała, zabawna proza, co dzisiaj nie jest tak znów częste.

Marianna Jurek
Opiekun  przy BP w Łasku-Klub dla dorosłych

"Lala" autorstwa Jacka Dehnela

Jest to książka o charakterze wspomnieniowym, ale nie biograficznym. Autorem jest młody dwudziestoletni chłopak, który postanowił przedstawić czytelnikom kruchość naszego życia w urywanych wspomnieniach swojej babci.
Kruchość ta jest ukazana nie tylko w wymiarze czysto biologicznym, ale szczególnie w tym nieuchwytnym wymiarze naszej pamięci i emocji.
Oto obraz osoby bliskiej poddającej się upływowi czasu i w sposób naturalny pogodzonej z tym upływem. Bohaterka przyjmuje wszystko to, co niesie przemijanie nie epatując swoją starością i niesprawnością fizyczną. Brak jest jakiejkolwiek ciągoty do narzekania i utyskiwania na swoje niemłode już życie. Autor przedstawia babcię jako osobę, która przyjmuje starość w taki sam sposób,  w jaki przyjęła swoje dzieciństwo, młodość i wiek średni - z całym dobrodziejstwem inwentarza. Babcia sprawia wrażenie osoby, która dostąpiła uchylenia rąbka tajemnicy, jaką  jest mądrość życiowa. Nie ma tu żadnego buntu wobec przemijania czasu.
Osobnym elementem zasługującym na omówienie, sprawiającym, że książka jest nietuzinkowa w swojej kategorii jest język, jakim trwale została uwieczniona historia życia kobiety. Jest to język wielce plastyczny, który sprawia, że czytelnik w sposób niewymuszony porusza się po kartach własnej pamięci, konfrontując własne wspomnienia ze wspomnieniami głównej bohaterki. Niejednokrotnie odnajduje dużo podobieństw i tożsamości we własnym i jej życiu. W moim przypadku były to wspomnienia przyprószone z lekka kolorem sepii wydobywające się z kart starych fotografii zamieszkałych w przykurzonym, starym albumie. Owa plastyczność języka sprawia, że urywane wspomnienia powracają do nas na dalszych kartach tej książki równie nagle i nie mamy żadnego problemu z połączeniem tych cząstek wspomnienia w jedną całość niezależnie od tego, w którym momencie opowieści się to wydarzy.
Na dużą uwagę zasługuje tutaj młody wiek autora. Można by oczekiwać po młodzieńcu opiekującym się starszą babcią dużego zniecierpliwienia i niezrozumienia barier fizycznych, jakim poddana jest osoba starsza. Ale myślę, że dużą rolę w tej sytuacji odegrała sama babcia i jej podejście do własnej niedołężności starczej. Daje ona przykład wnukowi (nie zamierzenie), że można przeżyć zimę swojego życia w sposób bezkonfliktowy, chwytając to co najlepsze i najcenniejsze. Tym najlepszym i najcenniejszym mogą okazać się nasze wspomnienia, które możemy "uwiecznić" w pamięci następujących po nas pokoleń.
Moim zdaniem to książka bardzo ważna i cenna, zmuszająca niejako czytelnika do retrospekcji własnego życia. I nie jest to przymus nieprzyjemny, ale niosący ciepło i pamięć tych dni, za które jesteśmy wdzięczni naszym rodzicom, bobciom i dziadkom. Nasze życie również pozostanie w pamięci naszych dzieci i wnuków, jeżeli zrobimy mały wysiłek by się nim podzielić i ocalić choćby cząstkę nas samych.

Dorota Kajszczak
Członek DKK przy MBP Łódź-Bałuty Filia nr 14

Jacek Dehnel, Lala

Czy pod piórem młodego, zaledwie dwudziestodwuletniego twórcy, może
powstać pasjonująca opowieść sięgająca ostatnich niemal stu
pięćdziesięciu lat? W dodatku napisana pięknym, bogatym językiem, w
konsekwentnie prowadzonym oryginalnym stylu. Aby to sprawdzić, warto
sięgnąć po prozatorski debiut poety Jacka Dehnela.

Tytułowa „Lala” to babcia narratora, nestorka rodu, opowiadająca wnukowi
dzieje wielopokoleniowej rodziny i przyjaciół. Mnóstwo tu dygresji,
luźnych skojarzeń, anegdotek związanych ze znanymi ludźmi (choćby K. I.
Gałczyńskim, T. Kotarbińskim, u którego Lala studiowała czy prezydentem
I. Mościckim). W jej przekazach rwą się wątki, postacie pojawiają się i
znikają, mieszają się plany czasowe, jak w kalejdoskopie zmieniają
miejsca. Podobnie dzieje się i w powieści. Zabieg ten ma na celu
odtworzenie specyficznego sposobu opowiadania, odwzorowanie stylu
wypowiedzi ustnej. Przelane na papier słowa utrwalone zostają jako
rodzaj „powieści gadanej”. Powstaje charakterystyczny, rodzinny, czasem
niezrozumiały dla innych szyfr znaczeń, w który z zadziwiającą łatwością
zagłębia się nawet czytelnik niespokrewniony.

Nie jest to jednak tylko powieść o życiu i umieraniu przodków. Także o
życiu przedmiotów i światów z nimi związanych. Ale już nie o ich
śmierci. Nie znikają bowiem tylko dlatego, że nie ma dworku w Lisowie,
przedwojennego mieszkania i starych filiżanek z wiana protoplastek.
Najłatwiej je utracić, ale trwają przez lata wskrzeszane z każdym
kolejnym powtórzeniem opowieści, choć z biegiem lat coraz więcej w nich
luk, niedomówień i pomyłek. Rzeczy istnieją bowiem we wspomnieniach
starzejącej się, niedołężnej babci Heleny. Mimo że jej pamięć  kurczy
się i blaknie jak stare fotografie, wciąż jest jednak swoistym „rajem
przedmiotów”. Trwają też one w pamięci jej wnuka - kontynuatora tradycji
gawędziarskiej, który już w innej ? literackiej formie stara się
zapobiec zniknięciu świata swoich antenatów.

To, kim jesteśmy, zawdzięczamy naszym przodkom. Każdy z nas jest dalszym
ciągiem, kontynuacją pewnej całości. Nawet teraz, w czasach ludzi bez
przeszłości, bez korzeni, w czasach gonitwy za lepszym i nowoczesnym
życiem. Książka Dehnela daje czytelnikom okazję do poznania choć
fragmentu tej tworzącej nas rozszalałej historii ubiegłego stulecia.
Także tym, którzy już nie zdążyli zagłębić się w jej prywatną „własną”
część i nie mogą posłuchać babcinych opowieści o latach świetności  rodu.
Książka niezwykła, inna, z pewnością warta przeczytania.



Sylwia Krieger
członek DKK
przy MBP w Pabianicach

"Lala" - Jacek Dehnel

Recenzja powstała na podstawie wypowiedzi klubowiczów

Kim jest tytułowa Lala?. Jest rok 1919. W Kielcach przychodzi na świat dziewczynka. Rodzina czekając na ojca dziecka, przez pięć lat nie może nadać jej imienia. Mówią więc o niej właśnie Lala. Tytułowa Lala jest  babcią  Jacka Dehnela, babcią która opowiada mu historię swoją i swojej rodziny. Autor z lubością słucha i zapisuje kolejne opowiastki z życia sagi rodzinnej: anegdotki, rodzinne plotki, prawdy i półprawdy. Opowiada więc o kłopotach finansowych swojego dziadka, jak koło fortuny dawało mu i odbierało majątek. Opisane są jej kolejne przeprowadzki i miejsca, w które los rzucał Lalę Bieniecka i jej rodzinę. Pierwsze przyjaźnie i zabawy z koleżankami. Sięga pamięcią do szkoły i do problemów z nauczycielami. Wojna przerywa edukację naszej "bohaterki". Wraz z babcinymi opowieściami można przeżyć strach przed zbliżającą się wojną oraz doświadczyć trudów życia w okupowanym kraju. Dużo miejsca w jej wspomnieniach zajmują kontakty z Żydami, Niemcami i Rosjanami. W książce nie zabrakło także historii miłosnych.  Po wojnie Lala rozwodzi się i wychodzi za mąż powtórnie. W kolejnych opowieściach dowiadujemy się o jej pobycie w Belgii, o jej pracy, nowym życiu małżeńskim i przeprowadzce do Gdańska. Wszystkie opowieści są przekazywane z dużym zaangażowaniem i dbałością o każdy detal. Pojawiają się często wstawki humorystyczne, jak w każdej historii rodzinnej. I tak opowieść o losach rodzin Broklów, Karnauchów, Rogozińskich oraz krewnych i znajomych. Dehnel składa je w całość. Na koniec autor  opisuje starość i zniedołężniałość Lali i jego opiekę nad nią. Historia rodzinna jakich wiele.


Dla kogo jest napisana ta książka?. Dla wnuków, którzy nie pamiętają o swoich babciach. Raczej nie, ja odniosłem wrażenie, że jest to książka dla… Jacka Dehnela i jego rodziny. Takie opowieści są ciekawe, jeżeli dotyczą naszej rodziny. Większość babć opowiada właśnie takie historie naszych rodzin. Od samego początku Dehnel zalewa nas wieloma nazwiskami, koligacjami swojej rodziny, jest to bardzo męczące dla czytelnika, po prostu gubimy się w tym wszystkim. Kolejnym negatywnym aspektem  tej powieści jest brak chronologii i problemy z dopasowaniem wypowiedzi do jej autora. Tę książkę można podsumować cytatem właśnie z niej:

 

- A co tam piszesz? – pyta babcia z nad jakiegoś pisma.
- Powieść o tobie, babciu.
- ( …)
- I jak ci idzie?
- Fatalnie. Nic się nie klei. Bo albo muszę iść chronologicznie, a to bez sensu, bo ty nigdy nie opowiadasz chronologicznie, albo dygresjami, a wtedy nikt się nie zorientuje, o co chodzi.


Książka dla ludzi,  którzy lubią cudze rodzinne historie lub cierpią na bezsenność.

Zbigniew Pacho
Moderator DKK przy MBP w Rawie Mazowieckiej

Ciało, umysł i życie Lali Bienieckiej

Cieszy mnie ożywienie na twarzach, gdy z ust do ust krąży ploteczka: to jest o babci, napisane przez wnuka. Cieszy, bo te twarze nagle młodnieją, mężnieją i mądrzej z oczu im patrzy. Czytam z nich, że "Lala" jest książką potrzebną, że nie przypadkiem właśnie ją, jako pierwszą, do dyskusji wybrano.
 
Ja sama odnajduję w "Lali" historię ludzkiego umysłu, wyłaniającego się z przestrzeni i wędrującego do niej z powrotem. Sens umysłowej robótki w cielesnej powłoce ciągle pozostaje przede mną zakryty. Dla wielu ten sens, przejawiłby się, być może, w skutecznym przekazie pamięci, zapewniającym trwanie, ja jednak poszłabym dalej i zapytałabym: a po co właściwie mielibyśmy to robić: trwać poprzez nieustanne utrwalanie pamięci, tak mozolnie pracować nad ciągłością czegoś, co wcale samo z siebie nie chce być ciągłe? I co konkretnie mielibyśmy w ten właśnie sposób przechować - „rozumnie powtarzając” - opowiadając za innych, gdy ci już tego robić nie mogą?

Babcia Lala jest kobietą z krwi i kości, ale to, co pamięta już nie – to, co pamięta jest wyłącznie umysłem, jest wirtualnym światem i tylko taki potrafi wnukowi „rozumnie powtórzyć”, i tylko w takim przetrwać. Ten świat nazywamy od wieków kulturą. Zanurzenie się w tym świecie czyż nie przypomina łudząco zanurzenia w wirtualnej pamięci Internetu? „Lala” jest dla mnie właśnie tym: przemierzaniem nieograniczonego oceanu myśli ludzkich, surfowaniem po świecie ludzkiej pamięci. Również mnóstwem pytań o relację, w jakiej pozostają do siebie ludzkie ciało, umysł i fenomen, który zwykliśmy nazywać życiem.

                            Danuta Kapela
                            Moderator DKK przy WiMBP w Łodzi
 

O "Lali" Jacka Dehnela kilka sĹ?ów po przeczytaniu

„Lala” jest książkÄ? o życiu, a właściwie o miĹ?ości w życiu – o miĹ?ości rodziny, o jej poszanowaniu i o tym, że warto rozmawiaÄ? z bliskimi. Egzystencja człowieka krótsza lub dłuższa dobiec musi do nieuniknionego koĹ?ca.

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi