Recenzje czytelników klubów DKK
"Chłopiec z latawcem" K. Hosseini
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 23, listopad 2012 16:01
- Marieta Kaźmierczak
Myliłam się
Do przeczytania „Chłopca z latawcem” podeszłam „z pewną taką nieśmiałością”. Uznałam bowiem, że będzie to nużąca lektura. Spodziewałam się raczej opisu kultury i tradycji Afganistanu przedstawionych w nieciekawy sposób, a nie przejmującej historii, która mną poruszy i jeszcze długo po lekturze książki nie pozwoli o niej zapomnieć. Myliłam się. Na szczęście. „Chłopiec z latawcem” to opowieść o Hasanie i Amirze – dwóch chłopcach, z których pierwszy był służącym drugiego. Ale też jego największym i najbardziej oddanym przyjacielem, a także…
Książka wywarła na mnie duże wrażenie już od pierwszych stron. Zauroczyła lekkość pióra Khaleda Hosseiniego, głębia psychologiczna przedstawionych postaci, autentyczność opisywanych zdarzeń. Trudne relacje ojca z synem, komplikująca się przyjaźń chłopców wciągają z każdą kolejną stroną. A wszystko to na tle wydarzeń historycznych i zjawisk kulturowych Afganistanu – wbrew moim wcześniejszym obawom – nienachalnych, uzupełniających opowieść, tłumaczących postępowanie bohaterów, a nie wypierających główny wątek powieści.
Kiedy Amir i jego ojciec uciekli z Afganistanu do Ameryki, by tam spróbować „normalnie żyć”, pomyślałam, że najciekawsza część książki jest już za mną. Myliłam się. Ponownie. Prawdziwe dramaty ludzkie zaczęły się rozgrywać kilka stron dalej, tuż po powrocie Amira do Afganistanu. Wstrząsające okazały się opisy rządów Talibów, które nie bez powodu noszą miano terroru. Jeszcze bardziej wstrząsające były losy Sohraba, syna Hasana, którego Amir próbuje wydostać z kraju, w którym spędził dzieciństwo.
„Chłopiec z latawcem” to powieść, o której trudno zapomnieć. Powieść, która oprócz niezwykle ciekawej historii, zawiera w sobie tak ogromny ładunek emocjonalny, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Wstrząsnęła mną dogłębnie i dlatego polecam ją każdemu, kto chce przeczytać wartościową książkę, daleką od bełkotu ckliwych melodramatów, a jednak – wyciskającą łzy z oczu.