Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Recenzje czytelników klubów DKK

Recenzja: Jerzy Sosnowski, Tak to Ten

 Tak to Ten Sosnowskiego to unikalna gatunkowo powieść.  Mamy z pewnością do czynienia z powieścią historyczną, w której obok odrealniania traumy nazistowskiej przeszłości Kołobrzegu   doszukać się można drobin realizmu psychologicznego, niekiedy wzbogaconych odium kryminalności i szczyptą pikantnego erotyzmu, który wyzwala żywioł bezpośredniego doświadczenia. Materia występujących w Tak to Ten  opowieści i rozważań obejmuje swoim zasięgiem okres II. wojny światowej, peerelowską  rzeczywistość oraz  najnowszą transformację ustrojową, w wyniku której nastąpił rozkwit wolnego rynku. Sosnowski ewokuje wydarzenia związane z Kołobrzegiem okresu wojennego z wyraźną predylekcją do współczesności. Powojenni uciekinierzy z Kołobrzegu ( Ursula Meier, Hubert Radwan, Elisabeth Riese i in.)  wracają po latach do miasta swojego dzieciństwa jako niemieccy turyści,  by przywołać w pamięci przeszłość, w której to losy indywidualne  splecione były nierozerwalnie z historią niemieckiego wówczas miasta  Kolberg (Kołobrzeg). Poza tym, przodkowie są dla nich bardzo  ważni, podobnie jak dla Miłosza w Rodzinnej Europie, bo pozwalają określić własną tożsamość. Historia pojawia się więc w powieści w sposób nieunikniony.

Nie da się jednak zaprzeczyć, że tajemnice ludzi z przeszłości postrzegane są  jako signum pewnego ginącego świata. Ekspresja wypowiedzi wokół Kołobrzegu wyraźnie porusza się we mgle, po omacku, tonie w domysłach. („I nic nie ocalało z tamtych miast, z tamtych wsi, krajobrazów, do których byliśmy przyzwyczajeni”). Nie ma w tej diagnozie cienia skargi, bo też nikt rozsądny nie będzie łączył kryzysu wypowiedzi wobec rzeczywistości minionej z patologią bądź anomalią. Przeszłość wymyka się  bohaterom powieściowym spod kontroli, zgodnie z zasadą „czas płynie, wszystko się zmienia” (271). Żywa prawda czystej rzeczywistości wojennej jest zmienna i dynamiczna – albowiem zmienne, zróżnicowane i subiektywne jest postrzeganie przeszłości, wyrastające z zamętu płynnej, wciąż zmieniającej się codziennej ziemskiej rzeczywistości. Z wypowiedzi protagonistów powieściowych wynika, że wiedza, myślenie oraz patrzenie współczesnego pokolenia ukształtowane są społecznie oraz narzucone jego umysłom przez trendy teraźniejszości. Za dynamiką zmieniającego się pod wpływem czasu myślenia i rzeczywistości nie nadąża język, „te wielkie słowa są takie ciężkie, takie bezwładne”.  Jedna z postaci zauważa: Historia „dzieje się”, język natomiast kształtuje masowe opinie na temat tego „co jest, co było”. Umysł współczesnego pokolenia nie potrzebuje, w imię własnej wizji oraz wolności,  zakotwiczeń  w języku, który nie umożliwia dostrzeganie, ogarnianie i jednoczenie się z minioną rzeczywistością:Życie biegnie, pełne zakrętów, nowych sytuacji, więc one, te słowa, odrywają się, lecą po powierzchni, wypadają z naszych tras, a oni ciągle do nich wracają, nie rozumieją, że tego, co opisują, już dawno nie ma.”(271  

Podkreślić należy, że prawdziwie niezwykłe obszary refleksji otwiera przed czytelnikiem Tak to Ten nadmorskie radio lokalne „Radiooberża” – dzięki  niezwykle popularnemu programowi „Nocne pogaduchy”. Jako fascynujący znak firmowy tegoż radia posłużyć może fragment nadesłanego wiersza jednego ze słuchaczy, Bogusława Czyżyka: „Światłości….Proszę, byś mi nie dała zagubić się w mroku, a przed snem niech ogarnie mnie boski Twój Spokój”.(39) Dla podmiotu lirycznego, będącego porte parole autora tego wiersza, także autora powieści, powyższe słowa wpisują się w pojmowanie i odczuwanie świata przez współczesnego człowieka. Słowa te jawią się jako uniwersalny kod teraźniejszości, prezentowany  w nocnych rozmowach, w których rysuje się krajobraz duszy, sceneria samotnych refleksji i wewnętrznych zmagań radiosłuchaczy. Wypowiadane kwestie odsłaniają dramat wynikający z osamotnienia, a także i z tego, że rozum ludzki staje się bezradny wobec prawdy uniwersalnej. Cóż to jednak znaczy prawda uniwersalna? Jedna ze słuchaczek, świadoma swojego wyobcowania, odkrywa z bólem i pretensjami, że „nie ma realnie niczego ani nikogo, komu i czemu możesz ufać”. (390)  W takim pojmowaniu zatopionego metafizycznie świata odnajdujemy gorzką prawdę współczesnego pokolenia. Nietrudno zauważyć, że brak doświadczenia metafizycznego generuje niepokój, wynikający z tego, że rzeczywistość staje się płynna, pozbawiona tradycyjnego porządku jako fundamentu, na którym jednostka mogłaby skutecznie zmagać się z żywiołem życia. (por. Nietzsche, Poza dobrem i złem). Również inna wypowiedź traktuje rzeczywistość jako masę upadłościową, znajdującą swój obraz w losie „Sodomy i Gomory” (139).  Ujawnia się tu świadomość bezsensu pojmowanych przez siebie działań: „Teraz już możemy robić, co się nam żywnie podoba, nie ma to żadnego znaczenia. Płodzimy, uczymy się, pracujemy, wypełniamy jakoś wolny czas; owszem, otaczają nas coraz to nowe wynalazki, życie się zmienia, ale przecież podskórnie czujemy, że zrobiło się dziwnie jałowe.” Bez ujęć metafizycznych rzeczywistość stała się przestrzenią „nocy ciemnej” (Gombrowicz), „zrobiła się nie tylko miałka, ale i krucha, zetlała, rozłazi się pod palcami i będzie coraz więcej wydarzeń wymykających się naszemu rozumieniu”(40). Słuchaczka widzi przed sobą rzeczywistość jako „bezkresną noc”,  która się bezpowrotnie „zapadła” (40), bez możliwości jej odnowy. W wyniku duchowej pustki słuchaczka dyskredytuje wszelką ludzką działalność, która w końcu przyjmuje kształt jawnej niedorzeczności: „nie odwróci tego desperackie rekonstruowanie jeszcze jednego zrujnowanego przez wojnę budynku ani wymyślanie nowych form rozrywki, ani wzrost PKB, ani nawet wysłanie ludzi na Marsa.” (139)   

W argumentacji  słuchaczki niewątpliwie tkwiła pewna logika, ta sama, która we współczesnej humanistyce głosi odejście od uniwersalnych wartości, w wyniku czego niemożliwe staje się uporządkowanie chaosu świata i porozumienie między ludźmi. Jak uzasadnia słuchaczka, „jeśli Bóg zabrał im (ludziom) światło”, (399) to ciemność musi być ich żywiołem. Problem wartości życia, jego sensu przyjmuje tutaj wyraz beznadziejnej walki o tożsamość ludzką. (Poszukując analogii w kręgu współczesnych rozważań na temat upadku  kondycji duchowej człowieka należałoby wskazać na  Foucaulta, Nietzschego, Spenglera i wielu innych.) W słowach słuchaczki jak echo budzi się nietzscheańska świadomość „śmierci Boga” oraz „kruchość” i „zanik” człowieka w XX w.(Foucault), czy „Upadek Zachodu” (Spengler). Jej zdaniem ludzka egzystencja oparta jest na „zmurszałych fundamentach”. (400)

Przebrnięcie przez meandry intelektualnie zobowiązującej, mądrej powieści Sosnowskiego otwiera furtkę lepszemu zrozumieniu złożonej, minionej i teraźniejszej rzeczywistości. Ludzkie poznanie tej rzeczywistości jest jednak tyle zawodne, co indywidualne, tyle ograniczone, co podlegające zmiennej, przemijalnej, złudnej percepcji współczesnego świata. Sosnowski dostrzega świat jako  metafizyczną wielkość, ale zarazem widzi tę zwykłą, jakże ludzką, tandetną otoczkę, która – jakby szyderstwo – dezawuowała, epatowała entropią kryjący się poza nią świat, nie posiadający duchowej podszewki. Powieść Sobieskiego urzeka przede wszystkim prawdziwie niezwykłymi obszarami refleksji, dla których warto ją czytać, by móc konsekwentnie budować i rozwijać własną, chłodną, zdystansowaną erudycyjno-kontemplacyjną wizję życia i kultury.  

 

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi