Wyszukiwanie:

Logowanie:

Realizatorzy:

Recenzje czytelników klubów DKK

Recenzja książki Hanny Kowalewskiej pt. Julita i huśtawki

Książka Hanny Kowalewskiej Julita i huśtawki  wpisuje się w ważne dziś dyskusje o tożsamości Polski, której odczytanie bez uwzględnienia epoki PRL-u jest nie do wyobrażenia. Julita i huśtawki to, po pierwsze, solidnie napisana powieść. Autorka odtwarza z chirurgiczną precyzją biograficzny rys postaci, które kształtowała totalitarna rzeczywistość peerelowska. Kowalewska przygląda się więc detalom z różnych stron, tworzy sieć interesujących powiązań bohaterów, w tle przedstawia również ogólnoświatowe wydarzenia historyczne. Julita i huśtawki ewokuje czas jako materię, z której utkany jest los występujących w powieści postaci. Aby ogarnąć i wypowiedzieć komunistyczną rzeczywistość PRL-u autorka portretuje charaktery swoich bohaterów ukazując ich przywary, myślowe aberracje, ambicje i ideały.

Akcja powieści nie jest zbyt skomplikowana: do Rodzinnego, małego miasteczka „naznaczonego”  konserwatywnym duchem myślenia,  przybywa bohater-narrator, Koli. Przyczyną przyjazdu nie są bynajmniej uczucia nostalgii, lecz spełnienie zacnej misji, jak się sam narrator wyraził, „wtopienia czasu przeszłego w teraźniejszość”. Nie chodzi o pamięć komputerową, która gromadzi dane i zdolna jest na zawołanie reprodukować je w niezmienionej postaci. Takie odtwarzanie faktów byłoby mianem degradacji wspomnień. Ich celem jest – w rozumieniu Kowalewskiej – nowe spojrzenie na przeszłość, z perspektywy współczesnych interesów społecznych. Czynnikiem wyzwalającym minione przeżycia w miejscu rodzinnym jest – jak powiada sam narrator - „ścisk za gardło”, kiedy wchodzi w wąskie uliczki miasteczka, w którym się urodził i dorastał. Ten psychofizyczny „ścisk” jest dla pisarza niezbędny, by  przetworzyć doznania i emocje w kształt dyskursywnego wywodu o rzeczywistości peerelowskiej.

Obrazki tworzące powieść Julita i huśtawki zostały uporządkowane według najbardziej oczywistego klucza: chronologii. Wspomnienia mają swój początek w latach pięćdziesiątych, gdy „produkt burżuazyjnej kultury” (Elvis Presley, Arthur Miller, Marilyn Monroe i in.) zawojował cały Zachód  i zamykają się w końcu lat osiemdziesiątych. Prezentowane mikroscenki powieści obejmują swoim zasięgiem szeroki wachlarz politycznych i moralnych postaw dorastającego pokolenia w okresie komunizmu. Śledzące zmagania człowieka scenki ukazują jednych jako prawdziwych bohaterów, którym grać przychodzi va banque o duchowy kształt życia (Julita) oraz innych, którzy niegodziwie poddają się bez szemrania regułom komunistycznej Przemocy (Basiuk , Bąk etc.)

Kowalewska rozpoznaje z krystaliczną i brutalną jasnością, bez uciekania się do złudzeń, tyranię okrutnego i niesprawiedliwego oblicza komunizmu. Lektura powieści dowodzi już od pierwszej strony, że autorka zdaje sobie sprawę ze zbiorowej paranoi, która zawładnęła umysłami ludzi. Rzeczywistość peerelu odsłania otchłań nonsensu, tępoty i przemocy we wszystkich jej wymiarach (skatowany przez policję Bazyliszek skonał w szpitalu). Nonsens wyraża się w ówczesnym języku partyjnej nowomowy, stosowanej pod postacią stereotypowych zdań: „Zbudujemy nowy dom”, „myjesteśmy potęgą gospodarczą” czy „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Epatowanie językowymi bezmyślnymi stereotypami – jak twierdzi Miłosz – prowadzi do uśmiercania znaczenia, manifestowania braku istotnych treści do przekazania, inaczej mówiąc, do pomnażania głupoty. Bezmiar peerelowskiego pure nonsensu uobecnia się także na innych poziomach przedstawianej rzeczywistości – w zastygłym czasie. Basiuk i Bąk, jedni z dorobkiewiczów i pretensjonalnych snobów komunizmu,   pogrążają się w beznadziejnym trwaniu w czasie plenum partyjnego. Ich niebyt odzwierciedla się w znieruchomiałej, spowolnionej akcji, fabrykującej ich wewnętrzny, pozbawiony esencjonalności bezruch. Plenarne posiedzenie emanuje nudę, Basiuk i Bąk marzą o szybkim zakończeniu bezsensownej debaty.

Ambicją autorki – premiującą artystyczną wartość powieści -  jest nie tylko przedstawienie świata znanego  z komunistycznego doświadczenia, lecz także świata lepiej uporządkowanego pod względem wartości. Na uwagę zasługuje liryczna aura wątku miłosnego między Julitą i Bazylim, który mimo charakterologicznych słabości i skomplikowanych powikłań natury Bazylego olśniewa czytelnika zdolnością do postrzegania życia jako aktu jego budowania, scalania i usensowniania, do odkrywania w istocie ludzkiej humanitas. Fascynującym znakiem firmowym tej miłości jest dogłębna i bezinteresowna wierność wobec partnera, czułość, serdeczna sympatia, momenty, w których dokonuje się proces radykalnego odnowienia życia. Dzięki doświadczeniu domeny jej piękna i dobra Bazyli odnajduje poczucie własnej godności i sens życia, wartości, które odebrała mu komunistyczna władza.

Autorka ma również świadomość czegoś, co stara się czytelnikowi przekazać. Chodzi o artystyczną deklarację, o przekonanie, że sztuka w szerokim tego słowa znaczeniu, obejmującym zarówno twórcę jak i odbiorcę, jest w stanie rozwinąć umiejętność przetworzenia emocji czy doznań w kształt właściwego spojrzenia na historię własnego społeczeństwa, a przede wszystkim na własny stosunek do przeszłości. Laski nie jest w stanie, w przeciwieństwie do polskich biskupów, przebaczyć Niemcom za wyrządzone krzywdy w czasie II. wojny światowej. Jego brat zamordowany został przez Niemców w r. 1944, nawet miejsce „pochowania” jest nieznane. Aby przezwyciężyć dojmująco bolesne zagubienie decyduje się na rzeźbę, wydobycie z głazu kamienia kształtu anioła. Dopiero w akcie twórczym, w pomniejszaniu chaosu i kreowaniu estetycznego porządku widzi Laski możliwość przebaczenia za wyrządzony mu ból: „Może zdołałby przebaczyć, gdyby udało mu się wyrzeźbić. Gdy się człowiek męczy z takim wielkim głazem, gdy godzinami uderza w kamień, to inaczej patrzy na  świat – na zło, na dobro, na przemijanie.”

Reasumując: Lektura powieści Julita i huśtawki sprawia, że uważny czytelnik znajduje lekarstwo na wyzwolenie się z wybitnie złośliwego demonu, jakim był duch peerelu. Wobec zła, przemocy, nienawiści, degradacji wartości, wobec słabnącej duchowej kondycji człowieka otwiera Kowalewska koncepcję oderwania jednostki od przeżyć zbiorowych i zbiorowej świadomości komunistycznej, podkreślając subtelną zdolność człowieka do doskonalenia własnej jednostkowości. Recepta na życie dobre, mądre i satysfakcjonujące tkwi według autorki w trzech rodzajach przestrzeni: językowej, twórczej i „ludzkiej” miłości. Spiritus movens wyzwolenia jest odzwyczajenie się od języka martwego, który nie jest głosem jednostki, lecz ideologicznej zbiorowości. Kowalewska widzi wartość swojej sztuki w rozbijaniu schematów mówienia i myślenia. Powieść odnosi się także do aktu twórczego, w którym powołuje się do życia nowe istnienia (Laski wykuwa z kamienia anioły). W ten sposób wyraża Kowalewska nadzieję, iż sztuka (zarówno na poziomie kreacji przez twórcę jaki i odtwarzania przez odbiorcę) posiada moc  porządkowania świata i umożliwia porozumienie między ludźmi. W powieści mamy także do czynienia z radością życia, która dokonuje się przede wszystkim poprzez miłość, uczucie człowieka do człowieka, poprzez poświęcenie, oddanie oraz wyrzeczenie dla dobra bliźniego.

Powieść Julita i huśtawki zasługuje na szczególne uznanie, albowiem nie ogranicza się do ukazywania świata „jaki był”  ale wyraża optymizm na stworzenie świata lepszego. Proponowane przez autorkę wartości i postawy są ponadczasowe.

 

 DKK przy Filii nr 18 MBP Łódź-Bałuty

 

 

Statystyki działalności

Wykaz zakupionych ksiażek

Jak założyć lub dołączyć?

KONTAKT

Koordynatorkami wojewódzkimi DKK są:
Danuta Wachulak i Dorota Jankowska
(Dział Metodyki, Analiz i Szkoleń WBP w Łodzi).

tel. 42 663 03 53
42 63 768 35

adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Deklaracja dostępności

2011 WiMBP w Łodzi